polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Polska nie musi wdrażać Zielonego Ładu. Trybunał Konstytucyjny zajął się kwestią wpływu Unii Europejskiej na polską politykę energetyczną. Wniosek w tej sprawie złożyła do TK grupa stu posłów. * * * AUSTRALIA: Partia Liberalna i Partia Narodowa rozstały się po tym, jak lider Partii Narodowej David Littleproud ogłosił, że partia po raz pierwszy od 38 lat odchodzi od umowy koalicyjnej. Lliderzy obu partii obwiniają się za niepowodzenie w zawarciu nowego porozumienia partnerskiego po niedawnej porażce koalicji w wyborach, w których Partia Pracy odniosła miażdżące zwycięstwo, a lider Partii Liberalnej Peter Dutton został usunięty ze swojego miejsca w parlamencie. Partia Narodowa będzie zasiadać w nowym parlamencie niezależnie. W najbliższych dniach liberałowie powołają nowe ministerstwo cieni Ostatni rozłam nastąpił w 1987 r., gdy premier Queensland National Party Joh Bjelke-Petersen prowadził kampanię na premiera. * * * SWIAT: Izrael przeprowadzadził w piątek rano atak na Iran. Do ataku doszło na kilka dni przed szóstą rundą negocjacji nuklearnych między Teheranem a Waszyngtonem. Iran zapowiada odwet.
POLONIA INFO:

sobota, 17 września 2016

Andrzej Lewandowski: Nie jest dobrze, pro­szę sportu

Kibice Legii. Fot. Studio Opinii
Widzia­łem na ekra­nie – nastrój podzie­lam. Zło­to­usty zazwy­czaj pre­zes Zbi­gniew Boniek orzekł, że cza­sem mil­cze­nie bywa zło­tem… Fakt. Cóż bowiem dobrego można napi­sać o meczu Legii z Borus­sią? Poza pochwa­łami dla gości, któ­rzy bawiąc się piłką, chwi­lami może nawet non­sza­lancko roz­nie­śli naszego tuza sześć do kółka…

Nawet, gdyby było 1:6, czyli zostało speł­nione tele­wi­zyjne marze­nio-gawo­rze­nie o hono­ro­wym golu – nic by to nie zmie­niło. Honor spor­towy ina­czej się mie­rzy, a ten, kto kie­dyś wymy­ślił „hono­ro­wego gola” tylko odbiorcę wziął na plewy. I – to trwa. Na prze­kór roz­sąd­kowi…

Inny świat, inna piłka. Liga Mistrzów jako solówka i marne tło. Pod­nie­camy się (nie kry­ty­kuję, zauwa­żam) gra­niem repre­zen­ta­cji, nie chcąc widzieć, że jej źró­dło oraz zaple­cze jest mar­nej jako­ści… W piękne już sta­diony opra­wiamy kiep­ściutki fut­bol klu­bowy. Żal serce ści­ska…

A „SERCE KIBICA” – takie gorące i podatne na adre­na­linę… Prze­pra­szam za iro­nię, ale – po co się pchali do sek­to­rów z gośćmi? Dla awan­tury? Bo prze­cież nie z kom­ple­men­tami za grę… Pobić mię­dzy innymi „za Piszczka”? Toż bez żad­nej myśli prze­wod­niej innej niż chęć do bójki. I mecz przy­pra­wiony nie tym pie­przem, co należy – bo gazem pie­przo­wym, przy boisko­wej prze­cięt­no­ści. UEFA (ma nowego pre­zesa, to na mar­gi­ne­sie; Sło­we­niec Alek­san­der Cefe­rin – Boniek go popiera oraz z góry chwali; Pla­ti­niego też sła­wił) i pew­nie każe znów Legii pła­cić słoną karę. Kto wie, może nawet pustymi try­bu­nami, gdy zje­dzie Real…

Afer dopin­go­wych ciąg dal­szy. Z absur­dami włącz­nie. Ponie­waż w poprzed­nich igrzy­skach dopin­go­wał się cię­ża­ro­wiec z Moł­da­wii, medal można przy­znać Pola­kowi. Który… został wyda­lony w Rio z olim­pij­skiej rodziny pod zarzu­tem sto­so­wa­nia dopingu. W nor­we­skich nar­tach – wciąż aktu­alny zarzut sto­so­wa­nia leków na astmę, gdy się… astmy nie ma. Prze­ciek, że sławne ame­ry­kań­skie „sio­stry teni­sowe” też „pod dopin­giem” – atmos­ferę zagęsz­cza, nie roz­rze­dza. Nasz mło­dziutki kulo­miot – pod zarzu­tem; wobec któ­rego powia­dają (oby się potwier­dziło!), że coś złego zna­la­zło się nie w zamia­rze, lecz we wspo­ma­ga­ją­cym „środku spo­żyw­czym”, a pro­du­cent pomi­nął w opi­sie….

Nie jest dobrze, pro­szę sportu. Ceną pro­ce­deru oraz lawiny podej­rzeń (z pomó­wie­niami włącz­nie) są zdro­wie i zaufa­nie.

Są w Rio Igrzy­ska Para­olim­pij­skie. Czyli dla ludzi, któ­rych los dotknął zmniej­sze­niem spraw­no­ści. Róż­nie oce­nia­nej. Zbie­ramy TAM ładne meda­lowe żniwo. Gorąco biję brawo tym, któ­rzy aż miej­scem na podium dowie­dli, że: a) nie godzą się z losem i nie uwa­żają, iż nie da się nic zro­bić; b) w spo­rcie zauwa­żyli – i sto­sują – metodę oso­bi­stego boju o swego rodzaju życiowe rów­no­upraw­nie­nie.

