polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Polska nie musi wdrażać Zielonego Ładu. Trybunał Konstytucyjny zajął się kwestią wpływu Unii Europejskiej na polską politykę energetyczną. Wniosek w tej sprawie złożyła do TK grupa stu posłów. * * * AUSTRALIA: Partia Liberalna i Partia Narodowa rozstały się po tym, jak lider Partii Narodowej David Littleproud ogłosił, że partia po raz pierwszy od 38 lat odchodzi od umowy koalicyjnej. Lliderzy obu partii obwiniają się za niepowodzenie w zawarciu nowego porozumienia partnerskiego po niedawnej porażce koalicji w wyborach, w których Partia Pracy odniosła miażdżące zwycięstwo, a lider Partii Liberalnej Peter Dutton został usunięty ze swojego miejsca w parlamencie. Partia Narodowa będzie zasiadać w nowym parlamencie niezależnie. W najbliższych dniach liberałowie powołają nowe ministerstwo cieni Ostatni rozłam nastąpił w 1987 r., gdy premier Queensland National Party Joh Bjelke-Petersen prowadził kampanię na premiera. * * * SWIAT: Izrael przeprowadzadził w piątek rano atak na Iran. Do ataku doszło na kilka dni przed szóstą rundą negocjacji nuklearnych między Teheranem a Waszyngtonem. Iran zapowiada odwet.
POLONIA INFO:

czwartek, 9 lutego 2023

Magiczna Trojka czyli Mam Teatr w rozszerzonym gronie

Teatr warszawski „Mam Teatr”  już któryś raz z rzędu gościnnie w Perth, w Zachodniej Australii. Łączy go z tym miastem coś wiecej, niż tylko gra na scenie. Tutaj odnalazł nie tylko czekającą polonijną publiczność, ale też nawiązał wspólpracę z miejscowym teatrem „SCENA'98”. Dyrektorzy  Fr Tomasz Bujakowski i Maryla Kuźmicka  doprosili do sztuki „”Dzieci Maharadży”, wystawianej w POLART 22 w Sydney - aktorkę z Warszawy – Panią Marzannę Graff, natomiast „Mam Teatr” dał pole do popisu aktorkom SCENY98 – paniom - Annie Gołąb w przedstawieniu "Radka w Bistro” i Dominice Laurze Ziółkowski w sztuce „Pozamiatane”.

Aktorów z Warszawy  z Polonią w Perth łączy również zwyczajna przyjaźń, o której po zakończeniu przedstawienia wspominała Pani  Marzanna. 

Obie sztuki warszawskiego Teatru są grane w obu polskich klubach – im. Gen. Sikorskiego” i „Cracovia”, a także w Centrum Ośrodka Katolickiego w Maylands



Dnia 28 stycznia o godz. 18.00 odbyła się sztuka „Randka w Bistro”  w Klubie Gen. Sikorskiego na tzw. „dużej scenie”, udekorowanej specjalnie na to przedstawienie. Publiczność, jak zwykle, nie zawiodła. I nigdy nie zawodzi, bo Klub Gen. Sikorskiego ściąga Poloniężnorodnością organizowanych wydarzeń kulturalnych. A ”Mam teatr”, oczywiście, zawsze mile widziany. Jak przystało na polską gościnność, gospodarz klubu  - Prezydent Włodzimierz Bilski przywitał gości, jak również lokalną publiczność. Podkreślił, jak ważną jest rola klubu w szerzeniu polskiej kultury i tradycji i jego otwartość na wszelkie inicjatywy.

A wracając do sztuki...

Widzowie oczekiwali wielu kobiet, kolejno umawiających się na rankę z rozpustnym Tadeuszem. Przypuszczano, że w zawiadomieniu wymienione zostały tylko główne postacie.

A tak naprawdę grała ich tylko trójka!

Anna Gołąb – śpiewająca kelnerka o imieniu Lucynka.

Jej śpiew miał ściągać gości do Bistro-Bursztyn, gdzie smaczna kawa, a i dla każdego dobry stolik się znajdzie.

 A Wanda? To niewidoczna szefowa, wyglądająca na ułożoną kobietę, nie pochwalająca zdrad małżeńskich. Ale żyć z czegoś trzeba, więc owszem, stolik nr 2 albo 5 z hasłem „Tadeusz” dla casanovy się znalazł, ale już takiemu, to „broń Boże!” - nazywać się po imieniu nie pozwoli!

Aleksander Mikołajczak – w roli Tadeusza.

Wpadał  do kawiarni nieoczekiwanie, zamawiał stolik, wychwalał i kawkę i szefową „Bistro” i czekał na kolejną kobietę, która miała być jego ofiarą. Tylko kelnerka – Lucynka kręciła głową z dezaprobatą, bo kto to słyszał tak uwodzić kobiety!

Kobiety? A kim one były?

Marzenna Graff w roli różnych kobiet.

 Aż nie do uwierzenia, aby jedna aktorka mogła wyokreować wiele kobiet o skrajnie różnych cechach charakteru i wyglądzie, począwszy od zagubionej nieco w sprawach damsko-męskich urzędniczki urzędu skarbowego - Wioletty, poprzez seksowną naciągaczkę - Kasię, samą „królową” w koronie – Mariole - aż do niesamowitej gaduły-sąsiadki. Ostatnia rola - Michaliny, to już niesamowity talent aktorski! Bo jak można tak szybko mówić i gdzie miejsce na oddech?

A same rozmowy uwodziciela – Tadeusza z wykreowanymi kobietami – to super zabawa i kupa śmiechu!

Publiczność oczywiście widziała w Tadeuszu – tylko  przysłowiowego „samca”, aż do końcówki przedstawienia, kiedy żona Tadeusza – Ula -wyjawiła prawdę.

I tu okazało się, że ów Tadeusz to cudowny małżonek, który w czasie choroby spełniał marzenia swojej żony, pokazywał jej wszystkie miejsca, w których zapragnęła się znaleźć – bez wychodzenia z pokoju.  A potem? Potem, kiedy wyzdrowiała – to ona go zaskakiwała pomysłami! I urządzili sobie taką świetną zabawę!

Szefowa kawiarni oczywiście nie domyślała się niczego wcześniej. Ale kiedy już się dowiedziała, że tak naprawdę jest to super małżeństwo, a Tadeusz to porządny facet – to co myślicie? Tak, od tej pory pozwoliła sobie... mowić po imieniu,  z czego Tadziu był bardzo dumny.

Sztuka więc zakończona happy endem i śpiewem, roznoszącym się po salach Klubu Gen. Sikorskiego...

Tak, to Lucynka (do której dołączyła i publiczność) dalej śpiewa, by zachęcić przybyszów do odwiedzenia „Bistro Bursztyn”.

Przyjdziecie?

Jako widz przedstawienia, pozwolę sobie wyrazić bardzo pozytywną opinię o grze aktorskiej opisanej trójki,  życząc im wielu jej udanych ról. A póki jesteście (Was dwoje) jeszcze w Perth, to cieszcie się słońcem, turkusem nieba, plażą i kąpielą w oceanie. A my – widzowie – zawsze będziemy na Was czekać!

Danuta Duszyńska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy