polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: W niedzielę 18 maja w Polsce odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich potrzebna będzie druga tura - wynika z sondażu exit poll. Badanie wskazuje, że w decydującej walce o prezydenturę zmierzą się kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki. * * * AUSTRALIA: Trzy osoby zginęły w jednych z najgorszych powodzi w Nowej Południowej Walii, jakie pamiętamy. W całym stanie Mid North Coast wprowadzono wiele nakazów ewakuacji, a tysiące ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Biuro Meteorologiczne twierdzi, że region zacznie odczuwać łagodzenie ekstremalnych opadów deszczu, ale ostrzega, że ​​zjawisko pogodowe jest dalekie od zakończenia, ponieważ ulewne deszcze przesuwają się na południe. * * * SWIAT: Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump w odróżnieniu od przywódców w Unii Europejskiej, oswiadczyl, że „wcale nie martwi się” wzmacnianiem rosyjskich sił przy granicy z Finlandią i Norwegią. Według niego, każdy kraj w tym Rosja ma prawo rozmieszczać wojska na swoim ternie dowolnie.
POLONIA INFO:

czwartek, 5 stycznia 2012

Na Górę Kosciuszki szlakiem Strzeleckiego - rozmowa z Oscarem Kantorem (2)

Już za pięć tygodni miłośników gór czeka kilka  turystyczno-sportowych wydarzeń zwiazanych ze zdobywaniem Góry Kościuszki : Strzelecki Hike, Kościuszko Run, Strzelecki Walk a także w ostatniej chwili dodany  Kościuszko Ride (rowerowy wjazd na szczyt). Wszystko to organizowane wspólnie przez Strzelecki Hiking Club i Strzelecki Heritage Inc. 
Wyprawa Strzelecki Hike odbędzie się od 10 do 12 lutego , a trzy pozostałe w niedzielę 12 lutego. Tego dnia wszyscy uczestnicy poszczególnych tras spotkają się razem na szczycie Góry Kościuszki.
O przygotowaniach trzydniowej wyprawy Strzelecki Hike z jej organizatorem Oskarem Kantorem rozmawia Krzysztof Bajkowski. 

Oto druga część wywiadu.


Krzysztof Bajkowski: Jakie są koszta takiej wyprawy?

Oscar Kantor: Bardzo małe. Myślę, że jakieś $300, generalnie trzeba mieć pieniądze na transport do Geehi, nasz klub organizuje autobus z Sydney, więc jeżeli ktoś jest zainteresowany, prosimy o kontakt, przy 20 osobach cena przejazdu tam i z powrotem może być w granicach $100.
Potrzeba mieć ze sobą też trochę jedzenia oraz pieniądze na nocleg w Jindabyne (2 noce - w lecie ceny są niskie, w granicach $40-$60 za noc), więc wydaje mi się, że to są bardzo małe koszta. Natomiast  w niedziele wieczorem urządzamy mała imprezkę w Jindabyne, więc zabierzcie extra kasę na piwko.

Jakie niebezpieczeństwa czyhają w niemal dziewiczym tereni trasy Strzeleckiego?

Na każdej wyprawie górskiej są jakieś niebezpieczeństwa, zawsze jest ryzyko, ale jak ludzie są przygotowani i przede wszystkim myślą i nie panikują to wszędzie jest bezpiecznie.
Trzeba sobie zdać sprawę, że wkraczamy na nie swój teren, wkraczamy można powiedzieć, że do cudzego domu. Więc respekt i szacunek do natury to podstawa sukcesu.
Czy należy się bać? Chyba tak. Bo nie boją się tylko dzieci i głupi. Jednak też nie należy się bać za dużo, bo zbyt duży poziom adrenaliny u człowieka, nieraz paraliżuje jego ruchy albo sprawia, że człowiek podejmuje mylne decyzje.
Nie będę ukrywał, że na naszej trasie aż roi się od śmiertelnie trujących węży Brown Snakes, ale szczerze mówiąc, więcej ich znalazłem w swoim życiu przy publicznych drogach a niżeli w dzikich strefach Hannels Spur.
Po drugie, grupa ludzi idąc, bardzo hałasuje, co w dużej mierze odstrasza węże, które poprostu uciekają gdzie pieprz rośnie. Jednak należy uważać, gdzie się stąpa, bo może nie natrafisz na węża ale wpadniesz do ukrytej dziury pokrytej mchem.
Podsumowując: rozwaga i możliwość współpracy z grupą to dwa warunki, jakie każdy musi spełnić podczas naszej wyprawy.


Co należy zabrać na taką wyprawę?

No przede wszystkim dobry humor i rozsądek.
A tak bardziej dokładnie, to każdy powinien mieć swój namiot, im lżejszy tym lepszy, "każdy kilogram na Twoich plecach waży", śpiwór, dobre wygodne buty - najlepiej buty górskie.
W górach pogoda zmienna jest jak kobieta, wiec należy być przygotowanym na 4 pory roku w ciągu dnia. (bez obrazy dla wspaniałych kobiet)
Przez większą część wspinaczki, będzie ciepło, wieczorem temperatura spadnie nieznacznie (na tyle, że będzie można spać pod gołym niebem). Przy pogodzie deszczowej, może być jednak naprawdę zimno a po wyjściu z linii lasu (drugi dzień) mogą zacząć wiać silne górskie wiatry. Przygotuj się nawet na śnieg. Pamiętaj że góry są nieobliczalne.
Kurtka odporna na deszcz i wiatr to podstawa. Nie ubieraj się jednak za ciepło. Używaj metody ubierania na cebule. Miej przy sobie tyle ubrania ile potrzebujesz. To nie jest pokaz mody! Koniecznie kapelusz, lub czapka, krem przeciw słoneczny, spray na komary (dobrym sposobem na odstraszenie komarów jest nasmarować się tłuszczem wielbłąda...ale ta metoda nie jest za bardzo praktyczna...troszkę śmierdzi).
Należy też zabrać trochę jedzenia, jednak nie za dużo.
Pamiętaj, że nic nie możesz wyrzucić albo dokupić podczas naszej wyprawy. Na całej trasie nie ma koszy ani sklepów z jedzeniem. Zasada jest jedna - zabieram to co potrzebuję. Należy sobie zrobić plan menu na 3 dni. Ustawiając menu, używaj wysokokalorycznych produktów np. ser, suszone ryby, salami, suszone pestki owoców, chleb wysokokaloryczny itp.
Dodatkowo możesz zabrać ze sobą, np. mapę topograficzna terenu Kosciuszko National Park – część zachodnia, możesz mieć przy sobie kompas, apteczkę, aparat fotograficzny, naczynie do jedzenia np. menażka, nie zabieraj laptopa, IPoda czy książek!
Wybieramy się na spektakl gdzie już wszystko jest gotowe... Stronicami naszych książek będą piękne kwiaty, krzewy i drzewa, naszymi Ipodami będą ćwierkające ptaki a TV na dobranoc - to najbardziej gwiaździste niebo jakie kiedykolwiek widziałem na oczy.
Więcej informacji oraz listę produktów potrzebnych na wyprawę znajdziesz na naszej stronie internetowej www.strzeleckiclub.com/endofsummer/hike.html

A jak wygląda sprawa komunikacji, podejrzewam, że telefony komórkowe nie działają?

Niestety przez większą część trasy jesteśmy odcięci od cywilizacji, i nie będziemy mieli połączenia komórkowego.
Jest parę miejsc gdzie jest sygnał, np. w okolicach Byatts Camp, Mt Towsend czy Mt Kosciuszko. Najlepszym operatorem sieci komórkowej w tej części kraju jest Telstra NextG.
Na trasie będziemy używać radia CB w celu komunikacji prowadzącego z tzw. ogonem.
W miejscu gdzie zaczynamy czyli w Geehi,  nie ma zasiegu, więc jeżeli ktoś chce się z nami wybrać, proszę o wcześniejszy kontakt na email: [email protected]


Czy próbowaliście już tą trasę w zimie?
Tu muszę się pochwalić, że tak, i to z powodzeniem. Była to pierwsza zimowa wyprawa w historii gór śnieżnych, szlakiem Strzeleckiego, ukończona sukcesem (według informacji Klubu Górskiego z Geehi).

I jak to wyglądało, czy było trudniej niż w lecie?
Zdecydowanie trudniej ale przynajmniej nie mieliśmy problemu z wodą... Wokół mieliśmy tony śniegu. Ha, ha.
Pamiętam taką śmieszną sytuację kiedy pod koniec naszej wyprawy, zauważyliśmy dziwne wentylatory, wystające ze śniegu, gdzieś w okolicach Rawson Pass, jak się okazało po analizie z mapą topograficzną i kompasem, staliśmy na 3 metrowym dachu toalet w Rawson Pass. Tyle było wokół nas śniegu.
Na pozór każdemu może wydawać się, że wystarczy go tyko przetopić i będzie woda. Nic bardziej złudnego. Śnieg to nie tylko woda ale również dużo powietrza, więcej niż wody, przez co proces topnienia jest bardzo żmudny. Na jeden litr przetopionej wody potrzeba około 10kg śniegu.
Mieszkańcy Syberii, używają rozgrzanej blachy na ognisku na która wkładają śnieg, roztopiony śnieg spływa do naczynia i tak otrzymują wodę.
My używamy trochę bardziej zaawansowanej techniki i śnieg podgrzewamy przy pomocy kuchenek spirytusowych.
Oprócz śmiesznych przygód, przytrafiła się nam też przygoda niemiła. Otóż, kiedy schodziliśmy już ze szczytu Kościuszki, rozpętała się straszliwa burza śniegowa, zaczęło grzmieć i bić piorunami.
Znajdowaliśmy się na otwartej przestrzeni, można powiedzieć, że na czubku lodowca.
Zaczął wiać straszliwie mocny wiatr, nie dało się ustać na nogach, jedynym ratunkiem dla nas było wykopanie  głębokiej dziury i schowanie się do niej. Szczyt Kościuszki zawsze jest wystawiony na silne wiatry, przez co śnieg jest twardy jak na lodowcu, nie łatwo jest kopać w lodzie, mieliśmy jednak łopatę śniegową i po 10 minutach już siedzieliśmy w schronieniu.
W swoim życiu przeżyłem już nie jedno i próbowałem siebie w wielu ekstremalnych sytuacjach, ale muszę przyznać, że zimowa sytuacja ze szczytu do przyjemnych nie należała.
Aby odizolować się od uderzenia pioruna i ewentualnego porażenia, owinęliśmy się namiotami i kocami. Po 2 godzinach, pogoda trochę się zmieniła, zmienia się na tyle, ze mogliśmy się ewakuować do górskiej chatki Seamans Hut.
W 1928 roku zginęło dwóch narciarzy w tych okolicach i dlatego rok później wybudowano chatkę aby chronić innych turystów szukających schronienia w pobliżu Góry Kościuszki.
Chatka działa do dzisiaj. Tym razem chatka pomogła nam.
W środku możesz znaleźć ciepły kąt do spania, piec, drzewo na rozpałkę, nawet trochę jedzenia.
Jak działa chatka? Przez większy okres roku jest obsługiwana przez strażników Parku Narodowego , oprócz zimy (bo nie ma dojazdu).
Zasada wszystkich chatek w Australii jest jedna - „pomogłeś sobie, pomóż i zostaw innym”.
Jeżeli czegoś nie potrzebujesz to zostaw w chatce.
np. zapałki, świeczki, zupy w proszku, woda butelkowana, papier toaletowy, jedzenie w puszkach,
zostaw te rzeczy, które się szybko nie zepsują i nie stracą ważności a wręcz przeciwnie pomogą potrzebującym!
Ale pamiętaj, nie zostawiaj śmieci!

Oscar, to chyba najważniejsze pytanie. Co z wodą, ile wody powinni zabrać uczestnicy na trasę?

Myślę, że 3 litry wody na dzień na osobę to minimum, osobiście proponuję mieć przy sobie 4l wody na początku wyprawy. UWAGA! Na odcinku z Geehi do Moiras Flat nie ma wody!!!
W górach bez jedzenia człowiek wytrzyma parę dobrych dni, nawet kilkanaście, ale bez wody tylko parę.. więc woda to podstawa i niech nikt tego nie ignoruje.
Na pierwszy dzień mamy zaplanowany 7 kilometrowy marsz, brzmi jak bułka z masłem, ale zarośla, krzewy, powalone drzewa i bardzo strome podejście-ok.1000m w różnicach poziomów, sprawią to, że dotrzemy dopiero pod wieczór albo na drugi dzień rano do miejsca gdzie będzie nasz pierwszy camping do Moiras Flat.
Dopiero w tym miejscu jest woda (górski strumień-świetna pitna wodna-nadaje się do picia bez przegotowania) gdzie będziemy mogli napełnić nasze zbiorniki i kontynuować naszą wyprawę.
Proponuję aby każdy miał zbiorniki na wodę - przynajmniej na 4 litry.
Jest wiele sposobów na zbieranie wody, niektóre pokażemy, jednym z nich jest zbieranie rosy z drzew i trawy, można nazbierać nawet parę dobrych litrów, ale takie sposoby wykorzystuje się tylko w ekstremalnych sytuacjach a my nie chcemy używać takich sposobów na co dzień.
Więc niech każdy ma przy sobie wodę i co najważniejsze, nie myśl tak: "Co tam, jak mi braknie wody... pożyczę od kogoś..." owszem, na pewno dostaniesz pomoc i ktoś Ci zaoferuje wodę, ale lepiej być samodzielnym i pracować w grupie a nie wykorzystywać grupę...
Bo tak pracuje nasz klub – w grupie!


Czy to wyjście szlakiem Edmunda Strzeleckiego będzie odbywać się regularnie co roku?

Tak, takie jest zamierzenie klubu i organizatorów Kosciuszko Run.
Co roku chcemy urządzać 3 dniową imprezę pod hasłem: "Zakończenie lata na Górze Kościuszki".
W przyszłości chcemy w porozumieniu z władzami Parku Narodowego Kosciuszko, oznakować i przygotować do częstszej eksploracji cały szlak Strzeleckiego.
Naszym marzeniem jest aby ten szlak został naniesiony na mapy topograficzne. Może kiedyś uda nam się postawić w jakimś miejscu na szlaku, symboliczną historyczną tabliczkę, ze zdjęciem Strzeleckiego i krótką historią zdobycia góry. Kto wie?
Zamontowanie czegokolwiek w australijskich Parkach Narodowych graniczy z cudem, ale wierzę, że australijskie i polonijne organizacje, zajmujące się promowaniem imienia Kościuszki i Strzeleckiego pomogą nam w zrealizowaniu tego planu.


I jeszcze jedno pytanie: skąd czerpaliście wiedzę i kto Wam pomagał przy odtworzeniu szlaku Strzeleckiego?

Wiele osób było zaangażowanych w całej sprawie, począwszy, proszę się nie śmiać...od samego Jamesa Macarthura, towarzysza Pawła Strzeleckiego, podczas wyprawy na Górę Kościuszki w 1840r.
Na podstawie jego notatek, wielu sławnych pisarzy opierało swoje teorie na temat zdobycia najwyższego szczytu w Australii. Jednym z nich jest Lech Paszkowski, który moim zdaniem, ale i nie tylko moim, posiada największą wiedzę na temat Strzeleckiego. Kiedyś udało nam się namówić Pana Paszkowskiego na krótką rozmowę dająca nam  wiele cennych wskazówek.
Nie będę ukrywał też, że  Janusz Rygielski, który sam przeszedł tą trasą, dał nam najwięcej informacji logistycznych dot. całej trasy.
Muszę  również wspomnieć tu o naszym początku, kiedy to Ernestyna Skurjat-Kozek zaaranżowała pierwszą wyprawę na Górę Kościuszki, trasą Strzeleckiego, w której uczestniczyłem wraz z grupą Amerykanów i świetnym traperem Mariuszem Krzyżelewskim. Takie były nasze początki.

Oscar, dziękuje Ci za rozmowę, życzę powodzenia na trasie i do zobaczenia na szczycie Mt Kosciuszko.

Dzięki i do zobaczenia.

Z Oscarem Kantorem rozmawiał Krzysztof Bajkowski

Szczegóły dotyczące imprezy na stronie: END OF SUMMER ON MT KOSCIUSZKO

Bumerang Polski jest patronem medialnym imprezy.

środa, 4 stycznia 2012

Moja Emigracja - otwarty konkurs literacki

Konkurs Literacki
Moja Emigracja

Favoryta, platforma internetowa poświęcona publikowaniu we własnym
zakresie (self-publishing), wraz z honorowymi patronami, ogłasza Konkurs
Literacki na temat “Moja Emigracja”.

CEL KONKURSU
Celem konkursu jest wzmacnianie integracji społeczności polonijnej.  
Konkurs ma zasięg ogólnoaustralijski i jest otwarty dla wszystkich
w Australii poprzez rozwijanie zainteresowania wzajemną relacją
pomiędzy twórczością literacką i autentycznym międzykulturowym
doświadczeniem wspólnym dla całego środowiska.

WARUNKI UCZESTNICTWA
Konkurs jest otwarty dla uczestników, którzy są polskimi emigrantami, pod warunkiem ukończenia
przez nich 18 lat.
Szczególnie zachęcamy do udziału w konkursie osoby, które jeszcze nigdy
nie opublikowały swoich prac.

DOZWOLONE JEST ZGŁOSZENIE TYLKO JEDNEGO UTWORU PRZEZ

UCZESTNIKA KONKURSU.

Utwory muszą być składane wyłącznie w postaci cyfrowej, w formacie
Microsoft Word .DOC lub .DOCX i przesłane na oba następujące adresy

TERMIN ZGŁASZANIA UTWORÓW

Konkurs trwa od poniedziałku, 30 stycznia 2012r.
Zgłaszane dzieła muszą być złożone do poniedziałku, 27 lutego 2012r.
Z uwagi na prawdopodobieństwo spłynięcia dużej ilości zgłoszeń tuż
przed zamknięciem konkursu, zachęcamy do nadsyłania prac
w odpowiednio wcześniejszym terminie.

WYMAGANA DOTYCZĄCE ZAWARTOŚCI


Składane utwory literackie muszą odzwierciedlać (bezpośrednio lub
pośrednio) emigracyjne doświadczenia uczestników konkursu.
Akceptowane będą wszystkie formy poetyckie, oraz wszystkie krótkie
formy prozatorskie (np. esej, opowiadanie, wspomnienia, dzienniki,
pamiętniki), bądż formy eksperymentalne.
Zgłoszone utwory mogą być tekstami w języku polskim, angielskim,
lub kombinacjami.
Utwory muszą spełniać warunki określone przepisami prawa i nie
mogą zawierać następujących treści: pornograficznych, propagujących
nienawiść i przemoc, szokujących, kradzionych, naruszających dobro osób
trzecich, naruszających prawo do wizerunku osób trzecich, oraz nie mogą
promować żadnej firmy, organizacji, partii politycznej lub grupy interesu.
Wszystkie zgłoszenia muszą być oryginalnymi dziełami.

Zgłoszone prace konkursowe będą oceniane poprzez kryteria
kreatywności w ujęciu tematyki emigracyjnej, wartości literackiej,
i czystości głosu w wyrażaniu własnej prawdy.
SELEKCJA PRAC
Po sprawdzeniu czy zgłoszenia odpowiadają wymaganiom ujętym
w Regulaminie, organizator i członkowie jury wybiorą finalistów.
Pełna lista finalistów zostanie ogłoszona w poniedziałek,
12 marca 2012r. i opublikowana na stronie favoryta.com.
Finaliści wyłonieni w pierwszym etapie selekcji zostaną dodatkowo
poproszeni o dostarczenie krótkiej noty biograficznej (do 100 słów).
Zwycięzca konkursu oraz dwa wyróżnienia zostaną ogłoszeni
w poniedziałek, 26 marca 2012r., na stronie favoryta.com.
Organizator skontaktuje się z nagrodzonymi osobami poprzez e-mail
i skieruje do nich prośbę o dostarczenie dodatkowych informacji.
JURY
Do jury zostały zaproszone znane osobistości polonijnego życia
kulturalnego w Australii, pisarze, publicyści i akademicy.
Pełna lista członków jury zostanie opublikowana na naszej stronie
(favoryta.com) w póżniejszym terminie.
NAGRODY I WYRÓŻNIENIA
Nagroda Główna
Zostanie wybrany jeden zwycięzca konkursu. Autor zwycięskiego utworu
otrzyma prawo do wydania na koszt organizatora konkursu, swoich
utworów w formie własnego tomiku i będzie wymieniony na stronie
internetowej Favoryta (favoryta.com)
Dodatkowo, zwycięski utwór otrzyma zaszczytne miejsce w wydaniu
książkowym prac konkursowych, które znajdą się w finale konkursu.
Wyróżnienia
Zostaną przyznane dwa wyróżnienia: jedno dla poezji, i jedno dla prozy.
Autorzy wyróżnionych prac otrzymają książkę zawierającą kolekcję
utworów, które znalazły się w finale konkursu. Wyróżnione prace
otrzymają zaszczytne miejsce w tej publikacji.
Finaliści
Prace wszystkich finalistów zostaną opublikowane w książce, której
egzemplarze zostaną przekazane m.in do Biblioteki Narodowej w Australii
oraz do Muzeum Emigracji w Gdyni.
PRAWO WŁASNOŚCI I PRAWO WYKORZYSTANIA PROJEKTU
Prawa autorskie wszystkich złożonych utworów powinny pozostać
własnością twórców uczestniczących w konkursie.
Organizator konkursu zachowuje prawo do wykorzystania dowolnego
utworu w dowolnych publikacjach będących rezultatem konkursu.
PYTANIA
Wszelkie pytania dotyczące konkursu należy kierować na adres e-mail

KRYTERIA OCENY

wtorek, 3 stycznia 2012

Morska pasja życia - rozmowa z Anną i Grzegorzem Haremzami (2)

Mieszkające w Sydney polskie małżeństwo, Anna i Grzegorz Haremzowie realizuje przygodę życia, o której marzy nie jeden globtroter czy żeglarz – rejs jachtem dookoła świata. Anna jest grafikiem i malarką, Grzegorz* - fotografem. Oboje łączą pasję podróżowania z życiem zawodowym. Pływanie jachtem po morzach i oceanach to myśl, która od najmłodszych lat zaprzątała głowę Grzegorzowi. W kilkutygodniowej przerwie ponad 5-cio letniego rejsu oboje małżonkowie odpoczywają w Sydney. W przeddzień powrotu do Europy, gdzie czeka  ich pływający dom – jacht La Boheme, z Anną i Grzegorzem Haremzami rozmawiał Krzysztof Bajkowski.

Druga część rozmowy.

Krzysztof Bajkowski: Jak wygląda zwykły dzień na pokładzie jachtu w takim rejsie – na środku oceanu, przy sztormowej pogodzie.

Anna Haremza: Z chwilą otrzymania prognozy mówiącej o sztormie przygotowuję jedzenie , porcjuję i zamrażam, żeby później nic nie gotować,bo przy sztormowej pogodzie wszelkie gotowanie włącznie z wodą na herbatę jest niebezpieczne. Tak więc cały jacht w takiej sytuacji jest zamknięty, a my w kokpicie, przypięci pasami, wszystko jest pochowane, zapięte, przyczepione aby nic nie było luźno. Żagle sztormowe są zawsze na pokładzie gotowe do postawienia. Prowadzimy jacht z najwieksza ostrożnoscia starając się nie popełniac pomyłek.
Grzegorz Haremza: Jest to rutyna wynikajaca z doswiadczenia.  W warunkach sztormowych ta rutyna jest niesamowicie zaostrzona  i jest to tak jakby się prowadziło działania wojskowe. Nie ma możliwości absolutnie popełnienia jakiegokolwiek błędu, bo popełnienie jakieś pomyłki może spowodować uszkodzenie lub zatopienie jachtu czy zranienie człowieka na pokładzie.  Są więc opracowane sposoby poruszania się po jachcie, ubierania się i każdy członek załogi, który z nami jest, jest dokładnie poinstruowany.
W najgorszych sztormach w tej podróży dookoła świata byliśmy tylko we dwójkę, więc było to trochę uproszczone, bo oboje doskonale wiemy jak w takich warunkach się zachowywać. Dowcip polega na tym, aby nie działy się rzeczy przypadkowe, ani rzeczy które nie chcemy żeby się działy. Przede wszystkim dbamy o własne bezpieczeństwo, bezpieczeństwo nawigacji i integralność jachtu. Bo to jest nasz cały świat. Jeśli on zniknie i my możemy zniknąć wraz z nim. Jest to niewiarygodnie skomplikowany system zachowań od technik sztormowania, analizy pogody, gotowania, sprzątania i spania . Zmieniamy się co 4 godziny. Każdy z nas jest na wachcie po 4 godziny.

K.B.: Z waszej opowieści wynika, że zabieracie też inne osoby na pokład.
G.H.: Tak, są to nasi przyjaciele i zarazem doświadczeni żeglarze. Wspomniany wcześniej Benek Rodanski, Jurek Rakowicz (kapitan żaglowca Pogoria) i wielu innych. Nasz jacht ma  dwie osobne kabiny dwuosobowe, tak więc śmiało dwie osoby dodatkowo można zabrać. Zabieramy też miłośników żeglarstwa ale tylko z dużym zdrowym rozsadkiem, odpornością psychiczną i dużym poczuciem humoru, niekoniecznie zaś z dużą wiedzą żeglarską. Te cechy są niewiarygodnie potrzebne. Osoba mająca mniejsze doświadczenie musi przyjąć znacznie większą ilość poleceń i instrukcji niż doświadczony żeglarz, który intuicyjnie i rutynowo wie co robić.

La Boheme - pod pokładem
 K.B.: Jesteście w połowie realizacji swej wielkiej przygody. Jaka jest dalsza trasa i kiedy planujecie jej zakończenie?

A.H.: Zamierzamy ją zakończyć na początku października 2013 roku. W tej chwili jest koniec roku 2011, i przez najbliższe miesiące będziemy zimować w Europie, a w drugiej połowie maja Grzegorz pierwszy wyruszy do Turcji gdzie w marinie w Alanyi nasz La Boheme stoi na betonie , wyciągnięty z wody i czeka na malowanie i przygotowanie do dalszej części podróży. Popłyniemy przez Wyspy Greckie, na Maltę, dalej na Sycylię, Baleary u wybrzeży hiszpańskich a następnie do Madeiry i stamtąd na Wyspy Kanaryjskie i Wyspy Zielonego Przylądka. Pod koniec 2012 roku wpłyniemy na Karaiby. Z Karaibów na archipelag  San Blas Islands. Stamtąd przez kanał Panamski na Galapagos, Wyspę Wielkanocną, Polinezję Francuską i wyspami Pacyfiku w kierunku Australii. Na liście jest m.in. wyspa Tonga, Nowa Caledonia i Vanuatu.

K.B.: Czy o Waszej podróży, która jest wyjątkowa wie świat? Jest zainteresowanie mediów międzynarodowych, choćby polskich lub australijskich?

G.H.: Zainteresowanie jest o tyle, że jako dziennikarz polskiego miesięcznika Jachting regularnie piszę artykuły m.in. o naszej podróży i o sprawach technicznych, jachtowych. Np. jak dokonać wyboru jachtu do podróżowania po oceanach. Jak taki jacht powinien być wyposażony, jak się prawidłowo kotwiczy itd.
A.H.: A ja natomiast piszę bardziej turystyczne artykuły. Ale nie powiem, że jest wielkie zainteresowanie mediów, bo my raczej  nie staramy się o to. Natomiast jesteśmy zainteresowani wydaniem książki ze względu na duża ilość materiału fotograficznego jaki już zgromadziliśmy. Planujemy zatem wydanie książki a potem organizację wystaw fotograficznych i malarskich w Australii. Na pewno chcemy  wykorzystać tę podróż do twórczych zamiarów.

K.B.: Czy sa inne pary małżeńskie , które spędzają część swojego życia podobnie jak Wy?
G.H.: Są, ale jest ich bardzo mało, dlatego, że z ogólnej populacji żeglarzy to są tzw. chartery, czyli ludzie wynajmujący sobie jacht wraz z kapitanem lub bez na powiedzmy dwa tygodnie. Taka jest większość. Później mamy ludzi, którzy posiadają własne jachty, na których pływają dwa tygodnie lub najwyżej miesiąc w roku. Następnie mamy małżeństwa, które pływają na krótkich odcinkach ale żyją na jachcie przez dłuższe odcinki czasu. Następnie są małżeństwa, które pływają na średnich odcinkach tras, np. w ramach jednego akwenu, powiedzmy Morza Śródziemnego, albo pływają w jednym akwenie, później przewożą statkiem jacht do innego akwenu. My natomiast należymy do  ostatniej kategorii pływajac wszedzie sami i zwiedzamy planetę zupełnie na własną odpowiedzialność. Innymi słowy należymy do tych najbardziej awanturniczych.

A.H.: Muszę powiedzieć, że w trakcie naszej podróży nie spotkaliśmy dużej ilości małżeństw czy samotnych żeglarzy z Polski. Spotkaliśmy na wyspach australijskich Cocos Keeling dziewczynę samotnie opływajacą świat. Nazywała się Natasza Caban i wypłynęła z Ustki. Spotkaliśmy również kilka małżeństw australijskich. A tak to na ogół nie spotyka się wielu żeglaży płynacych dookola swiata. Ktoś powiedział, że opłynięcie świata na takim jachcie jak nasz we dwojkę jest wyczynem rzadszym niż wejście na Mount Everest. Mniej ludzi opływa świat, niż wspina się na na najwyższy szczyt Ziemi.

K.B.:  Na pewno  taka wyprawa jest bardzo kosztowna. Skąd macie fundusze na jej sfinansowanie?

G.H.: Przede wszystkim nasza ciężka praca. Całą sprawę finansujemy sami, nie mamy sponsorów. Odkąd przyjechałem do Australii posiadałem różne jachty. W miarę czasu jachty były coraz większe i coraz bardziej nadawały się na dłuższą podróż. Dochodząc do jachtu tej klasy jakiej jest La Boheme pracowaliśmy ciężko przez całe życie.
A.H.: Jacht, który posiadamy należy do czołówki światowej jachtów. Zaliczaja sie do nich Oyster, Halberg Rassy i Amel. Nasz jest właśnie Amel. Amel jest znany bardziej w Europie niż w Australii.
Jachty marki Amel są projektowane i budowane bez względu na koszty właśnie do pływania długodystansowago.Posiadają nawet grodzie wodoszczelne ze wzgledu na bezpieczeństwo.
A.H.: I jeszcze ciekawe jest to, że gdy spotykają się dwa Amele to z reguły dochodzi do wzajemnych wizyt, bo właściciele chcą podzielić się swoimi  doświadczeniami.
G.H.: A ponieważ nasz jacht płynie dookola świata zainteresowanie jest duże, bo interesuje naszych gości to jak ten jacht sprawuje się w ekstremalnych warunkach pogodowych jakich przeróbek dokonaliśmy aby realizować bezpiecznie dłuższe rejsy. Tak więc jesteśmy dość popularni wśrod żeglarzy.
A.H.: Staramy sie pływać oszczędnie. Porty jachtowe, szczególnie w Europie są bardzo drogie, więc zatrzymujemy się w nich tylko na krótkie odcinki czasu, a potem częściowo kotwiczymy na dziko w zatokach...
G.H.: ... co również jest bardzo atrakcyjne. Bo w marinach zatrzymujemy się, gdy chcemy coś zwiedzić , zobaczyć atrakcje miast, a w zatokach  gdy chcemy być bliżej przyrody, popływać, ponurkować itd.

K.B.: Co radzilibyście tym wszystkim ,którzy mając podobne marzenia pływania po morzach i oceanach świata chcialiby pójść w Wasze ślady?