To cenne, piękne, godne braw i naśla­do­wa­nia. Z tym – a pisa­łem, że łatwo nie zga­dzam się na sta­ty­styczną ten­den­cję sumo­wa­nia medali obu Igrzysk żeby było ład­niej i boga­ciej… Bo inten­cje są inne. Wpraw­dzie sport ten sam, lecz motywy różne.

Igrzy­ska Olim­pij­skie zaczęły się (i podobno trwają), jako popis ludzi naj­zdrow­szych ze zdro­wych i mają (mają mieć) pod­stawę w naj­sze­rzej, powszech­nie upra­wia­nym spo­rcie. Rekre­acyj­nym wyczy­no­wym, szkol­nym, aka­de­mic­kim, mun­du­ro­wym; ama­tor­skim i zawo­do­wym itd. A Para­olim­pij­skie to demon­stra­cja siły szansy ogra­ni­czo­nej przez los. Nie zawód, nawet nie pasja, lecz pościg za wyma­rzoną , wyśnioną, a zakwe­stio­no­waną przez los bądź naturę nor­mal­no­ścią.

Jeśli więc pierw­szy nurt – mimo że dziś prze­waż­nie pre­zen­to­wany przez zawo­dow­ców wysta­wia pośred­nio jakieś świa­dec­two spor­towi powszech­nemu, to nurt drugi ma opi­sy­wać jakość i dostęp­ność reha­bi­li­ta­cji oraz w ogóle pomocy ludziom ogra­ni­czo­nej przez los szansy. To już nie zawód dla wybra­nych, lecz spo­łeczne posłan­nic­two. Zdro­wych wobec potrze­bu­ją­cych.

Dla­tego jestem prze­ciw nadto pro­stym sumo­wa­niom i porów­na­niom. Za to z wielką apro­batą dla tych związ­ków spor­to­wych, które i taką dzia­łal­ność podej­mują. Ale np. sta­wia­nie za przy­kład stanu spraw­no­ści spor­to­wej tego, że bieg na 1500 metrów na igrzy­skach para­olim­pij­skich, które odby­wają się w Rio jest „wyni­kowo” sen­sa­cyjny. Bo „czte­rech nie­wi­do­mych zawod­ni­ków pobie­gło szyb­ciej, niż Mat­thew Cen­tro­witz Jr, który nie­dawno w Rio try­um­fo­wał na igrzy­skach olim­pij­skich”. W cyfer­kach niby tak jest, z tym, że finał, z Cen­tro­wit­zem roz­gry­wany był „na miej­sca”, nie „na czas”, a moż­li­wo­ści rze­czy­wi­ste mistrza i reszty stawki są o wiele sekund lep­sze niż para-olim­pij­czy­ków… Dla­tego porów­na­nie biorę za tzw. cie­ka­wostkę…

Nie są jed­nak jedy­nie cie­ka­wost­kami inne obrazki: To np. że mistrzy­nią (ping – pong) Para­igrzysk została Nata­lia Par­tyka. Bo wcze­śniej sta­wała w Rio do Igrzysk dla mistrzów w zawo­dzie. Czyli dała dowód, iż sport to dla niej nie reha­bi­li­ta­cja, lecz prawo do rywa­li­za­cji ze wszyst­kimi na rów­nych pra­wach.

Poucza­jący kawa­łek życio­rysu: „Nata­lia Dorota Par­tyka (ur. 27 lipca 1989 w Gdań­sku) – pol­ska teni­sistka sto­łowa. Czte­ro­krotna mistrzyni para­olim­pij­ska – z Aten (2004), Pekinu (2008), Lon­dynu (2012) i Rio de Jane­iro (2016). Trzy­krotna uczest­niczka igrzysk olim­pij­skich: w Peki­nie (2008),Londynie (2012) i Rio de Jane­iro (2016). Pomimo swej nie­peł­no­spraw­no­ści (uro­dziła się bez pra­wego przed­ra­mie­nia) rywa­li­zuje w zawo­dach z zawod­nicz­kami peł­no­spraw­nymi i nie­peł­no­spraw­nymi…. Obec­nie jest zawod­niczką cze­skiego klubu SKST Sta­vo­im­pex Hodonin…Zajmuje 76. miej­sce w świa­to­wym, 31. w euro­pej­skim i 2. w naro­do­wym ran­kingu ITTF”…

Albo p. Maciej Lepiato. Wygrał w Para­igrzy­skach skok wzwyż wyni­kiem 219 cm. Ilu nas – zdro­wych, nawet wytre­no­wa­nych i mają­cych się za spraw­nych tak sko­czy? A pró­bo­wał jesz­cze sił na 2,30… Ska­cze też z peł­no­spraw­nymi. Rekord życiowy 28-let­niego Lepiaty od 2013 roku wynosi 2,22”.

Znów coś z cv: „O swo­jej nie­peł­no­spraw­no­ści mówi: – To wada wro­dzona. …Noga jest krót­sza o 5 cm, duży uby­tek mię­śniowy poni­żej kolana i prak­tycz­nie nie­ru­chomy staw sko­kowy. Ope­ro­wana była dwa mie­siące po uro­dze­niu w Pozna­niu. Chi­rurg stopę naj­pierw fachowo poła­mał, a potem poskła­dał”…

Tak, tak – sport różne ma jed­nak obli­cza…


Andrzej Lewandowski
Studio Opinii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy