polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: W Gdańsku uczczono pomordowanych w podwileńskich Ponarach. Zbrodni dokonali Litwini i Niemcy. Masowe egzekucje w Ponarach były największą zbrodnią popełnioną w okresie okupacji niemieckiej na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej. Szacuje się na ok. 100 tys. ofiar. * * * AUSTRALIA: Partia Pracy wygrala sobotnie wybory parlamentarne. Dotychczasowe wyniki wskazują na to, że Anthony Albanese będzie pierwszym premierem Australii, który wygrał drugą z rzędu trzyletnią kadencję w ciągu ostatnich 21 lat. Lider opozycji Peter Dutton przegrał wybory w swoim okręgu Dickson, w którym wygrywał nieprzerwanie od 24 lat. * * * SWIAT: Wladimir Putin powiedział w nocy z sobotę na niedziele w specjalnym oświadczeniu dla dziennikarzy z calego świata, że Rosja jest gotowa wznowić bezpośrednie, bezwarunkowe rozmowy z Ukrainą w Stambule, począwszy od 15 maja, trzy lata po tym, jak Kijów zerwał je w 2022 roku. Putin powiedział, że Rosja chce przeprowadzić poważne rozmowy z Ukrainą, aby wyeliminować podstawowe przyczyny konfliktu, co pozwoli na osiągnięcie trwałego i długofalowego pokoju. Donald Trump zaapelował w niedzielę do Ukrainy, aby natychmiast przyjęła ofertę prezydenta Rosji.
POLONIA INFO:

wtorek, 24 maja 2011

Gra na podział

Obserwatorzy polskiej polityki i życia społecznego zauważają, że podziały radykalnie się pogłębiają, a po wydarzeniach z kwietnia ubiegłego roku, po smoleńskiej tragedii, rowy są już praktycznie nie do zakopania. Wielu uważa, że te podziały są szkodliwe, że lepszym rozwiązaniem byłaby „zgoda narodowa”, XXI-wieczne „Kochajmy się”. Tylko, że nie jest to możliwe, ani wcale konieczne dla rozwoju kraju.
Jeżeli przypatrzymy się Europie, to wiele krajów było i jest podzielonych daleko bardziej, niż Polska, która spójną substancję państwową uzyskała dopiero w 1919 roku, a prawdziwą demokrację po roku 1989. Niemcy to państwo federacyjne, a do roku 1990 podzielone na dwie części, o odrębnych systemach politycznych. I ten podział jest dalej widoczny, co nie przeszkadza Niemcom być dalej najmocniejszym krajem Europy. Włosi uzyskali podmiotowość w XIX wieku, ale podziała na północ i południe dalej istnieje. Po II wojnie światowej Włochy miały tyle rządów, co pozostałe kraje UE razem wzięte. A ekonomia rozwija się bez przeszkód, kraj nie ma zamiaru się podzielić. Hiszpania to kraj z silnymi ruchami separatystycznymi – Katalończycy i Baskowie. Nie mówiąc już o Belgii, która od lat jest na krawędzi państwowości, ale za to właśnie w niej ma siedziba wspólnoty europejskiej. Polskie podziały nie mają połowy takiej siły destrukcyjnej, jak te w Belgii, czy w Wielkiej Brytanii.
Polacy, jako społeczeństwo, nie są podzieleni w opinii co do polskiej państwowości. Polska ma silniejszą pozycję jako spójne, autonomiczne państwo, niż kiedykolwiek w swojej historii. Nie ma w społeczeństwie podziału na tych, którzy uważają, że kraj powinien zostać podzielony po połowie, albo w stosunku np. 70 do 30. Wszystkie te głosy, że Polska dąży ku rozwarstwieniu, podziałowi, może nawet wojnie domowej, to gierki wąskiej w skali całego kraju grupki politycznej.

Podziały w społeczeństwie istniały, zawsze byli jacyś „oni” i „my”, o niebo lepsi. W czasach PRL, szczególnie po roku 1981, stało się jasne, kto jest „swój”, a kto „oni”. Rok 1989 na krótko przywrócił pojęcie jedności i wspólnoty, ale szybko okazało się, że jedne podziały można zastąpić innymi. Stało się tak już wtedy, kiedy Lech Wałęsa i Tadeusz Mazowiecki stanęli na przeciwko siebie w wyborach prezydenckich..
Dzisiejszy podział polityczny jest sztuczny, tak jak sztuczne jest podtrzymywanie mitu o tym, że obie główne formacje polityczne, Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska, są spadkobiercami „Solidarności”. Nie, nie są, została zachowana coraz bardziej wątła unia personalna pomiędzy tamtą „S”, a obecnymi politykami. Prawdziwi bohaterowie tamtej organizacji są na emeryturach albo poza polityką. I niewielu z tych prawdziwych działaczy, robotników, zaistniało w polityce demokratycznej Polski.
Ten podział jest sztuczny, jak sztuczne są bariery administracyjne i prawne, blokujące możliwość wejścia do polityki innych sił. Zresztą bardzo aktywnie do tego podziału przyczyniają się media, które zatraciły bezstronność i stały się partyjnymi publikatorami. Najjaskrawszym przykładem jest tu „Gazeta Polska”, która już nie ukrywa nawet, że pracuje dla PiS. I nie robi to tylko z powodów ideowych, ale także z czystego, anty moralnego koniunkturalizmu biznesowego. Przy okazji dziennikarze prowadzą między sobą walki, również polityczne. Daleko odeszli od ideałów niezależnego dziennikarstwa. To raczej funkcjonariusze mediów na linii frontu, a nie rzetelni dziennikarze, publicyści…
Żadnej z układu partii quasi prawicowych nie zależy aby sztuczny podział został zlikwidowany. Jedna formacja buduje swoje poparcie na wiernym elektoracie i negacji 22 lat demokracji III RP, druga ma jako jeden z głównych argumentów to, że jeżeli nie oni, to przyjdzie sam Mr. Hyde, bo dr Jekylla już nie ma…
I tak budują się własne obszary w ramach państwa, z własnymi mediami, własną polityką, nawet kulturą, różnie pojmowaną racją stanu. Ale na szczęście państwo jest stabilne, bezpieczeństwo zewnętrzne pewne, ekonomia jednak w niezłym stanie. A nowe pokolenie spokojnie przygląda się temu, co się dzieje, nie przejmując się sztucznymi z jego punktu widzenia problemami i konfliktami. I jeżeli kiedyś nastąpi krach, to kopnie w stolik polityczny i rozłoży na nim zupełnie nowe karty…

Azrael Kubacki

poniedziałek, 23 maja 2011

Rozmowa z Dr. Sewerynem Ozdowskim (2)



Dr Sev Ozdowski. Fot. K.Bajkowski
Dr Seweryn Ozdowski, profesor Uniwersytetu w Sydney, jest jednym z nielicznych Polaków , którzy mieli i mają wielki wpływ na politykę rzadu australijskiego. O kryzysie polityki wielokulturowości i kierunkach zaludniania kontynentu australijskiego z Dr. Sewerynem Ozdowskim rozmawiał Krzysztof Bajkowski.
(część druga rozmowy)

 Krzysztof Bajkowski:  Ostatnio debatuje sie nad poziomem liczby mieszkańcow w Australii. Były premier Kevin Rudd proponował zwiększyć populacje naszego kontynentu do 36 mln w ciagu następnych 40 lat. Australia jest w tej dogodnej sytuacji, że jesli nie ma przyrostu naturalnego,  to można to uzupelnić zawsze chętnie przyjeżdżającymi emigrantami.  Niektórzy popierają ten projekt zekonomicznego punktu widzenia  ( ktoś musi pracować na emerytury) , inni uważają , że każdy dodatkowy człowiek w Australii to dewastacja środowiska naturalnego. Jakie jest Pańskie zdanie w tej sprawie?

 Seweryn Ozdowski:
 Osobiście jestem zwolennikiem większej Australii i uważam, iż przepowiednia poprzedniego premiera Kevina Rudda  sprawdzi się. Australia jest najsłabiej zaludnionym kontynentem świata. Obok nas mamy dużo bardziej zaludnione kraje jak Chiny, Indie, Indonezję, Japonię i Filipiny. Świat nie lubi próżni. Jeżeli my nie zaludnimy Australii, tak by była silniejsza ekonomicznie i militarnie - inni to zrobią za nas.

Ekonomia Australii potrzebuje ludzi i będzie ich potrzebowała wiecej gdy nasza obecna populacja się zestarzeje i "baby boomers" przejdą na emeryturę. Migracja oznacza wzrost ekonomiczyny. Z czasem wzrost populacji będzie oznaczał także, iż ważne charakterystyki naszej ekonomii zmienią się - rynek krajowy będzie większy i będzie można zracjonalizować i rozwijać baze przemysłową.