G.H.: Zmienić zainteresowania. Ha, ha, ha...
A.H.: Żartujemy, ale mówiąc serio niech ludzie nie wyobrażają sobie,że taki rejs to są wakacje. To jest przygoda, ale przede wszystkim męcząca, ciężka praca. Dlatego, że w każdym miejscu, gdzie pływamy są różne warunki. Niekiedy trzeba zejść na ląd i dostarczyć na jacht prowiant, niosąc go na własnych plecach przez wiele kilometrów.
G.H.: Poza tym, gdy śpię to mimo wszystko myślę wciąż o różnych sprawach, które na jachcie mogą się wydarzyć: czy nie przetarła sie linka, czy trzyma kotwica, czy włączy się alarm kotwiczny. Jeśli jestem na oceanie, a na jachcie są jeszcze inne osoby, to wciąż martwię się czy aby na pewno ktoś z nich nie zaśnie i nie przeoczy np. przepływającego statku, czy też, czy ktoś nie wypadnie po prostu za burtę. Czyli inaczej rzecz biorąc po roku takiej czujności praktycznie 24 godziny na dobę delikatnie mówiąc jestem zmęczony.

K.B.: To w takim razie co Was pcha  do tego, żeby się tak poświęcać?

A.H.: To pasja. Grzegorza pasja.
G.H.: Ja tego w ogólę nie lubię. Robię to dla Ani...
A.H.: A ja zdecydowanie robię to dla Grzegorza.
G.H.: Chyba to, że mamy możliwość oglądania świata ze strony jakiej nikt ze zwykłych turystów nie zobaczy. Poza tym niewiarygodna przygoda, którą realizujemy na własną odpowiedzialność. Okrążanie planety, na której żyjemy przy pomocy wiatru i prądów morskich to duża satysfakcja.

K.B.: Pasjonatów nikt i nic nie zniechęci więc pozostaje mi życzyć Wam stopy wody pod kilem w dalszej części tej życiowej wielkiej przygody żeglarskiej.

A.H.: Dziekujemy. Dodam, że naszą podróż można śledzić na naszej stronie internetowej: web.me.com/haremza/LaBoheme/    

 Rozmawiał:  Krzysztof Bajkowski

 Pierwsza część wywiadu.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

2012. Rok pełen zagrożeń


Andy Uprock, Planet Nibru 2012
Centrum Akcji Prewencyjnej, dział amerykańskiej, niezależnej Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) zajmujący się analizą zagrożeń, opublikował doroczny raport na temat potencjalnych konfliktów i ataków, na które powinien być przygotowany rząd USA.
CFR wyliczył 30 punktów zapalnych na świecie. "The New Yorker" za obszar największych zagrożeń uznaje "niespokojną część świata (...) od północno-zachodniego wybrzeża Afryki, przez północ kontynentu, Półwysep Arabski, po Hindukusz.
Doroczne analizy Centrum Akcji Prewencyjnej CFR opierają się ocenach ekspertów ds. bezpieczeństwa, naukowców i administracji prezydenta USA.
Dla "New Yorkera" przeglądu zagrożeń dokonał Jon Lee Anderson, pisarz i korespondent wojenny, specjalista wojen, terroryzmu i partyzantki ekstremistów.
Stratfor przewiduje, że szczególnie niebezpieczna w 2012 roku będzie eskalacja ataków w Afganistanie i Pakistanie oraz ewentualne umocnienie się wpływów Iranu na rozległym, roponośnym obszarze od zachodniego Afganistanu do - dzięki Hamasowi i Hezbollahowi - Morza Śródziemnego.
Jeśli prezydent Baszar el-Asad przetrwa rewoltę w Syrii, a Irak będzie niestabilny, hegemonem regionu może zostać Iran. Byłoby to niebezpieczne, nawet bez irańskiej broni masowego rażenia. W grudniu Teheran zagroził odcięciem dostaw ropy transportowanej przez strategiczną Cieśninę Ormuz.
Na drugim miejscu rankingu zagrożeń CFR po raz pierwszy znalazł się zmasowany cyberatak na infrastrukturę USA: telekomunikację, sieć energetyczną, rezerwy ropy i gazu, wodociągi etc. Cyberatak włączono do grupy zagrożeń, które mogą spowodować interwencję wojskową USA.
W tej kategorii raportu CFR znajdują się problemy, które mogą prowadzić do wojny ze względu na zagrożenie dla Ameryki, jej sojuszników lub dostaw najważniejszych surowców.
W grupie największych zagrożeń dla CFR umieścił też drastyczne nasilenie się kryzysu strefy euro, prowadzącego do rozpadu unii walutowej, co spowodowałoby głęboką recesję.
Konflikty, prowadzące do poważnych kryzysów, a nawet interwencji militarnej USA mogą zostać wywołane - według CFR - przez destabilizację Korei Północnej, błyskawiczny rozwój programu nuklearnego Iranu, nasilenie się w Meksyku wojny karteli narkotykowych, kryzys w Pakistanie, które zepchnie kraj w chaos lub wręcz otwarty konflikt z USA, wywołany atakiem terrorystycznym na dużą skalę.
W osobnej kategorii CFR grupuje problemy dotyczące sojuszników USA i krajów o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa Ameryki.
Niebezpieczna byłaby więc destabilizacja Egiptu, bo miałoby to złe implikacje dla całego regionu.
Szczególnie groźny byłby wybuch konfliktu między Indiami a Pakistanem, który mógłby się przerodzić w konfrontację militarną. Iskrą, która mogłaby wywołać takie starcie, byłby akt terroru.
Na Morzu Południowochińskim może dojść do konfliktu i starć marynarek wojennych, ponieważ ścierają się tam roszczenia terytorialne Chin oraz Wietnamu, Filipin, Tajwanu, Malezji i Brunei.
Administracja USA powinna też uważnie obserwować sytuację w krajach, w których eskalacja konfliktów, przemocy, czy rebelii może doprowadzić do wojen lub klęsk humanitarnych, jak w Syrii, Jemenie, czy Afganistanie - zaleca Centrum Akcji Prewencyjnej.
Na łamach "New Yorkera" Jon Lee Anderson wylicza podobne zagrożenia i dokłada ostrzeżenie przed wybuchem pierwszych poważnych niepokojów w Rosji, odkąd Putin zbudował tam "neoimperialną, kontrolowaną przez KGB oligarchię".
Krytyczna masa niezadowolenia, zwłaszcza ludzi młodych, bezrobotnych lub niemogących znaleźć pracy na miarę swych kwalifikacji, "którzy czują się obrabowani ze swej przyszłości" może wywołać masowe protesty w wielu miejscach na świecie - "świecie globalnej gospodarki z globalną recesją i globalnym niepokojem o przyszłość" - pisze Anderson.
Jednak najgorzej rokującą częścią świata jest pas ziemi ciągnący się od Maroka po Hindukusz - uważa Anderson. Trwające już konflikty - w Syrii, Pakistanie, Sudanie i Afganistanie - zaognią się niemal na pewno.
Trzeba też uważać na te kraje w regionie, w których wojny mogłyby przybrać wymiar międzynarodowy: Iran, Pakistan, Izrael-Palestyna, Syria, Sudan, Somalia.

"The Economist" bardziej optymistycznie ocenia sytuację w Afganistanie, ale wyróżnia Pakistan, jako kraj, który może stać się epicentrum wielu wstrząsów. Uzbrojony w broń nuklearną Islamabad jest skonfliktowany z Indiami - również mocarstwem nuklearnym. Pakistan jest notorycznym "popularyzatorem broni atomowej (...) bardziej wrogo nastawionym do prób walki z jej rozprzestrzenianiem (...) niż jakikolwiek inny kraj na świecie" - pisze "Economist". Jest targany wewnętrznymi konfliktami, "ma armię tęskniącą do następnego zamachu stanu, wojowniczych islamistów i dysfunkcyjną politykę. Jest sojusznikiem USA. Mając takiego przyjaciela jak Pakistan, kto jeszcze potrzebuje wrogów?" - podsumowuje brytyjski tygodnik.
Optymizm "Economista" wobec Afganistanu nie jest powszechnie podzielany. "Rywalizacja angielsko-rosyjska o Afganistan sięgała początków XIX w i utrzymała się przez część wieku XX" - przypominają autorzy książki "Konflikty współczesnego świata". Trzy wojny później - po inwazji Związku Radzieckiego, wojnie domowej między talibami a mudżahedinami i 10 latach pełzającej rebelii, zwalczanej przez siły NATO - Afganistan nadal jest na szczycie rankingów najbardziej zapalnych punktów świata oraz - według ocen Jane''s Information Group - trzecim najbardziej niestabilnym państwem po Autonomii Palestyńskiej i Somalii - piszą autorzy. Przypominają też, że "globalizacja ułatwia rozprzestrzenianie się konfliktów", a napięcia między obszarami nędzy a Zachodem sprawiają, że sytuacja międzynarodowa bywa coraz częściej postrzegana "w kategoriach konfliktu międzycywilizacyjnego".
Analitycy Stratforu, CFR i innych instytucji dość jednogłośnie określają też fenomen "arabskiej wiosny" jako trudną do jednoznacznej oceny serię rewolucji politycznych, które mogą jeszcze zgotować wiele chaosu w całym regionie i ożywić stare konflikty religijne, etniczne i plemienne. Portale społecznościowe i szybkie komunikatory przyśpieszają dzielenie się frustracją i mobilizowanie bojowników.
Wśród kasandrycznych przepowiedni nadzwyczaj spokojnie brzmi tekst Lisy Anderson z "Foreign Affairs". Przez obszary określane jako punkty zapalne, przetaczały się już liczne konflikty i rewolty. "Nawet arabska wojna nie jest nowym fenomenem" - pisze Anderson i przypomina historyczną relację: „W Tunezji protestujący nasilają się swe żądania w sprawie (...) konstytucji. Tymczasem Egipcjanie wywołali rewoltę i (...) obalili rząd. W Libii regionalni przywódcy walczą o swą nową, niepodległą republikę. Był to rok 1919".

Marta Fita - Czuchnowska (PAP)

sobota, 31 grudnia 2011

Noworoczne orędzie Prezydenta Polski

Szanowni Państwo,

To wielki zaszczyt gościć w Państwa domach w dniu tak szczególnym gdy symbolicznie przeszłość styka się z przyszłością, gdy stare spotyka się z nowym, gdy przywołujemy w pamięci to co w minionym roku najmocniej utkwiło w naszych sercach i umysłach, gdy myślimy o nadchodzącym nowym roku.

Dla milionów Polaków takim wielkim przeżyciem była beatyfikacji Jana Pawła II, naszego rodaka, wielkiego i mądrego człowieka wyniesionego na ołtarze, który przez wiele lat uczył nas miłości, solidarności i wrażliwości na los innych. Który pokazywał nam jak pokonywać słabość, jak nie tracić wiary i ufności, jak zło dobrem zwyciężać.

Mijający rok to także trwająca duma z rozwoju i osiągnięć Ojczyzny. Z jej rosnącego szacunku i znaczenia na arenie międzynarodowej. Możemy być dumni, że dzisiaj oprócz tradycyjnej polskiej odwagi i umiłowania wolności, w oczach świata źródłem naszej pomyślności jest także dobra praca, profesjonalizm i dobra organizacja.

Jestem pewien, że wielu z nas tak właśnie myślało o Polsce i o Polakach, przeżywając awaryjne lądowanie samolotu dowodzonego przez kapitana Wronę. Kiedy samolot bezpiecznie, chociaż w skrajnie kryzysowych warunkach, zakończył szczęśliwie swój lot na warszawskim Okęciu poczułem ulgę, radość i dumę z kapitana, z załogi samolotu i z obsługi naziemnej lotniska. Jednocześnie poczułem, że jest to wydarzenie symboliczne mówiące nam wszystkim, że umiejętność łączenia odwagi z profesjonalizmem, spokoju z konsekwentna pracą i optymizmem, to klucz do pokonania wszelkich przeszkód, wszelkich zagrożeń i wszystkich kryzysów. Że z najtrudniejszych nawet sytuacji można wyjść zwycięsko.

Polskim zwycięstwem ostatnich 20 lat jest trwały wzrost gospodarczy, który tworzy podstawy naszego dobrobytu. Prezydent Obama w maju, na szczycie prezydentów w Warszawie, stawiał nasz kraj za wzór transformacji. I to nie była zwykła kurtuazja, ale prawdziwy podziw i szacunek dla społeczeństwa, które nie tylko wywołało lawinę demokratycznych zmian w całej Europie, ale potrafiło mądrze zagospodarować odzyskana wolność. To było dostrzeżenie, że dzisiaj Polska jest dwudziestą gospodarką świata, jest szóstą gospodarką w Unii Europejskiej i dlatego cenią nas i szanują na świecie. Przekonałem się o tym także podczas grudniowej wizyty w dalekich Chinach.

Ceni nas i szanuje Europa. Dziś dobiega końca historyczny czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. I tutaj potrafiliśmy w trudnych czasach profesjonalnie poprowadzić prace Unii. Jestem dumny, że Polacy pokazali się jako dobrzy i skuteczni organizatorzy wspólnych europejskich spraw. To właśnie buduje naszą mocną pozycję na dzisiaj i na przyszłość. Wierzę, że tak jak Solidarność przyniosła Polsce wolność, tak więcej solidarności w Europie pomoże Unii wyjść z kryzysu.

Dla Polski mijający rok był rokiem stabilności i politycznej kontynuacji. Polacy po raz drugi zaufali tej samej ekipie rządzącej. Mam więc nadzieję, że nadchodzący rok będzie czasem odważnych, ale i rozważnych zmian. Że będzie czasem budowania podstaw dobrej przyszłości. Bo zmiany to nie tylko wysiłek, ale przede wszystkim to inwestycja w dobrobyt na przyszłość. Chcemy nie tylko cieszyć się z owoców polskiego wzrostu gospodarczego dzisiaj, ale i zapewnić Ojczyźnie, naszym rodzinom, trwały rozwój i pomyślność na następne lata, następne dziesięciolecia.

Wiemy, że nie dla wszystkich mijający rok był rokiem łatwym i satysfakcjonującym. Wiemy, że nie wszyscy z nas spoglądają w przyszłość z optymizmem i radością. W końcu mijającego roku wszyscy przeżyliśmy przecież tragedię śmierci polskich żołnierzy w Afganistanie, śmierci młodych Polaków, którzy oddali swoje życie w służbie Ojczyzny. Łączymy się serdeczną myślą z Ich rodzinami i z ich bliskimi.

Nikt nie powinien być pozostawiony bez wsparcia. Bądźmy wrażliwi na ludzkie problemy, na potrzeby ludzi w różny sposób doświadczonych przez los. W Polakach tkwią wielkie pokłady ludzkiej solidarności i troski o bliźniego. Trzeba je uruchamiać i wzmacniać. Dobro okazane drugiemu człowiekowi zawsze do nas wraca i wzbogaca wszystkich.

Szanowni Państwo,

Niedługo przywitamy Nowy Rok 2012. Witamy go z nadzieją, wierząc że spełni nasze marzenia i plany, że przyniesie naszym rodzinom spokój, miłość i szczęście.

Dla Polaków ten rok będzie szczególny. Już za kilka miesięcy będziemy gospodarzami Euro 2012, wydarzenia, na które zwrócone będą oczy całej Europy. To dobra okazja do promocji Polski i Polaków w oczach świata, ale i w naszych własnych, polskich oczach i polskich sercach.

Szanowni Państwo,

Życzę nam wszystkim, aby nadchodzący rok napełniał nas nadzieją na dobrą przyszłość i wiarą we własne siły. Życzę, aby w naszych domach gościła miłość, zaufanie i szczęście, by otaczali nas kochający i dobrzy ludzie. Niech radość tych sylwestrowych chwil pozostanie z nami przez wszystkie dni 2012 roku. Niech to będzie dobry rok!

Bronisław Komorowski
Prezydent Rzeczpospolitej Polski




Prezydent.pl

Kreacje na Sylwestrową Noc

Mogłoby się wydawać, że Sylwester to beztroska zabawa zakrapiana obficie szampanem. W Australii to biesiady na wolnym powietrzu w t-shirtach i „japonkach”. Ale okazuje się, że  coraz bardziej tęsknimy za elegancją tego dnia.
Bo to często  jedyna w roku  okazja pokazu pięknych kobiecych kreacji. Kreacje muszą być  przy tym tak dobrane, by Panie  czuły  się  w nich  swobodnie, no  bo   zabawa w noc sylwestrową ma być przede wszystkim  przyjemnością. Dlatego ważny jest, odpowiedni dobór sukni sylwestrowej. Sylwester musi różnić się od zwykłej prywatki czy dyskoteki, toteż  kreacje na nim muszą szokować,  błyszczeć, być eleganckie i seksowne.

