![]() |
Senator Barnaby Joyce. Fot. Bidgee (Wikimedia Commons) |
Na szczycie G20 – przywódców 19 najlepiej rozwiniętych gospodarczo państw świata i Unii Europejskiej, który odbył się w drugiej połowie czerwca w Los Cabos w Meksyku , premier Australii Julia Gillard wzywała borykające się z kryzysem ekonomicznym państwa europejskie, aby wzorowały się na australijskim doświadczeniu i obrały tzw. „Australian Way” w polityce fiskalnej.
Wypowiedzi Gillard zaszokowały australijskich liderów biznesu, uczestniczących w szczycie i spotkały się z oburzeniem mediów australijskich oraz polityków opozycji w kraju. The Daily Telegrph określił ton przemówienia Gillard jako szowinistyczny a skarbnik w gabinecie cieni, Joe Hockey powiedział, że pouczanie światowych przywódcow, co mają robić świadczy o wysokim poziomie arogancji Julii Gillard i jej skarbnika Wayne Swan’a, zwlaszcza,że bardzo dobry stan gospodarki Australii rządząca obecnie Partia Pracy oddziedziczyła po rządzie Johna Howarda, a słowa lekcji dla liderów europejskich padają w przeddzień wprowadzenia w Australii największego na świecie podatku od CO2.
Barnaby Joyce, lider Nationals w Senacie, 21 czerwca opublikował specjalny komentarz w Canberra Times. Prezentujemy go w luźnym tłumaczeniu Włodzimierza Wnuka.
O kłamstwach, przeklętych kłamstwach i złudzeniach
Myślę, że pouczanie przez Julię Gillard całego świata podczas konferencji G20 w Meksyku na temat ekonomicznych osiągnięć Partii Pracy, mieszczą się w rejonie pomiędzy zaambarasowaniem a złudzeniem.
Pod rządami Partii Pracy osiągnęliśmy kolejne cztery największe deficyty w historii tego kraju, najwyższy dług i trzy razy podwyższaliśmy maksymalnie dopuszczalne roczne zadłużenie budżetu.
Obecnie pani Gillard i pan Swan twierdza, ze to, co działo się w erach permu i prekambru, kiedy pokłady węgla odkładały się 300 milionów lat temu, a pokłady rudy żelaza o 300 milionów lat wcześniej - jest ich zasługą, gdyż chwalą się stanem australijskiej ekonomii.
Bowiem to właśnie te dwa związki chemiczne, jeden - diabelski, jakoby szkodliwy węgiel, a drugi odpowiedzialny za masowe emisje dwutlenku węgla, podczas zamiany rudy na stal w Chinach, dały nam pomyślność gospodarczą, gdy cena tony koksu podskoczyła z 50 do 300 dolarów za tonę, a rudy z 40 do 160 dolarów za tonę.