Jeżeli chodzi o ochronę środowiska - to można to także osiągnać przy zwiększonej populacji, gdy zaplanuje się nasze miasta inaczej i zastosuje się technologie ochraniajace środowisko. My możemy nauczyć się dużo od Izraela lub Holandii, które zagospodarowały stosunkowo duże populacje na małych obszarach. Nie zapominajmy także, iż migranci przyjeżdżają skądyś. Tak wiec patrząc w skali globalnej, osadnictwo w Australii nie zmienia bilansu światowego. Prawdopodobnie można by zaryzykować argument, iż osoby osiedlające się w Australii z krajów trzeciego świata, przyczynią się do zmniejszenia zanieczyszczenia planety, ze wzgledu na dużo wyższy poziom ochrony środowiska w Australii.


Krzysztof Bajkowski: Był Pan w pierwszych latach nowego wieku Federalnym  Rzecznikiem Praw Obywatelskich. W poprzednim wieku obrona praw czlowieka koncentrowala się na kobietach, dyskryminacji rasowej, religijnej . Obecnie czego ona dotyczy w Australii? Czy wciąż tego samego, czy innych dziedzin życia społecznego.   Czym Pana następca zajmuje się obecnie ?

Seweryn Ozdowski: Podczas mojej pięcioletniej kadencji jako Australijski Rzecznik Praw Obywatelskich skoncentrowałem się na prawach dzieci w obozach dla uchodzców, na prawach osob z chorobami psychicznymi, na zmniejszeniu dyskryminacji przy zatrudnianiu inwalidów i sprawa nauczania praw człowieka w szkołach średnich. Głównym osiągnienciem mojej kadencji było wypuszczenie na wolność wszystkich dzieci wraz z rodzicami z obozów dla uchodzców przez premiera Howard'a i powiekszenie budżetu federalnego na umysłowo chorych o 2.4 miliarda dolarów, włącznie z rozszerzeniem po raz pierwszy o darmowe wizyty lekarskie (via Medicare) dla pacjentów z chorobami psychicznymi.

Jeżeli chodzi o system ochrony praw człowieka, Australia ma bardzo silne ustawodawstwo anty-dyskriminacyjne, lecz ochrona praw cywilnych nie jest najlepsza. Wynika to z tego, iż nasza Konstytucja nie zawiera Karty Praw Czlowieka i że Międzynarodowa Konwencja na temat Praw Cywilnych i Politycznych nie została wcielona do Australijskiego prawa.

Jeżeli chodzi o pracę mojego nastepcy, to pozycja Rzecznika Praw Obywatelskich została znacznie wyciszona przez obecny rząd Partii Pracy, który połączył funkcje Prezydenta Komisji Praw Człowieka z funkcją Rzecznika. To spowodowało poważny konflikt interesu i zmniejszyło efektywność Rzecznika. Według ustawodawstwa, Prezydent Komisji jest odpowiedzialny za mediacje zazaleń, zaś rzecznik ma role adwokata osób, których prawa są naruszane. Mediacja wymaga bezstronności; zaś rola adwokata wymaga zaangażowania po stronie klienta; trudno te funkcje pogodzic. Dlatego też Komisja nie podjęla żadnych formalynch dochodzeń po roku 2006 i nie podejmuje sprawy naruszeń praw człowieka  w obozach uchodźców z dostateczną werwą.




 Krzysztof Bajkowski:  Jak wyglada Australia w ochronie praw czlowieka na tle innych krajów rozwiniętych?

Seweryn Ozdowski: System ochrony praw czlowieka w Australii jest dużo słabszy w porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi. Na przykład, Australia nie ma Karty Praw Czlowieka; w innych krajach rozwinietych prawa czlowieka są albo konstytucyjnie zagwarantowane, tak jak na przyklad w USA, Kanadzie i Polsce lub ochraniane w sposób ustawowy, jak w Wielkiej Brytanii czy Nowej Zelandii.

Do tego Westminsterski system rzadowy  stwarza dużo silniejszą władzę wykonawczą, co oznacza, iż władze ustawodawcze (parlament) maja mniejsze wpływy na ochronę praw człowieka niż w krajach jak USA, gdzie trój-podział  wladzy jest dużo wyraźniejszy. Silna władza rządu w połączeniu z dyscypliną partyjną w Australijskim parlamencie, oznacza iż głosy mniejszości nie zawsze są brane pod uwagę, gdy ustanawia się nowe prawa, na przykład prawa antyterorystyczne.

Prawa człowieka są także osłabiane w Australii poprzez zastępowanie prawa zwyczajowego ustawami. Wobec braku konstytucyjnej ochrony praw człowieka, Australijski parlament może ustanowić prawa nakazujace na przykład apartheid w stylu południowo-afrykańskim lub nazistowkie prawa o czystości rasowej, i sądy australijskie będą wcielały takie prawa w życie. Dlatego można było ustanowic prawa, które pozwalają na bezterminowe przetrzymywanie uchodzców w obozach i stworzyc fikcję prawną, która wykluczyła tysiace wysp australijskich na północy kontynentu spod prawa immigracyjnego Australii.


Krzysztof Bajkowski: A współczesna Polska jak wygląda  w tej dziedzinie, porównując np. z  Australią?

Seweryn Ozdowski: Ochrona prawa człowieka w Polsce poprawiły się radykalnie po roku 1989. Przede wszystkim Polska stworzyła solidne zabezpieczenia prawne praw człowieka.

Tym niemniej szereg praktycznych spraw zwiazanych z ochrona praw człowieka to są sprawy stosunkowo nowe w Polsce - na przykład równouprawnienie etniczne (Cyganie, Wietnamczycy i inne mniejszosci), ochrona praw gejów czy też niektóre prawa kobiet (sprawy zwiazane z rozrodczością) i w tej dziedzinie jest jeszcze dużo do zrobienia. Te sprawy zostaną rozwiązane z czasem przy pomocy Sądu Praw Człowieka w Strasburgu, którego jurysdykcji Polska podlega. Z czasem będziemy także obserwać zmiany postawach w szerszej kulturze praw czlowieka w Polsce.

Krzysztof Bajkowski: Na zakończenie pytanie dotyczace Pańskiej obecnej działalności naukowej. Organizuje Pan często fora dyskusyjne na uniwersytecie, głównie na tematy społeczne. Jakie wnioski płyną z tych dyskusji i jak są dalej wykorzystywane?

Seweryn Ozdowski: Obecnie pracuje na University of Western Sydney (UWS) jako Dyrektor, Equity and Diversity i na Uniwersytecie Sydnejskim, gdzie mam funkcje Adjunct Professor w Centre of Peace and Confilct Studies. Pozycje te wykorzystuję by wciągnać społeczność akademicką i spoleczności poza-uniwersyteckie w dyskusje na temat kluczowych problemów społecznych w Australii. Tak wiec na UWS organizuję regularne Open Fora, na które zapraszam czołowych publicystów i polityków australijskich.  18 kwietnia odbylo się Forum  dotyczące wpływu długoterminowego uwięzienia w obozach dla uchodźców na zdrowie psychiczne dzieci.

Pracuje także nad popularyzacją praw człowieka w Australii i za granicą. W listopadzie 2010 zorganizowałem miedzynarodową konferencję na temat edukacji o prawach człowieka, niedawno trenowałem policję na Vanuatu i przygotowuję się obecnie na udział w spotkaniach roboczych w Norwegii i Kenii.

Prawa człowieka wyrażaja uniwersalne wartości zbudowane przez wieki i wspólne dla różnych grup kulturowych i religijnych. Niestety dzieci nie wysysaja wiedzy o prawach czlowieka z mlekiem matki, tak wiec każda nowa generacja Australijczyków musi się nauczyć tych minimalnych zasad współżycia w rodzinach i w szkołach. Nauczanie praw i obowiazków człowieka jest szczególnie ważne w krajach wielokulturowościowych, gdzie sukces państwa zależy od stopnia współpracy między różnymi grupami; to prawa człowieka dostarczają tych niezbednych i wspólnych standardów zachowania dla wszystkich grup.

Krzysztof Bajkowski: Bardzo dziekuję za rozmowę.


Twój Rzut = Tablica

 Podstrona Bumeranga Polskiego - "Twój Rzut"  dziś zmienia nazwę na "TABLICA". Wszystkie komunikaty, zapowiedzi i informacje lokalne będą zamieszczane w tym dziale. Najświeższe informacje z Tablicy można znaleźć na lewej kolumnie Bumeranga Polskiego, zaraz pod kursami walut. (kb)

niedziela, 22 maja 2011

"Młoda lekarka" odeszła

W wieku 90 lat zmarla w minionym tygodniu  Ewa Szumańska - wrocławska pisarka, satyryczka, dziennikarka i autorka audycji radiowych.

Szumańska była autorką jednej z najzabawniejszych audycji w historii Polskiego Radia: "Ze wspomnień młodej lekarki", ukazującej się na antenie od lat 70. XX wieku. Większość odcinków nagrała z Janem Kaczmarkiem (gdy zachorował, zastąpił go Stanisław Szelc). Komentowała w nich rzeczywistość PRL-u, a potem wolnej Polski. Każdy odcinek zaczynała słowami: "Będąc młodą lekarką, przyszedł raz do mojej przychodni pacjęt...". Szumańska walczyła w czasie wojny w AK, brała udział w powstaniu warszawskim.
Pogrzeb Ewy Szumańskiej odbył się wczoraj na wrocławskim cmentarzu przy ul. Bardzkiej.

Więcej: Gazeta.pl

Relacja z Konkursu Chopinowskiego w Canberze

Przedstawiamy relację filmową Oskara Kantora z pierwszego Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Australii - The Australian International Chopin Piano Competition. Jak wcześniej podawaliśmy  ten historyczny pierwszy konkurs na ziemi australijskiej  odbył się na początku maja w Canberze.  W relacji fragmenty przesłuchań  i  rozmowy z uczestnikami oraz organizatorammi konkursu.

sobota, 21 maja 2011

Bliskowschodni plan Obamy


 Prezydent USA Barack  Obama w oczekiwanym na całym świecie czwartkowym przemówieniu w sprawie Bliskiego Wschodu opowiedział się po raz pierwszy za utworzeniem Państwa Palestyńskiego w granicach z czerwca 1967 roku.
Oznacza to utworzenie państwa, w którego granicach znalazłyby się terytoria Zachodniego Brzegu Jordanu, Strefa Gazy i Wschodnia Jerozolima
.

Koncepcja Obamy spotkała się natychmiast z poparciem miedzynarodowym. Poparł ją Kwartet Bliskowschodni - ONZ, Unia Europejska i Rosja. Propozycja została także przychylnie przyjęta przez szefów dyplomacji państw Trójkąta Weimarskiego (Francji, Niemiec i Polski) oraz szefów dyplomacji Norwegii, Australii i Jordanii.

Popieramy odważny komunikat prezydenta Stanów Zjednoczonych, dotyczący potrzeby pilnych działań na rzecz rozwiązania konfliktu bliskowschodniego - powiedział w Bydgoszczy szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, komentując czwartkowe wystąpienie  Obamy.

Radosław Sikorski podczas konferencji prasowej ministrów spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego w Bydgoszczy powiedział także, że "Barack Obama zrobił to, do czego Europa go namawiała". - Teraz, gdy to zrobił, wyrażamy mu swoje poparcie - kontynuował minister spraw zagranicznych.

Szefowie dyplomacji norweskiej i australijskiej, Jonas Gahr Stoere i Kevin Rudd, wyrazili również wczoraj poparcie dla proponowanego przez  Obamę utworzenia Państwa Palestyńskiego sprzed wojny szeciodniowej w 1967 roku.

Obaj ministrowie wypowiadali się podczas spotkania w stolicy Norwegii, w gmachu, w którym w 1993 r. podpisano Porozumienie z Oslo w sprawie pokojowego współistnienia dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego.

Tymczasem Izrael odrzucil plan Obamy. Premier Izraela Benjamin Netanjahu, który spotkał się kilkanaście godzin później z Barackiem Obamą w Białym Domu powiedział, że   koncepcja granic państwa palestyńskiego sprzed wojny sześciodniowej z 1967 r. jest "nie do obrony".

Według Netanjahu takie rozwiązanie zagrażałoby bezpieczeństwu Izraela i pozostawiło poza jego granicami duże osiedla żydowskie na Zachodnim Brzegu Jordanu.Sam amerykański prezydent przyznał, że "wie, jak ciężkie to będzie": - Podejrzenia i wrogość były przekazywane z pokolenia na pokolenie i z czasem tężały. Ale jestem przekonany, że większość Izraelczyków i Palestyńczyków woli patrzeć w przyszłość niż być uwięzionymi w przeszłości.

TVN24

Co się stało Margo w Brisbane?



37-letnia była reprezentantka Polski Malgorzata Dydek (zwana Margo) i jednocześnie najwyższa koszykarka kadry w historii (214 cm wzrostu) w czwartek została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej po tym, jak zatrzymało się jej serce. Dydek przebywa obecnie w szpitalu w Brisbane. Na razie nie ustalono, co było przyczyną zatrzymania akcji serca. Wiadomo, że koszykarka, która jest we wczesnym miesiącu ciąży, ma arytmię serca.

Małgorzata Dydek, która po ślubie z Anglikiem zmieniła nazwisko na Twigg po zakończeniu kariery na stałe przeniosła się do Australii. W Brisbane jest trenerką drużyny Wizards. W wywiadach prasowych ujawniła, że ma dwóch synów - młodszego urodziła w październiku. - Nie planowała przeprowadzki poza Europę. Nigdy bym nie przypuszczała, że zamieszkam w Australii. W tym kraju wszystko mi się spodobało - mówiła w grudniu w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Więcej: Sport.pl 

piątek, 20 maja 2011

Festiwal pisarzy w Sydney: Philip Roth nagrodzony

Philip Roth
Amerykański pisarz Philip Roth, od lat wymieniany jako kandydat do nagrody Nobla, otrzymał prestiżową Man International Booker Prize - poinformowano w środę na festiwalu pisarzy w Sydney.
Do nagrody zgłoszonych było jeszcze 12 autorów, m.in. brytyjski pisarz John le Carre, Australijczyk David Malouf i Kanadyjczyk Rohinton Mistry. Nagrodę o wartości 100 tysięcy dolarów Roth odbierze 28 czerwca w Londynie.
Pisarz urodził się w 1933 roku w konserwatywnej żydowskiej rodzinie w Newark, w stanie New Jersey. I Newark, i New Jeresey często pojawiają się w jego powieściach. W 1959 roku opublikował debiutancką powieść „Goodbye, Columbus”, za którą otrzymał nagrodę National Book Award.
Philip Roth uważany za kontrowersyjnego, ale też jednego z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich pisarzy.
Światową sławę Rothowi przyniósł wydany w 1969 r. „Kompleks Portnoya” - przełomowa powieść obyczajowa rozprawiajaca sie z tabu seksu i jedzenia w rodzinie żydowskiej.

***
Tymczasem władze chińskie zabroniły pisarzowi i krytykowi rządu, Liao Yiwu, wyjazdu na sydnejski festiwal literacki  i ostrzegły go, by nie publikował za granicą żadnego ze swych "kontrowersyjnych" dzieł - poinformowali organizatorzy festiwalu.
Według dyrektora Festiwalu Pisarzy w Sydney Chipa Rolleya, chińskiemu twórcy powiedziano, że nie może się udać do Australii ze względów bezpieczeństwa. Władze chińskie już wielokrotnie zabraniały Liao wyjazdu za granicę.
Podczas festiwalu w Sydney Liao miał mówić na temat rosnącej potęgi Chin i sytuacji w dziedzinie praw człowieka, a także recytować swe wiersze i dyskutować na temat serii wywiadów, które przeprowadził z ludźmi, żyjącymi na marginesie chińskiego społeczeństwa.

Wirtualna Polska , Salon24

czwartek, 19 maja 2011

Dyktatura kiboli czy państwo prawa?




Od początku maja temat stadionowych bandytów zwanych kibolami nie schodzi z pierwszych stron polskich gazet i głównych wydań wiadomości telewizyjnych . Zamiast obserwować postęp w budowie  stadionów na Euro 2012 Polska ogląda teraz zmaganie się – jeśli nie powiedzieć – wojnę państwa prawa z dyktaturą kiboli.

Bo stadiony piłkarskie to jedyne miejsca w Polsce, w których prawo łamie się jawnie, bezkarnie i notorycznie - w każdy weekend. I w których tysiące ludzi muszą znosić rządy chuliganów terroryzujących ich podczas meczów przeciągłym, nienawistnym bluzgiem.
 - Polskie stadiony nie mogą być miejscem wyżywania się chuliganów. Nie ustąpimy ani o krok. Ta wojna jest do wygrania - zapowiada premier Donald Tusk po tym jak rozegrany 3 maja mecz Lech Poznan – Legia Warszawa o  Puchar Polski zakończył się kolejnym w polskim futbolu skandalem i zadymą.  Chuligani Legii wnieśli na stadion i odpalili race i petardy, a po zwycięskim golu kilkuset z nich (wielu z zasłoniętymi twarzami) wbiegło na boisko i starło się z ochroną. Potem kilkuset kiboli Lecha biło się z policją i demolowało trybuny. Na to wszystko patrzyli obecni tam ludzie z UEFA.

Następnego dnia  premier zapowiedział zamykanie stadionów, jeśli w trakcie meczów zagrożone będzie bezpieczeństwo. I słowa dotrzymał, choć niefortunnie., bo  dwa stadiony – Lecha i Legii, oceniane jako bezpieczne z dnia na dzień zostały zamknięte. Zastosowano odpowiedzialność zbiorową. Za winy kiboli cierpieli niewinni kibice. Opozycja już szuka okazji, by zmienić kibiców w siłę antyrządową. Już rozpoczęly sie antyrządowe domonstracje.  W chwilę poźniej stadionowi bandyci otrzymali poważne wsparcie "Gazety Polskiej". Sympatyzujący z PiS tygodnik zrobił z nich krzewicieli patriotyzmu i wartości narodowych, po tym jak ich liderzy rzucili hasło juz nic nie mające wspólnego ze sportem ale za to przydatne w polityce: „Donald matole, Twój rząd obalą kibole”.  Te zachowania zostały uznaje za "zgodne z regułami". Pytanie czyimi? (kb)




GRZYBOBRANIE NA POLANIE

Wraz z jesienią nadeszła pora grzybobrania. 10 kwietnia już po raz kolejny Polish School in Randwick zaprosiła swoich uczniów, ich rodziny oraz pozostalych miłośników spędzania wolnego czasu na łonie przyrody, na  imprezę w formie pikniku rodzinnego, czyli na grzybobranie.
Impreza, ktora zapisała się już w tradycję szkoły, co roku gromadzi coraz większą liczbę zwolenników. W tym roku na polanie w Belanglo State Forest, deszczowego 10 kwietnia, spotkało się przy wspólnym ognisku aż 180 osób rożnej narodowości. Wśród nich był również Konsul Generalny Danii Pan Micheal T. Hasen, który okazał sie nie tyle doskonałym grzybiarzem, co kucharzem. Pan Konsul przejął dowództwo nad stanowiskiem grilowym i osobiście, z wielkim zaangażowaniem smażył a następnie wręczał kiełbaski wygłodniałym uczestnikom pikniku. Wieści o polskim grzybobraniu dotarły również do szkoły czeskiej. Wśrod uczestników znalazło się kilku jej uczniów i sympatyków.
Impreza oprócz charakteru besiadnego, miała także charakter konkursowy. Wybrano najlepszego grzybiarza, czyli tą osobę która zebrała największą ilość grzybów oraz największych rozmiarów okaz. Do zawodów stanęli ochoczo duzi i mali. Ci ostani, obok grzybów , znajdywali w sciółce leśnej rownież czekoladowe jajeczka podrzucone na polanę przez rozkojarzonego wielkanocnego zajączka. Mimo iście jesiennej pogody, zapał, humory i apetyty dopisywaly. Kiedy dzień chylił sie już ku końcowi nad polaną zaczął roznosić się zapach pierwszych grzybowych dań, przyrządzanych na kuchenkach biwakowych, przez najbardziej niecierpliwych smakoszy leśnych przysmaków. Las w tym roku tonął w grzybach, nie bylo nikogo, kto by nie wrócił do domu z koszem wypełnionym po brzegi rudymi rydzami.
Poniższe fotografie są dowodem dobrej zabawy i niewątpliwą zachętą dla wszystkich, aby
w przyszłym roku wraz z Polish School in Randwick odwiedzić lasy i stanąć do walki
w piknikowych konkursach.





Rydze konserwowane w maśle
Składniki 2 kg rydzyków, 1/2 kg sklarowanego masła.
 Masło, wpierw sklarowane, rozgrzać w dużym rondlu, aż się zacznie rumienić. Wrzucić do masła małe rydzyki bez korzonków, stanannie otarte lub wymyte i osączone na sicie, posolić i na ostrym ogniu smażyc bez przykrycia ; gdy wyparują i nie będzie w nich wcale wody, wkładać gorące do słojów, masło powinno być na powierzchni na palec wysoko, obwiązać pęcherzem, przechowywać w chłodnem, suchem miejscu. Biorąc rydze do użytku, wybrać je z masła, zrobić sos śmietanowy jak do grzybów, włożyć rydzyki i pogotować. Albo : wrzucić na patelnię wyjęte z masła rydzyki, dodać posiekanej cebuli, podlać śmietaną i zagotować. Masło pozostałe z rydzów użwać do zup lub do pieczeni.
 Przepis pochodzi z Praktycznego Podręcznika Kucharstwa. Autor- Maria Disslowa B. Dyrektor Lwowskiej Szkoły Gospodarstwa Domowego. Pisownia oryginalna.

Iwona Pruszyńska
The Polish School of Sydney

środa, 18 maja 2011

Results of the First Australian Chopin Piano Competiton


Ambasador RP Andrzej Jaroszynski
and Peter de Jager

  21-year-old Peter de Jager of Melbourne took out the first prize at the inaugural Chopin Piano Competition, which was organized by the ANU School of Music and initiated and supported by the Embassy. Oliver She of Brisbane won the second prize and the Polish pianist Gracjan Szymczak was third and received his prize, sponsored by the Embassy, from H.E. Mr Andrzej Jaroszyński. Polish-Australian Konrad Olszewski (Melbourne) advanced to the semifinal.
Several special prizes were sponsored by the Polish Community Council in Australia and the Polish Community in the ACT which initiated and established the Friends of the Australian International Chopin Piano Competition under the honorary patronage of the Ambassador. The Embassy was instrumental in supporting the Friends and securing the artistic patronage of Vladimir Ashkenazy – Sydney Symphony Principal Conductor and Artistic Advisor – for the Competition. The Competition is a biannual event and the next edition will be organized at the centenary of Canberra 2013. It is the first Australian piano contest dedicated to the composer. The contest is a concrete and permanent outcome of the 2010 Chopin Year celebrations in Australia. It was preceded on 1 May by a recital of one of the most famous Polish pianists Mr Janusz Olejniczak.

 Polish Embassy Newsletter

wtorek, 17 maja 2011

Rozmowa z Dr. Sewerynem Ozdowskim (1)


Dr Seweryn Ozdowski. Fot. K.Bajkowski

Dr Seweryn Ozdowski, profesor Uniwersytetu w Sydney, jest jednym z nielicznych Polaków , którzy mieli i mają wielki wpływ na politykę rzadu australijskiego. O kryzysie polityki wielokulturowości i kierunkach zaludniania kontynentu australijskiego z Dr. Sewerynem Ozdowskim rozmawiał Krzysztof Bajkowski.

 (część pierwsza wywiadu)

 Krzysztof Bajkowski: Panie Profesorze, ostatnio coraz głosniej o kryzysie multikulturalizmu. Przywódcy Wielkiej Brytani, Francji i Niemiec zgodnie mówią: polityka wielokulturowości nie sprawdziła się. Prezydent Sarkozy mówi wręcz: Za bardzo koncentrowaliśmy się na tożsamości osoby, która do nas przyjeżdża, zamiast na tożsamości kraju, który udziela jej gościny. Co roku na przedmieściach wielkich francuskich miast dochodzi do zamieszek. Powstają getta afrykańskie, azjatyckie i tureckie, często prawdziwe strefy bezprawia, tzw No-Go-Zone. Czy takie obawy co do upadku wielokuturowości  są również wśród polityków w Australii i czy grozi nam - tu mieszkającym w tym pięknym kraju - scenariusz francuskich miast?

Seweryn Ozdowski: Termin wielokulturowość nie jest terminem jednoznacznym. Może on być rozumiany na różne sposoby i ocena wielokulturowości zależy od tego co rozumiemy przez ten termin. W Australii używamy tego terminu by opisać nasze społeczeństwo, które  składa się z ponad 200 różnych kultur. Używamy go także by opisać rządową politykę wielokulturowosci wprowadzoną w życie w połowie lat siedemdziesiątych. Polityka ta, z jednej strony pozwoliła mniejszościom narodowym na zachowanie swojej kulturowej tożsamości, podkreśla równouprawnienie różnych grup etnicznych i ich miejsce w życiu gospodarczym.  Z drugiej strony, polityka ta wymaga by wszyscy Australijczycy stawiali Australię i australijskie instytucje oraz zasady życia na pierwszym miejscu. Tak więc wielokulturowość australijska oczekuje od mniejszości etnicznych i religijnych lojalności wobec Australii, przestrzegania prawa, uznania angielskiego jako języka narodowego, partycypacji w demokratycznych strukturach kraju, tolerancji innych kultur i religii oraz uznania równouprawnienia kobiet i innych norm społecznych.

Krytycy wielokulturowości uważają, iż zrównuje ona kultury mniejszościowe z kulturą większości i uniemożliwia sprawne funkcjonowanie struktur państwowych, gdyż tworzy konflikt pomiędzy kulturą większości i kulturami etnicznymi oraz alienuje grupy etniczne z partycypacji w kulturze, ekonomii i instytucjach ogólnonarodowych. Często wskazuje się na powstawanie get etnicznych, bezprawia i konfliktów pomiędzy prawem narodowym i normami grup etnicznych, jak na przykład muzumańskie prawo Sharia, jako negatywne skutki wielokulturowości.

W mojej ocenie, wielokulturowość australijska pracuje dobrze i pomaga w integracji nowych grup kulturowych i religijnych w szerszą kulturę australijską. Pozwala nowym przybyszom na integrację “z ludzką twarzą” bez odcinania się od korzeni kulturowych kraju pochodzenia, jak to się działo za czasów polityki asymilacyjnej. Czasami ta integracja odbywa się w pierwszej generacji, czasami trwa dłuzej, choć integracja trwająca trzy generacje w Australii jest rzadkością.


 Krzysztof Bajkowski:  Pewne grupy emigrantów, mimo wszystko  żyją tylko w swoich gettach, praktycznie maja wszystkie usługi w swoich środowiskach językowych i religijnych, nie wychodzą poza nie. Polscy emigranci  akurat świetnie znajdują się w w australijskiej kulturze, bo wyznają ten sam system wartości co Australijczycy. Ale  co z tymi, którzy wychowani są w  innych systemach wartości, nie koniecznie kompatibilnych z australijskim? Czy kiedyś w przyszłości nie stanie się to problemem społecznym?


Seweryn Ozdowski: Polacy także zaczynali od życia w grupach polonijnych – mieli własne kluby, kościoły, organizacje polityczne i stowarzyszenia, szkoły, opiekę społeczną i nawet bankowość na Tasmanii. Gdy przyjechałem do Australii w 1975, na przykład Ashfield miał silną koncentracje Polaków. Sytuacja się zmienila w wyniku działania kilku czynników. Po pierwsze w latach powojennych wprowadzono i ciągle rozszerzano “państwo opieki społecznej”. To państwo, które spowodowało, iż można było znaleźć pomoc w przypadku trudności poza własną grupą etniczną czy poza własnym kościołem. Sytuacja także się zmieniła, gdy polscy osadnicy zaczęli wspinać się w hierarchii społeczeństwa australijskiego, gdy zaczęli coraz lepiej zarabiać i przeprowadzać się do innych, lepszych dzielnic. Obecnie, dzieci polskich osadników w wiekszości mieszkają tam gdzie chcą lub tam gdzie ich na to stać, a nie tam gdzie jest skupiona społeczność polska. To samo stało się z społecznościami włoską, grecką i innymi, które tu dotarly w latach czterdziestych i piędziesiątych.

W chwili obecnej  mamy koncentracje młodszych osadników –  mamy dzielnice z nadreprezentacją osadników muzumańskich lub z niektórych krajów azjatyckich.  Nie sądzę jednak, iż by to były koncentracje, które przetrwają dziesiątki lat. Wraz ze wzrostem zamożności i lepszą znajomością możliwości, jakie Australia oferuje, a także sekularyzacja  – będziemy obserwować procesy integracyjne. Australia ma po prostu za dużo do ofiarowania, by młode generacje chciały trwać w kulturze rodziców. Pytanie jest jak długo ten proces potrwa. Wiekszość Polaków weszła w społeczeństwo australijskie w pierwszej generacji. Ale nie zapominajmy o Polakach z osady Panna Maria w Teksasie lub Polakach z Jackowa w Chicago lub tych co osiedlili się w Adampolu koło Istambulu – integracja ze społeczeństwem Amerykańskim zajęła im znacznie więcej czasu.

Pozytywną cechą społeczeństwa australijskego jest to,  iż mamy bardzo wysoki współczynnik małżeństw mieszanych – gdzie partnerzy pochodzą z różnych kultur i religii. Jest to współczynnik jeden z najwyższych w świecie.  Faktem jest,  iż istnieją pewne trudności z młodzieżą muzumańską i z niektórych krajów azjatyckich. Trudności te jednakże wynikają w dużej mierze z odrzucenia tradycyjnych wzorców  kulturowych rodziców, braku wykształcenia i próby dostosowania się do nowej sytuacji, bez znajomości norm i  wzorców jakie obowiazują lokalnie. Pracujac na uniwersytecie spotykam się regularnie ze studentkami ubranymi w tradycyjne stroje muzumańskie.  Może byśmy woleli, żeby one się ubierały tak jak wiekszość kobiet w Australii, lecz musimy uznać, iż wiekszość tych kobiet było bez szansy studiowania na uniwersytecie w krajach pochodzenia – tam uniwersytety były zarezerwowane tylko dla mężczyzn z zamożnych rodzin.  W Australii, te kobiety przełamały tabu i są przywódcami zmian w ich społecznościach – to one przełamały barierę dyskryminacji i będą integralną częścią społeczeństwa  australijskiego. Za 20 lub 30 lat będziemy się dziwili, że nie postrzegaliśmy tego procesu w 2011 roku.

 Krzysztof Bajkowski:  Australia od dziesiątków lat jest synonimem "ziemi obiecanej". Emigranci przybywali i przybywają z różnych zakątków świata. Gdy ustała fala przybyszów z Europy wschodniej po upadku komunizmu nastąpiła fala uchodzców z ajatyckich a ostatnio i z afrykańskich krajów dotkniętych biedą , wojną i niepokojami społecznymi. Przybywają na rózne sposoby, równiez nielegalnie, desperacko na łodziach. Rząd umieszcza ich w tzw. Detention Centres. Tam oczekują na dalsze decyzje nieraz po kilka lat. Czy to własciwa polityka emigracyjna? Ostatnio wybuchły zamieszki w takim centrum na Christmas Island. Jaka jest Pana ocena tej sytuacji?

Seweryn Ozdowski: Tak, Australia jest ziemią obiecaną dla wielu. Jest to kraj bogaty, stabilny, ze świetnie funkcjonujacym systemem demokratycznym i kulturą "fair go". Jest to także kraj relatywnie nowy, otwarty na nowych migrantów i dający im duże możliwosci sukcesu. Polakowi jest łatwo zostać Australijczykiem gdyż Polacy i wiele innych narodowości nie mają uprzedzeń kulturowych czy historycznych konfliktów. Polakowi, na przyklad, dużo trudniej byłoby zostać Niemcem lub Rosjaninem ze względu na naszą historię.

Wiekszość ludzi zadowolonych z sytuacji w swoim kraju ojczystym nie decyduje się na emigracje. Emigracja to trudny krok - trzeba uczyć się nowego jezyka, uwierzytelniać kwalifikacje, nawiazywać nowe przyjaźnie i znajomości i być z daleka od ukochanych i kultury jaką znamy. Dlatego też na immigracje decydują się częściej ludzie, którzy mają niewiele do stracenia – czy to ze względów ekonomicznych czy też politycznych. Polskie osadnictwo po drugiej wojnie światowej było związane z sytuacją  polityczną w Polsce. Wielu z tych co walczyło o Polskę niepodległą, nie mogło wracać do Polski komunistycznej i decydowało się na osiedlenie w Australii.

Uchodźcy jacy docierają obecnie na łodziach do Australii uciekają z krajów objętych wojną lub rządzonych przez despotów - wiekszość z nich to uchodźcy ze Sri Lanki (Tamilowie), Afganistanu, Iraku i Iranu. Szukają oni szansy na nowe, lepsze życie - z dala od zagrożenia. Według ocen australijskiego Ministerstwa Immigracji  80% i więcej z nich to osoby kwalifikujace się jako uchodźcy.

Polityka zamykania ich w obozach dla uchodźców na nieograniczony okres czasu jest nieludzka. Gdy byłem Australijskim Rzecznikiem Praw Obywatelskich odwiedziłem wszystkie obozy i rozmawiałem z wieloma uchodźcami. Wielu z nich po 6 - 8 miesiacach pobytu pod kluczem traciło zdrowie i wiarę w samych siebie. Rodziny się rozpadały. Zamieszki, samokaleczenie się, depresja, samobójstwa, choroby psychiczne  - to wynik utraty wszelkiej nadziei w wyniku długoterminowego uwięzienia.  Gdy ci ludzie wyszli ostatecznie na wolność, musięli nie tylko wszystko zaczynać od nowa w nieznanym dla nich społeczeństwie; wielu z nich wymagało leczenia psychicznego by zapomnieć o prześladowaniach w swoim kraju i potem o długookresowym uwięzieniu w Australii. Ciągle mam przed oczyma przypadek dziewczynki, która spędziła w Australijskim obozie 5 lat 5 miesiecy i 20 dni - bez szkoly i opieki zdrowotnej - by się tylko dowiedzieć po tym okresie, iż Ministerstwo Immigracji popełniło błąd.

Nieudokumentowani przybysze szukajacy statusu uchodźcy powinni być zatrzymani na krótki okres czasu (do 3 miesiecy) i to tylko by sprawdzić ich tożsamość, stan zdrowia i czy nie stanowią oni zagrożenia dla nas. Następnie powinno im się pozwolić oczekiwać na wolności na rozpatrzenie ich podania o status uchodzcy. W ten sposób mogli by zarabiać na swoje utrzymanie, wysyłać dzieci do szkoły, uczyć się angielskiego i przygotowywać do osadnictwa w Australii. Taka jest polityka wiekszości krajów europejskich. Dopiero w przypadku gdy nie dostaną statusu uchodźcy i jest kraj, który gotów byłby ich przyjąć, powinno się ich zamknać w celu deportacji. Obecny system niszczy niepotrzebnie ludzi z których większość osiedli się w tym kraju.

 Krzysztof Bajkowski: Dlaczego zatem nie robi się nic aby zmienić ten stan rzeczy? Ubiegających się o statu uchodzcy będzie zapewne  przybywać,  powstają nowe rejony konfliktów zbrojnych (np.  Afryka
Północna).

Seweryn Ozdowski: Trudno przewidzieć czy problem uchodzców będzie się powiększał. Historia sugerure, iż jest to ruch falowy, związany z wojnami, klskami żywiołowymi i trudną sytuacją ekonomiczną. Ja jestem optymistą i uważam, iż z czasem zmniejszy się siła tzw. "push factors" wraz z rozwojem ekonomicznym i demokratyzacja krajów trzeciego świata. Obecne dane ONZ-towske sugerują, iż liczba uchodzców w skali światowej zmalała w ostatnich latach.

Jeżeli chodzi o Australię, to powinniśmy szukać rozwiązania międzynarodowego w naszym regionie - potrzeba stworzyć ONZ-towskie  centra dla uchodzców w krajach tranzytowych jak Malezja czy Indonezja. W tych centrach można by oceniać czy są uchodźcami w rozumieniu miedzynarodowej Konwencji o Uchodźcach. Stworzenie takich centrów wymaga uzyskania zgody krajów tranzytowych i zapewnienia Australii, iż damy pierwszeństwo osadnictwu dla uchodzców z tych ośrodków. To powinno znacznie zmniejszyć przyjazdy uchodźców w łodziach do Australii i ilość śmiertelnych wypadków z tym związanych.

Jeżeli chodzi o sytuacje w kraju, potrzebujemy politycznego przywódcy, który odważy się powiedzieć, iż to co robimy jest niemoralne i bez sensu. W chwili obecnej rząd i opozycja licytują się, kto jest lepszym obrońcą granic przed uchodźcami. Nie tak dawno mieliśmy dużo łagodniejsze politykę wobec uchodźców, popierana przez rząd i opozycję,  która nie była bazowana na nieludzkim prawie o "indetermined mandatory detention". Rząd Malcolma Frasera przyjął ponad 80,000 uchodzców wietnamskich w latach siedemdziesiątych, zaś rząd Boba Hawke'a pozwolił na osadnictwo 30,000 Chińczyków po masakrze na Placu Tienamin. Liczni polscy uchodźcy korzystali z azylu w Australii po drugiej wojnie światowej i w latach 1980-tych.

 Krzysztof Bajkowski:  Wracam jeszcze na chwilę do samego zagadnienia  wielokulturowości. Na ogół Australiczycy pochodzenia europejskiego otwarci są  na testowanie  egzotycznych kultur: muzyka, festiwale, kulinaria.  Ale w szarym codziennym życiu trudno znaleźc większe zbliżenie: Chinczycy zatrudniają prawie wyłącznie Chińczyków, Wietnamczycy Wietnamczyków, Arabowie Arabów. Z kolei w dzielnicach zdominowanych przez poszczególne grupy etniczne, Australijczyk ma małe szanse otwarcia np. swojego biznesu. Nie z prawnego punktu widzenia, ale z powodu presji środowiskowej.  Czy nie wynika to z tego, że zbyt odlegle mentalnie kultury wolą seperować się? I czy w tym nie widzi Pan problemu dla przyszlosci Australii? W Europie znamy przypadek serbskiego Kosowa.

Seweryn Ozdowski: Pańskie pytanie i moje odpowiedzi są bazowane na różnych założeniach i informcji. Dane na jakich opierałem moje odpowiedzi sugerują wyraźnie, iz postep w integracji społeczenstwa Australijskiego jest dużo lepszy niż postep integracji obserwowany w jakimkolwiek kraju europejskim. Nie zapominajmy, iz przyrost migracyjny po roku 1945 jest niezwykle duży - przeciętnie przybywa nam ok 1% ludności rocznie przez migracje. Do tego od 1973 roku mamy system imigracyjny, który nie dyskryminuje ze wzgledów narodowościowych, etnicznych czy też religijnych. Skutkiem tego, około 25% Australijczyków jest bądź urodzona poza Wielką Brytanią i Irlandią, lub są dziećmi takich migrantów.

Oczywiście są pewne problemy przejściowe, problemy z integracją nowych grup. Dotyczyły one Polaków, Greków i Włochów w latach pięćdziesiątych i obecnie dotyczą one nowych migrantów z Wietnamu, Libanu,  Afgnistanu czy też z Iraku. To jest normalne.

Tym niemniej jak dokładnie przeegzaminujemy wskaźniki integracji społecznej, a nie alarmistyczne tytuły gazet, to wszystko wskazuje, iż jest wysoka akceptacja podstawowych wartości na jakich nasze społeczeństwo jest bazowane i jego instytucji przez znakomitą większość immigrantów. Partycypacja immigrantów w ekonomii Australii i jej systemie politycznym jest także wysoka. Wczesniej wspominałem wysoki wskaźnik małżeństw pomiedzy różnymi grupami etnicznymi i religijnymi. Innym wskaźnikiem integracji jest stopień naturalizacji migrantów - i ponownie Australia tu przoduje. Gdy spojrzymy na partycypację w procesach demokratycznych - ponownie nie mamy czego sie wstydzić. Poprzedni rzad Partii Pracy w NSW miał nadreprezentacje nazwisk nie anglosaskich - na przyklad: premier Iemma, ministrowie: Hatzistergos, Roozendaal, Sartor, Costa and Terenzini, gubernator stanowa: Bashir; to samo możemy obserwować w wielu radach dzielnicowych i do mniejszego stopnia na poziomie federalnym.

Ten sukces, oczywiście nie oznacza, iż te silne procesy integracyjne będą trwały wiecznie. Jest to obowiazkiem kolejnych rządów federalnych i stanowych by trzymać struktury naszego społeczeństwa otwarte dla nowych grup migrujacych do Australii. Potrzebujemy aktywnych programów rzadowych by promować harmonie i tolerancje miedzy różnymi grupami etniczanymi; by  kazdy Australijczyk miał zapewniony godny poziom życia i dostep do możliwosci pracy w wyuczonym zawodzie i do awansu. Ważne jest także, by Australijczycy umieli respektować różnice kulturowe aprobowane przez prawo australijskie. Dlatego tez potrzebujemy silnego ustawodawstwa przeciw dyskryminacji, zabezpieczeń społecznych dla tych którzy znaleźli się w trudnościach ekonomicznych, a także publicznej edukacji o prawach i obowiazkach obywateli żyjacych w społeczeństwie wielokulturowym.

(Druga część wywiadu wkrótce. Całość ukazała się w druku w TV Magazyn nr 28)
---------------
Dr Seweryn Ozdowski, profesor Uniwersytetu w Sydney, jest jednym z nielicznych Polaków , którzy mieli i mają wielki wpływ na  politykę rzadu australijskiego. Od początku lat 80-tych pełnił ważne role w państwowych instytucjach określajac kluczowe kierunki w dziedzinach, takich jak wielokulturowość i prawa człowieka. W latach 2000-2005 obejmował odpowiedzialne stanowisko Human Right Commissioner, co w Polsce odpowiada funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich. Dr Ozdowski studiował prawo i socjologię na UAM w Poznaniu a pracę doktorską obronił na University of New England w Armidale. Od wielu lat Dr Ozdowski jest zaangażowany w prace szeregu  organizacji społecznych. Od 2006 roku jest prezydentem The National Committe for Human Rights Education._

poniedziałek, 16 maja 2011

Australian Fashion Week: Bowie

Urodzony w 1969 roku w Hong Kongu sydnejski projektant Bowie Wong od dziecka obracał się w świecie kostiumów. Jego matka była bowiem  śpiewaczką operową. Studiował w Japonii i Kanadzie projektowanie kostiumów scenicznych. Później projektował stroje dla wielkich produkcji muzyczno-teatralnych,  m.in dla Phantom of the Opera, Paul McCartney’s World Tour  czy  Les Misérables. Odzież jego  pomysłów nosili i noszą George Michael, Good Charlotte, the Pussycat Dolls, Beyonce, Pink and Kylie Minogue. W 2000 roku Bowie założył w Sydney  markę - właśnie BOWIE , która zdobyła światową reputację dzięki wysokiej klasy stylistyce strojów, będacymi kombinacją unikalnych elementów tradycji i nowoczesności . Szczególnie kreacje ślubne  projektu BOWIE z etykietą  „Made in Australia” zdobywające  międzynarodowe rynki mogą być powodem do dumy australijskiego świata mody. Spektakularny pokaz projektów Bowie Wanga zakończył majowy  Australian Fashion Week.





