![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgewmI1qOKkKlonCujf7r0PMy2_kszbVye5aWumvokBs7ZQ7T7W3X1zCo7t526XmGACPYrdwor09FaIVtAoxZeMSfID7YCDykhE5Lq4P4htXyWxf3bYGfDnWN6w7bk27v4wcy8IFwn7OC4Q/s320/01_od_prawej_ks.Jacek.Walig%25C3%25B3rski.JPG) |
Ks. Jacek Waligórski z rwandyjską rodziną i zakonnicą. |
Powszechnie mówi się głównie o ludobójstwie dokonanym przez Hutu na Tutsi. Tymczasem podczas rozmowy z ks. Jackiem Waligórskim dowiedziałam się o strasznych odwetach dokonanych przez Tutsi na Hutu, o czym świat już raczej milczy. Chodzi nawet o kilka milionów ofiar, przy czym Hutu tracili życie nie tylko w bezpośrednich mordach, ale też nieludzkich warunkach zarazy i głodu, jakie panowały w obozach dla uchodźców. Tymczasem Tutsi ponownie objęło rządy w Rwandzie i choć liczebnie jest ich zdecydowanie mniej, dominują we władzach i nad życiem Hutu. Dziennikarka Myśli Polskiej, Agnieszka Piwar - niejednokrotnie goszcząca na łamach Bumeranga Polskiego napisała obszerny, wstrzasający artykuł o ludobójstwie w Rwandzie, który jest owocem długiej rozmowy z krewnym pallotynem - cudem ocalonym świadkiem tych tragicznych wydarzeń. Miałam niespełna 12 lat,
kiedy rozegrał się największy dramat w historii Rwandy. Mimo młodego wieku
rozumiałam, że ludzie mordują się tam na potęgę. Pamiętam przerażające obrazy z
telewizji ukazujące sterty zmasakrowanych trupów.
W domu rodzinnym dużo się o tym mówiło, choć początkowo nie byłam świadoma
przyczyny. Z czasem dotarło do mnie dlaczego ten trudny temat był poruszany
przez rodziców także w mojej obecności. Okazało się, że kuzyn mojej mamy jest
misjonarzem, który znalazł się centrum rwandyjskiego piekła. Przez wiele
tygodni w rodzinie panowała atmosfera niepewności, gdyż przez brak łączności
nie było wiadomo czy ks. Jacek Waligórski
jeszcze żyje.