|
Return Jerzego Janowicza w meczu
z Hiszpanem Davidem Ferrerem
podczas finału
tenisowego Masters
BNP Paribas 2012, 4 listopada 2012 r.
(Fot.: PAP/EPA) |
Jerzy Janowicz 22-letni Łodzianin podbił Paryż na początku listopada 2012 r.
dochodząc do finału bardzo silnie obsadzonego turnieju tenisowego, gdzie zajął
drugie miejsce. Prócz chorego Rafaela Nadala cała światowa czołówka brała w nim
udział a Jurek po drodze do finału wygrał z 5 zawodnikami z pierwszej i drugiej
„10” świata, w tym z aktualnym mistrzem Wimbledonu i Olimpiady a także US Open
Andrew Murrayem. W trzecim secie wygrał gładko 6: 2, aczkolwiek w drugim secie
obronił piłkę meczową.
Nikt nie przewidywał takiego obrotu sprawy, nawet sam zawodnik, który miał
już bilet powrotny do Polski, po wygraniu 2 meczów eliminacyjnych. Jak to jest
możliwe, że zawodnik 68-ty na liście światowej wygrywał z najlepszymi
zawodnikami świata? Kto zna się na tenisie, ten wie, że to jest bardzo rzadki
przypadek, o charakterze fenomenu.
Z czego wynika sukces Janowicza? Wynika z tego, że w Paryżu grał i
spontanicznie i kalkulacyjnie, choć nie w finale. Dziś w tenisa grają maszynki
tenisowe, które przebijają piłkę długo i prawie nie psują. Bowiem nie chcą
ryzykować i tracić punkty/pieniądze. Natomiast Jurek zagrał szalenie ryzykowny
tenis w postaci serii asów serwisowych i kończących forhendów, przy czym bardzo
często skracał piłkę tuż za siatkę, wybijając z rytmu owych ciułaczy punktów.
Gracze tego typu dobrze biegają w szerz kortu, ale gorzej do przodu i tyłu.