 Mistrzem w doborze takich kreacji jest urodzony w 1969 roku w Hong Kongu sydnejski projektant Bowie Wong. Od dziecka obracał się w świecie kostiumów, a jego projekty trafiały na  sylwetki takich celebrytek, jak Good Charlotte, the Pussycat Dolls, Beyonce, Pink czy Kylie Minogue.

  Na tegorocznym Australian  Fashion Week  Bowie pokazał kolekcję z której na pewno można wybrać ciekawą suknię na sylwestrowy bal.  Panie, które jeszcze nie mają gotowej swojej kreacji  na przywitanie Nowego Roku 2012  zapraszamy do zastosowania którejś z propozycji  z pokazu tego  utalentowanego projektanta.
 Jak nie starczy czasu na dzisiejszy wieczór ... no to za rok!

 Fotografował Krzysztof Bajkowski.


 

























Bumerang Polski życzy szampańskiej Sylwestrowej Nocy w otoczeniu pięknych kreacji nie tylko kobiecych!

piątek, 30 grudnia 2011

Wygraj płatny staż w Parlamencie Europejskim

Sala Parlamentu Europejskiego, Bruksela. Fot.A.Zienowicz
Masz od 19 do 26 lat, polskie obywatelstwo, interesujesz się Unią Europejską i władasz jednym z oficjalnych języków Wspólnoty? Zagraj o płatny staż w Parlamencie Europejskim w konkursie Platformy Obywatelskiej, Instytutu Obywatelskiego i Europejskiej Partii Ludowej. Choć konkurs kierowany jest głównie do młodzieży mieszkającej w Polsce, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wzięła w nim udział także młodzież polonijna - wyjaśniają organizatorzy.

„Staż w Parlamencie Europejskim to być może Twoje pierwsze doświadczenie zawodowe. Doskonała okazja by pod okiem merytorycznej kadry, w międzynarodowym i wielokulturowym środowisku, z bliska poznać jak działają unijne instytucje. Szukaj pomysłów na swoją ścieżkę kariery! Być może to jest szansa właśnie dla Ciebie” – zachęcają na oficjalnej stronie internetowej projektu jego pomysłodawcy.

Konkurs jest trzyetapowy i ma charakter ogólnopolski. W pierwszym etapie chętni do wyjazdu do Brukseli rozwiązują – do 15 stycznia 2012 r. – na stronie internetowej specjalny test z ogólnej wiedzy o funkcjonowaniu PE. Po rozwiązaniu testu należy się zarejestrować (jedna osoba może się zarejestrować tylko raz).

W drugim etapie najlepszym uczestnikom z każdego z 16 województw przyjdzie napisać pracę pisemną w na wskazane przez organizatorów tematy w języku angielskim, francuskim lub niemieckim. Po 10 najlepszych autorów z każdego z regionów zakwalifikuje się do ostatniej fazy konkursu.
A w niej odbędzie się głosowanie internetowe na jednego z dziesięciu zwycięzców drugiego etapu w danym województwie za pośrednictwem aplikacji Eurostaż zamieszczonej na serwisie Facebook. Zwycięscy głosowania w każdym z regionów otrzymają, po wcześniejszym uzgodnieniu z organizatorem terminu, możliwość odbycia płatnego (min. jeden tysiąc euro) stażu w Parlamencie Europejskim pod opieką Europosłów Platformy Obywatelskiej. Organizator zapewnia lot klasą ekonomiczną w obie strony, nie zapewnia zakwaterowania oraz wyżywienia podczas odbywania stażu.

Jak czytamy na stronie internetowej konkursu, idealny kandydat do udziału w stażu to osoba aktywna, pragnąca poszerzać swoje kompetencje. „Szukamy tych, którzy nie siedzą z założonymi rękami tylko chcą inwestować w siebie i dążą do podniesienia swoich kwalifikacji. Liczymy, że w każdym z województw znajdą się najlepsi reprezentanci swojego regionu. Nie wiesz czy Ci się uda? Sprawdź się! Wejdź do gry! Przekonaj się, że Bruksela jest na wyciągnięcie ręki” – przekonują.

W rozmowie z IUVENUM POLONIA wyjaśniają, że Konkurs kierowany jest głównie do młodzieży mieszkającej w Polsce, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wzięła w nim udział także młodzież polonijna. – Wszystkie zainteresowane osoby posiadające polskie obywatelstwo mogą wziąć udziału w konkursie EuroStaż. W przypadku Polaków mieszkających za granicą sugerujemy, aby wybrali region z którym się utożsamiają – tłumaczy Paweł Włodek, Dyrektor Biura Krajowego Platformy Obywatelskiej RP.

Więcej o konkursie EuroStaż na stronie: http://www.eurostaz.pl/. POLECAMY!
IUVE

czwartek, 29 grudnia 2011

Na Górę Kosciuszki szlakiem Strzeleckiego - rozmowa z Oscarem Kantorem (1)


Wszyscy doskonale wiemy, że Góra Kościuszki (ang. Mount or Mt Kosciuszko) to najwyższy szczyt w Australii (2228 m n.p.m) , położony w Górach Śnieżnych w paśmie Alp Australijskich.
12 marca 1840 roku, góra ta została odkryta i nazwana przez słynnego polskiego podróżnika i badacza Pawła Edmunda Strzeleckiego.
Mimo, że jest to najwyższa góra Australii, nie wyróżnia się jakąś wielką trudnością w jej zdobywaniu. Współcześnie, korzystając z luksusowo wytyczonych szlaków turystycznych, w przeciągu paru godzin łatwo można znaleźć się na samym szczycie.
Jest  jednak grupa ludzi w Australii, która odnalazła prawdziwy i wcale nie tak łatwy  szlak, którym mógł się wspinać Edmund Strzelecki w 1840 roku. Okazuje się , ze idąc tą trasą, można zaliczyć całkiem porządną górską wyprawę i to kilkudniową. Taka właśnie  wyprawa odbędzie się od 10 do 12 lutego przyszłego roku. Będzie to jedna z części weekendowej, turystyczno – sportowej imprezy organizowanej wspólnie przez Strzelecki Hiking Club z Sydney  oraz   Strzelecki Heritage Inc. z Melbourne pn.  "End of the Summer on Mt Kosciuszko".


 Na sześć tygodni przed tą imprezą  z  prezesem klubu górskiego Strzelecki Hiking Club, Oscarem Kantorem rozmawia Krzysztof Bajkowski.

Krzysztof Bajkowski: Oscar, czym się zajmuje Wasz klub i jakie są Wasze cele i zamierzenia?

Oscar Kantor: Strzelecki Hiking Club jest samodzielną organizacją turystyczną zrzeszającą turystów z całej Australii. Naszym głównym celem jest coroczna dwudniowa wspinaczka trasą Strzeleckiego, trasą, którą w 1840 roku Edmund Strzelecki podążał aby odkryć i nazwać najwyższy szczyt Australii - Górę Kościuszki. Nasza  najbliższa wyprawa już niedługo, bo 10 lutego 2012 roku.

Kto może się wybrać na taką wyprawę?
Praktycznie każdy kto ma trochę kondycji i nie ma za dużych wymagań dotyczących noclegu.

 Co to  oznacza , co chcesz  przez  to powiedzieć?
Może się zdarzyć, że nie znajdziemy na czas wystarczająco dużo miejsca na rozbicie namiotów i będziemy musieli spać pod gołym niebem, w śpiworach. Tak się nam zdarzyło np. w 2009 roku, podczas wyprawy z Amerykanami.

Ten szlak przez większą część jest bardzo zarośnięty i przy dużej grupie ludzi jedynym miejscem na rozbicie namiotów jest Moiras Flat. (polanka 10m x 10m).
Jednak nie łatwo tam dotrzeć w jeden dzień przed zachodem Słońca, zwłaszcza z dużą grupą ludzi.
Wiadomo, większa grupa porusza się wolniej od pojedynczych wspinaczy. Dlatego najważniejsze jest to aby wyruszyć jak najwcześniej.