Fot: K.Bajkowski

Ale na tym nie koniec naszych prezentacji z sydnejskich wybiegów. Wkrótce na Bumerangu Polskim więcej nowości mody na lato 2011/12.

niedziela, 15 maja 2011

Polska Prezydencja w UE - od 1 lipca


Co sześć miesięcy kolejne państwo członkowskie Unii Europejskiej sprawuje Prezydencję, czyli przewodniczy pracom Rady Unii Europejskiej. W tym czasie państwo sprawujące Prezydencję staje się gospodarzem większości unijnych wydarzeń i gra kluczową rolę na wszystkich polach aktywności Unii Europejskiej. Jest odpowiedzialne za organizację spotkań UE, nadaje kierunek polityczny Unii, dba o jej rozwój, integrację oraz bezpieczeństwo.
1 lipca 2011 roku Polska obejmuje Przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Innymi słowy, po raz pierwszy w historii Polska będzie przewodzić Europą.

Na 50 dni przed tym wydarzeniem oficjalnie zostało zaprezentowane przez premiera Donalda Tuska logo polskiej prezydencji.
Dynamika, pozytywna energia i solidarność – to główne wartości, które niesie to  logo. .Logo jest nieodłącznym, wizualnym symbolem każdej unijnej prezydencji. To coś więcej niż tylko znak graficzny: to komunikat, który państwo – w tym wypadku Polska – przekazuje o sobie i o nastawieniu, jakie ma na czas sześciu miesięcy przewodzenia w Unii.

Logo naszej Prezydencji ma pokazać Polskę jako nowoczesne i młode duchem państwo, potrafiące inicjować pozytywne zmiany w całej Europie. Ponieważ Prezydencja – będąc głosem Unii Europejskiej – będzie widoczna także w innych państwach świata, nasze logo jest uniwersalne i budzi pozytywne skojarzenia w różnych kręgach kulturowych.

Autorem projektu jest Jerzy Janiszewski, ceniony na całym świecie scenograf i grafik. To właśnie on – niemal dokładnie 31 lat temu podczas Strajków Sierpniowych (1980 r.) – zaprojektował znane dziś na całym świecie logo „Solidarności”. Stało się ono historycznym symbolem polskiej drogi do wolności i demokratycznych przemian w tej części świata. Namalowany pędzlem napis „Solidarność” obiegł cały świat, stając się jednym z najbardziej znanych znaków graficznych światowej kultury.



Prezentujemy wywiad z autorem loga Polskiej Prezydencji:
Chciałbym by Polacy w kontekście Prezydencji - po latach oczekiwania - tak jak w roku 1980 byli teraz razem. Wspólnie zadbali o pozytywny wizerunek kraju - mówi Jerzy Janiszewski, autor znaku "Solidarności" i logo polskiej Prezydencji w Radzie UE.

Red.: Jakie to uczucie być autorem logo pierwszej Prezydencji Polski w UE?
Jerzy Janiszewski: Myślę, że każdy projektant na moim miejscu czułby sie ogromnie usatysfakcjonowany. W dniu oficjalnej prezentacji logo czuję się jak na premierze, na scenie, jestem bardzo podekscytowany faktem, jak będzie ono odebrane w rożnych kręgach społecznych w Polsce oraz w innych krajach.
Co symbolizuje nasze logo? Skąd Pan zaczerpnął inspirację?
Starałem się by logo swoją formą wizualną kojarzyło się z pozytywną energią, było dynamiczne i zwrócone ku przyszłości. By symbolizowało idee wspólnoty, integracji, spójności działań, solidarności.
Zainspirowała mnie forma strzały skierowanej do góry, która jest synonimem rozwoju, innowacji, wzrostu, kreatywności czy też konkurencyjności. Połączone strzały w kolorach flag państw -członków UE nadają logo siłę i zwartość.
To również sylwetki ludzi reprezentujących te kraje, trzymających sie razem, prowadzonych przez Polskę. Interpretacja manualna logo nadaje mu ekspresji, "młodego ducha".
Jak długo trwała praca nad nim?
Najpierw była analiza logotypów minionych Prezydencji, porządkowanie różnych pomysłów na temat, po pewnym czasie pierwsze poszukiwania, szkice -najpierw typograficzne -potem różne inne, bardziej abstrakcyjne aż do pomysłu strzały. Następnie poszukiwanie już właściwych proporcji, dynamiki znaku. Myślę ze zajęło mi to miesiąc.
Na co dzień rezyduje Pan w Hiszpanii prowadząc studio graficzne - skąd pomysł‚ na życie w tym kraju? Czy to miejsce sprzyja artystycznej inspiracji?
To nie pomysł na życie - to życie. Trochę przypadkowa droga profesjonalna, która zaczęła się już w Paryżu wiele lat temu kontaktami z Hiszpania, zleceniami i wielokrotnym pobytem, który naturalnie stał się po latach stałym.
Oczywiście jest za tym ogromna sympatia do tego kraju, jego ludzi i kultury oraz miejsce na inspiracje.
Jakie uczucia towarzyszą Panu w kontekście nadchodzącej Prezydencji? Czy gdy projektował Pan w 1980 roku logo Solidarności przypuszczał Pan, że 30 lat później wolna Polska będzie przewodniczyć wielkiej europejskiej wspólnocie?
Nie myślałem, że zaprojektowane w czasie strajków 1980 roku logo Solidarność wyjdzie poza bramy stoczni, że stanie sie później nazwą NSZZ oraz przez lata symbolem walki o wolność.
Dzisiaj Polska będzie przewodniczyć Unii Europejskiej, a ja miałem szczęście zrobić logo Prezydencji - to najpiękniejsze 30 lat w historii wolnej Polski i w moim życiu.
Chciałbym by Polacy w kontekście Prezydencji - po latach oczekiwania - tak jak w roku 1980 byli teraz razem. Wspólnie zadbali o pozytywny wizerunek kraju.
__________
Jerzy Janiszewski - ceniony na całym świecie scenograf i grafik. Absolwent gdańskiej Państwowej Wyższej Szkole Plastycznej, pracował m.in. w Paryżu, Londynie i Barcelonie. Jest laureatem wielu prestiżowych nagród. To właśnie on – niemal dokładnie 31 lat temu, podczas Strajków Sierpniowych (1980 r.) – zaprojektował znane dziś na całym świecie logo „Solidarności”. Stało się ono historycznym symbolem polskiej drogi do wolności i demokratycznych przemian w tej części świata. Namalowany pędzlem napis "Solidarność" obiegł cały świat, stając się jednym z najbardziej znanych znaków graficznych światowej kultury.

Polska Prezydencja,   Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

Czy bin Laden musiał zginąć?

Akcja zabicia Osamy bin Ladena był spektakularna. Szczególnie jej szczegóły techniczne (transmisja na żywo, użycie nowego sprzętu wojskowego, nieznanego do tej pory modelu śmigłowca bojowego), ale głównie to, że najwyższe władze Stanów Zjednoczonych oglądały akcję na żywo. Internet obiegł fotomontaż ze zdjęcia ze specjalnego pokoju telewizyjnego, w którym prezydent Barack Obama patrząc na akcję żołnierzy sił specjalnych trzyma w ręce sterownik do konsoli gier…
Czy przywódca (tytularny?) Al Kaidy musiał umrzeć? Czy rzeczywiście był dalej groźnym terrorystą, ze zdolnościami dowodzenia i planowania, jak chcą Amerykanie, czy jednak może już tylko symbolem, ale i atrapą groźnego ruchu, jak z kolei twierdzą służby pakistańskie? Tego nie wiemy. Ale już wiemy, choćby przez sprzeczności z relacji z akcji, że został zabity, choć nie miał przy sobie broni, a w pokoju na piętrze, gdzie go dopadli żołnierze z Navy SEALs , nie było ochrony. Zresztą w całej akcji ze strony ochrony bin Ladena padł tylko jeden strzał. Dodatkowo Amerykanie przecież dokonali akcji zbrojnej na Saudyjczyku, na terytorium obcego państwa…