Gdzie i o której godzinie zaczynacie wyprawę?
Zaczynamy o 6 rano w piątek 10 lutego. Miejsce spotkania to Geehi - Swampy Plain River/Alpine Way Bridge

Ile osób będzie brało udział w wyprawie?
Podejrzewam, że około 15-20 osób. Na dzisiaj mamy potwierdzonych 7 uczestników, następnych 20 osób  jeszcze nie potwierdziło na 100%, a 73 osoby napisały do nas, że może wezmą udział w wyprawie. Z doświadczenia wiem, że większość jednak zrezygnuje i dlatego obliczam wstępnie na ok.20 osób. A może się mylę? Mam nadzieję, że tak. Naszym marzeniem jest aby poprowadzić tym szlakiem 100 osobową grupę !

Czy macie jakiś plan transportu? Jak się dostaniecie do Geehi tak wcześnie rano?
Mamy plan wynająć autobus, który wyjedzie z Sydney w czwartek rano-9.02 i dowiezie nas do Jindabyne (ostatnia miejscowość górska ze sklepami i hotelami otwartymi w lecie).
Tam spędzimy noc.
W Jindabyne będziemy mieli wieczorną naradę i spotkanie z wszystkimi uczestnikami wyprawy.
Z Jindabyne do Geehi  jest kawałek drogi, jakieś 80 km, więc musimy wstać bardzo wcześnie.
Pobudka w piątek - 3:30 rano, wyjazd na trasę o godzinie 4:00.


Czy to jest jedyny szlak czy droga która prowadzi na Górę Kościuszki?
Nie, są jeszcze dwa dojścia turystyczne, z Thredbo i z Charlotte Pass.
Szlak z Thredbo jest o tyle łatwy, że dosłownie facet z wózkiem, może dostać się na sam szczyt.
Różnica poziomów pomiędzy miejscowością Thredbo, położoną na wysokości około 1350 m n. p. m., a szczytem Góry Kościuszki wynosi blisko 900 metrów. Jednak większość turystów niemal dwie trzecie różnicy wysokości pokonuje korzystając z czynnego przez cały rok wyciągu narciarskiego. Trzysta metrów różnicy wysokości rozkłada się dość równomiernie na niemal całej, sześciokilometrowej długości tego szlaku. Na przejście tego odcinka warto przeznaczyć kolejne dwie godziny. Przez pierwsze kilkaset metrów szlak prowadzi po wybrukowanym kostką chodniku. Następnie, aż do Rawson Pass szlak wiedzie po mocnych, metalowych kratach, zawieszonych tuż nad powierzchnią ziemi. W strefie odpowiadającej tatrzańskim halom, kraty te skutecznie chronią glebę przed erozją, a roślinność przed zadeptywaniem. "Metalowa ścieżka" ma około półtora metra szerokości. Ciągnie się nieprzerwaną wstęgą przez cztery kilometry, nieznacznie tylko szpecąc krajobraz. Na końcu „metalowej trasy” znajdują się... a tu ciekawostka...najwyżej położone publiczne toalety w Australii (2100mnpm) - Rawson Pass.
Druga możliwość aby dostać się na Górę  Kościuszki to trasa z Charlotte Pass.
Trasą z Charlotte Pass na Górę Kościuszki, co roku biegają maratończycy w ramach obchodów Kosciuszko Run. Trasa sama w sobie poza długością nie należy do zbyt skomplikowanych.
W jednej trzeciej prowadzi de facto starą szutrową drogą aktualnie zamkniętą, zamienioną na drogę techniczną, która podprowadza Cię praktycznie pod sam szczyt.
Czyli jak widać żadna z tych dróg nie nadaje się dla naszego klubu wspinacza. Są zbyt łatwe.
I dlatego w 2009 przy bardzo dużej pomocy Pana Janusza Rygielskiego (Prezesa Rady Naczelnej Polonii Australijskiej) w 99 % zrekonstruowaliśmy trasę, którą mógł podążać E. Strzelecki.
Trasa wiedzie najbardziej zarośniętą i najbardziej stromą częścią Australijskich Gór Śnieżnych.
Przez władze lokalne nazywana jest dziką strefą.
Zaczyna się w dolinie Geehi na wysokości 400mnpm i wiedzie wzdłuż starego szlaku Hannels Spur, szlak ten kiedyś używany był do pędzenia bydła w górskie strony Byatts Camp, jednak od dziesiątek lat nie jest używany przez górskich pasterzy i porósł nie miłosiernie dużą ilością drzew i krzewów. Sam początek jest najtrudniejszy i zarazem najbardziej stromy.
Określenie dżungla to bardzo dobry opis startu wyprawy. Długość trasy z Geehi na Górę Kościuszki przez Mt Townsend to niecałe 12km, jednak należy doliczyć kolejne 9km na zejście do Charlotte Pass.

Jak długo będzie trwała Wasza wyprawa?
Tą trasę można „zrobić” w 1-2 dni, w zależności od kondycji, my jednak "rozciągamy zabawę" do 3 dni (piątek, sobota, niedziela).
Pierwszą noc mamy zamiar spędzić w okolicy Moiras Flat (6.5km od startu), a drugą tuż po przebrnięciu linii lasu, na wysokości ponad 1800mnpm, w okolicach Byatts Camp albo Mt Towsend. Do szczytu Kościuszki mamy zamiar dotrzeć w niedzielę nad ranem około 9-tej.
Na szczycie powitamy maratończyków kolejnego biegu Kosciuszko Run 2012.

I w tym momencie spotkają się organizatorzy Kościuszko Run – Strzelecki Heritage Inc. oraz Wasz klub...
Tak oczywiście. Mamy podobne cele. Promocję dokonań Edmunda Strzeleckiego. Paweł Gospodarczyk, organizator Kosciuszko Run, robi to przez organizowanie 11 km biegu na Górę Kościuszki. My natomiast organizujemy wspinaczkę górską, śladami E. Strzeleckiego. Na naszej wyprawie mamy zamiar przekazać uczestnikom trochę historii Gór Śnieżnych.
Oprócz lekcji historii na łonie natury,  pokażemy też jak rozpalić ogień bez zapałek czy zapalniczki, jak nazbierać parę litrów wody z rosy na trawie, jak ustalić kierunek Północ-Południe bez kompasu oraz wiele innych ciekawostek.
Działania naszych organizacji podążają w jednym kierunku. I jak na razie z bardzo pozytywnym skutkiem. To jest nasz sposób aby przekazać wszystkim ludziom a przede wszystkim Australijczykom, historię Edmunda Strzeleckiego, który przecież był jakże ważny dla historii i przyszłości całej Australii.
Ciężko jest przekazywać wiedzę w sposób pisany czy nawet w filmie ale podczas wędrówki w górach... dlaczego nie? Wymarzonym miejscem do takich lekcji jest Park Narodowy Kościuszko.


Oscar,  cała grupa wspinaczy spotka się na szczycie Góry Kościuszki z maratończykami. I co dalej, jakie macie plany zakończenia wspólnej imprezy?
Wszyscy razem, czyli maratończycy, wspinacze, organizatorzy no i przede wszystkim widzowie, wracamy do Charlotte Pass, malowniczą trasą wzdłuż Main Range Walk.
Podczas paru godzinnego spaceru planowana jest kolejna lekcja geografii i historii.
Pod wieczór w Jindabyne, wielkie BBQ i zakończenie imprezy.
Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej www.strzeleckiclub.com/endofsummer
Serdecznie wszystkich zapraszamy!
Jeżeli ktoś ma jakieś pytania, chętnie odpowiem na każde. Mój email: [email protected]

Koniec pierwszej części rozmowy Krzysztofa Bajkowskiego z Oscarem Kantorem.
Wkrótce druga część wywiadu, a w niej: o kosztach wyprawy na  Mt Kosciuszko, jak należy się przygotować i co ze sobą zabrać, a także o czyhających niebezpieczeństwach i różnicy w zimowym i letnim podejściu na szczyt.

środa, 28 grudnia 2011

Bumerangowy kalendarz na 2012 rok


Redakcja Bumeranga Polskiego wydała kalendarz na 2012 rok z listą polskich i australijskich świąt. Ten praktyczny i wygodny kalendarz do postawienia na biurko otrzyma każdy z naszych czytelników bezpłatnie. Wystarczy przesłać e-mailem do redakcji swój adres pocztowy: [email protected] .