Osama bin Laden nie musiał zginąć, a teorii, dlaczego został zastrzelony, jest co najmniej kilka. Najpewniej taki był wydany rozkaz, bezpośredni rozkaz Baracka Obamy, który jest kontynuacją ustawy z roku 2001, podpisanej kilka dni o zamachach na WTC i Pentagon, które dawały prezydentowi USA specjalne uprawnienia przy ściganiu osób, „które wydały zgodę, zaplanowały lub dokonały aktów terroru 11 września 2001 r.” Na podstawie tej ustawy rozkaz wydał George W. Bush. To ma być uzasadnienie dokonanego czynu, ponieważ został on kodony zgodnie z prawem wojennym, a USA przecież ogłosiły, że są wstanie wojny z Al Kaidą. Wielu specjalistów, prawników, głównie z Europy, uważa jednak, że bin Laden powinien zostać pojmany i osądzony. Tu należy postawić następne pytania; Przez kogo miałby być sądzony bin Laden? Stany Zjednoczone nie uznają jurysdykcji trybunału haskiego, Międzynarodowego Trybunału Karnego (zresztą rozpoczął on działalność w dziewięć miesięcy po zamachach Al Kaidy). Pozostaje więc sąd amerykański albo jak twierdzi prawnik, profesor Wojciech Sadurski, międzynarodowy trybunał, powołany ad hoc, pracujący pod auspicjami Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ta ostatnia propozycja powinna być dla Amerykanów frapująca, ponieważ mogłaby ich uwolnić od zmory Guantanamo.
Niektórzy twierdzą, że pozostawienie Osamy bin Ladena przy życiu to wzrost zagrożenia terrorystycznego w skali globalnej. To dość słaby argument, ponieważ już od dawna Al Kaida nie jest organizacją jednolitą, ale raczej czymś w rodzaju idei islamskiej walki zbrojnej. Zabicie bin Laden, przywódcy z charyzmą, ale faktycznie bez możliwości działania, dało jej świętego, który zginął za wiarę i ideę, nowy impuls i raczej jej nie osłabiło, ponieważ ściany od lat bin Laden otwierał pole działania dowódcom regionalnym. Są tacy, którzy twierdzą, że bin Laden musiał zginąć, ponieważ zbyt wiele wiedział o tym, jaką rolę w promocji terroryzmu globalnego odgrywała rodzina panująca największego arabskiego sojusznika USA, Arabii Saudyjskiej.
Pytania pozostaną otwarte, również te, czy największa demokracja nowożytnego świata postąpiła etycznie, mordując przeciwnika wojennego. Wątpliwości moralne i prawne będą rzutować bezpośrednio na politykę. Sondaże poparcia dla Baracka Obamy bezpośrednio po akcji żołnierzy oddziału specjalnego w Abbotabadzie skoczyły o 11%, a kampania wyborcza tuż, tuż. Ale warto przypomnieć, że George Bush senior w roku 1991 wygrał operację „Pustynna Burza” i przegnał Saddama Husajna z Kuwejtu, po czym w roku następnym przegrał wybory prezydenckie z Billem Clintonem… Czy rachuby polityczne administracji Baracka Obamy, aby dokonać akcji przeciwko bin Ladenowi nie są chybione? Może „króliczka” należało jednak złapać później…

Azrael Kubacki

sobota, 14 maja 2011

Wanted! Your help for The Polish School of Sydney

Dear All School Supporters
As you know our school is for non-profit organization. We provide high quality teaching for very reasonable price. To keep it this way; here is a great way you can help The Polish School of Sydney to raise some much needed funds for the school and it is easy and fun too! As in the past, our school will be manning one of the drink station during the 2011 SMH Half Marathon (early Sunday morning in the City- we are waiting for more details).
The school will receive $30 for every person, no matter how big or small, who registers and helps with passing refreshments to the race participants. It really is that easy! For example, a four person family will raise $120 for the school. So please come and help! Of all the fundraising events the school does, this is considered to be the most efficient.
Register by sending email or call: [email protected] /0414313478
_____________
Polska Szkoła Podstawowa w Randwick prowdzi zapisy całoroczne. Klasy prowadzone są dla dzieci od lat 6 do a także dorosłych na każdy poziomie zaawansowania. Lekcje odbywają się w każdą sobotę od 9.00 do 12.30. Wszystkich zainteresowanych nauką lub udziałem w organizowanych przez szkołę imprezach odsyłam na stronę internetową www.polishschool.org.au lub http://twitter.com/PolishSchoolAU. Informacje telefoniczne pod numerem 93113723 lub 0414313478

czwartek, 12 maja 2011

Film: Oranges and Sunshine



Każdy naród ma swoje wstydliwe karty historii, białe plamy, o których przez lata nie mówi się, a jeżeli, to szeptem. Przychodzi jednak moment, że haniebne tajemnice, otoczone zmową milczenia, ukrywane latami przez rządy, organizacje i zwykłych ludzi wychodzą na jaw i zostają osądzone na oczach reszty świata, tak jak na to zasługują przez następne pokolenia.
Mimo licznych głosów sprzeciwu, mimo chóralnego zrzucania odpowiedzialności z siebie przez winnych, mimo pokrętnych, pełnych hipokryzji i słów o wyższej konieczności i dobru społecznym usprawiedliwień.
Jeśli chodzi o Australię jej ciemne tajemnice wiążą się z kolonialną przeszłością, losem Aborygenów, dziejami wojennych i powojennych, traktowanych w sposób rasistowski emigrantów z Europy.
O Skradzionym Pokoleniu dzieci aborygeńskich, zabieranych rodzicom i oddawanych na wychowanie białym rodzinom napisano wiele i sprawa jest dosyć znana także poza granicami Australii, można przeczytać o niej w każdym lepszym przewodniku po tym kraju. Historii dzieci brytyjskich z biednych rodzin (urodzonych przeważnie ze związków pozamałżeńskich przez bardzo młode kobiety), wywożonych potajemnie, całymi tysiącami z Europy do Australii, przy zgodnym współudziale obydwu rządów i kościelnych organizacji charytatywnych, światowa opinia publiczna nie jest już tak świadoma, choć w Australii wiadomo o procederze od końca lat 80. Szacuje się, że od XIX wieku do lat powojennych za granicę Zjednoczonego Królestwa trafiło w ten sposób 130 000 ludzi.
Film Jima Loacha (kinowy debiut syna znanego reżysera Kena) Oranges and Sunshine opowiada o pracownicy opieki społecznej z Nottingham, Margaret Humphreys (Emily Watson), która odkryła dramatyczną przeszłość i rozpoczęła łączenie rozdzielonych w dzieciństwie mieszkańców Australii z ich biologicznymi rodzicami w Anglii.
Tytuł filmu ma charakter ironiczny, obietnicą pomarańczy i wiecznego, słonecznego lata standartowo pocieszano wywiezione dzieci, fałszywie informując je o śmierci ich prawdziwych rodziców. Dzieci nie trafiały od razu do nowych rodzin, przechodząc najpierw przez prowadzone przez kościół sierocińce, część z nich padła ofiarą seksualnej przemocy ze strony swoich opiekunów.
Film dotyczący tak wstrząsających wydarzeń jest raczej wyciszony, pozbawiony histerycznego tonu, jego siła bazuje głównie na aktorstwie, i mimo, że trwa prawie dwie godziny nie nuży. Oprócz Watson, której bohaterka musi stawić czoła zadaniu przerastającemu siły samotnego człowieka, występując także przeciw potężnym instytucjom (co jest ryzykowne i co przypłaca okresowym załamaniem nerwowym), główne role zagrali w Pomarańczach i Słońcu Hugo Weaving i David Wenham. Obydwaj pokazują w filmie Loacha najwyższe mistrzostwo, kreując role ludzi pozbawionych w dzieciństwie swoich prawdziwych rodzin. Brodaty, rosły Jack (Weaving) jest wzruszający w swojej nieporadności i dobroci. Len grany przez Wenhama jest jego przeciwieństwem, pod cyniczną maską zamożnego, zdystansowanego do otoczenia playboya skrywa jednak wrażliwe wnętrze, którego nie zdoła ukryć przed Margret. Z całej trójki głównych aktorów jego rola jest zdecydowanie najciekawsza (chylimy jednak nisko kapelusza przed Weavingiem i Watson), najbardziej poprowadzona podskórnie i zagadkowo. Len należy do ludzi, którzy potrafią opowiadać o swoich strasznych przejściach, jakby dotyczyły kogoś innego; równocześnie ludzie tacy jak on do perfekcji wyćwiczyli w sobie tę umiejętność, żeby nie zostać zranionym. Dla aktorów podobne wyzwania stanowią najtrudniejszą próbę.
Skromny film Jima Loacha porusza bardzo mocno i trudno go zapomnieć. Reżyser bezspornie odziedziczył talent po ojcu.

Piotr Piber
Sydney Express

Oranges and Sunshine, reżyseria Jim Loach, scenariusz Rona Munro, muzyka Lisa Gerrard, Wielka Brytania i Australia 2010, światowa prapremiera odbędzie się 9 czerwca w Australii.