polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: W związku z konfliktem na Ukrainie Ministerstwo Obrony Narodowej intensyfikuje przygotowania do planowanych manewrów wojskowych. Pod kierownictwem ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza, rząd planuje podwojenie liczebności rezerwistów oraz wzmocnienie Wojsk Obrony Terytorialnej. Do odbycia ćwiczeń wojskowych w tym roku zostanie wezwanych do 200 tys. osób. Powołania mogą się spodziewać m.in. lekarze, kucharze, tłumacze, informatycy. Ćwiczenia potrwają do 3 miesięcy. Za odmowę wstwienia sie grozi kara 3 lat więzienia. Tymczasem z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że 74,8 proc. badanych nie chce, aby na Ukrainę zostali wysłani żołnierze polscy oraz z krajów NATO. Za takim rozwiązaniem jest tylko 10,2 proc. pytanych, a 15 proc. nie ma zdania. * * * AUSTRALIA: W Canberze doszło do spotkania australijskiej minister spraw zagranicznych Penny Wong z jej chińskim odpowiednikiem, Wang Yi. To pierwsze od kilku lat spotkanie przedstawicieli wysokiego szczebla Chin i Australii na kontynencie australijskim. Poprzednie miało miejsce w 2017 roku, kiedy to odbyło się spotkanie ówczesnych premierów obu państw: Li Keqianga (Chiny) oraz Malcolma Turnbulla (Australia).W listopadzie ubiegłego roku w Pekinie spotkał się premier Australii Anthony Albanese oraz prezydent Chin Xi Jinping. Wtedy Xi mówił, że kraje znajdują się w „nowym punkcie wyjścia” po latach bilateralnej dyplomatycznej posuchy. * * * SWIAT: Jeśli Ukraina otrzyma myśliwce F-16, nie zmieni to sytuacji na polu bitwy, Rosja zniszczy je tak samo jak inne samoloty i czołgi, powiedział Władimir Putin; Według raportu rosyjskiego Ministerstwa Obrony, ukraińskie wojska straciły w ciągu dnia łącznie do 680 osób we wszystkich kierunkach. * Trwają ostre protesty rolników w Brukseli: setki traktorów na ulicach miasta, obornik i siano wyrzucane są na drogi. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych.
POLONIA INFO: Grzybobranie z Polską Szkołą w Randwick - Daly's Camping Area, Dalys Rd, Belnglo NSW, 7.04, godz. 10:00

piątek, 21 czerwca 2013

Janusz Rygielski: Odmłodzić Radę Naczelną

Janusz Rygielski. Fot.K.Bajkowski
- Nie można odmłodzić personalnie (Rady Naczelnej - red.) bez odmłodzenia jej programu. Konsekwentnie, odmłodzenie programu nie może polegać na tym, że paru starszych panów wymyśla coś dla młodzieży. Przyjęliśmy, że to sama młodzież powinna definiować swe potrzeby i następnie je zaspokajać – powiedział w sprawozdaniu kończący swoją kadencję prezesa Rady Naczelnej Polonii Australijskiej Janusz Rygielski na zjeździe Rady w Brisbane  8 czerwca.

W sprawozdaniu prezes Rygielski zwrócił uwagę na referat  wygłoszony  przez Tomasza Prokopa z Tasmani na 3. Zjeździe  Polonii Świata w Pułtusku, w którym przedstawiciel Polonii australijskiej  jako pierwszy wskazał na ważny aspekt  procesu szybkiego odmłodzania się Polonii na świecie. Ustępujący prezes  omówił też  ideę utworzenia stałego Komitetu PolArt-u, którego zadaniem byłoby wypełnienie luki organizacyjnej, tworzącej się pomiędzy kolejnymi  festiwalami. Mówił rownież o krokach podejmowanych , aby oddolnie, poprzez kontakty z sąsiadami z Nowej Zelandii, różnymi organizacjami nowozelandzkimi, doprowadzić do owocnej, nieformalnej współpracy w sprawach, które interesują obie strony.  Wymienił listę imprez i wydarzeń polonijnych, w których uczestniczyli członkowie prezydium RN.

Janusz Rygielski podkreślil szczególną wagę, jaką przywiazuje Rada Naczelna  do spraw, kiedy Polakom lub Polonii przypisuje się publicznie złe czyny, których nie popełniła.
- Wówczas naszym obowiązkiem jest publiczne reagowanie – mówił na zjeździe prezes Rygielski. Rada Naczelna  występowała m.in. do instytucji odpowiadających za jakość reklamy w sprawie filmiku poświęconego Polish Vodka (sławetny filmik, w którym aktor ubrany w dres z godłem polskim udawał pijanego Polaka - red.), a także wówczas, gdy dziennikarka magazynu TimeOff, wydawanego w Brisbane, opublikowała obrzydliwy felieton zniekształcający sytuację w okupowanej przez Niemców Polsce.
- Stosunkowo niedawno w The Canberra Times zamieszczono artykuł, w którym korzystano ze, zdawałoby się, skompromitowanej złośliwej formy określającej niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce. Zanim zdążyliśmy zareagować, wyręczyła nas w tym prezeska Rady Organizacji Polskich w ACT, której sprostowanie redakcja opublikowała. Dziękujemy i gratulujemy – podkreślił Janusz Rygielski.

 Prezes Rygielski następnie zwrócił uwagę, że w  ostatnim roku  po raz pierwszy od wielu, wielu lat, zaistniały konflikty w organizacjach członkowskich. W ACT dwa różne środowiska twierdziły, że reprezentują Radę Organizacji Polskich w Australijskim Terytorium Stołecznym, natomiast Fundacja Polska w Nowej Południowej Walii przedstawiła zarzuty wobec Federacji NSW. 

Ustępujący prezes RN mówił dalej o różnych problemach finansowych i nieporozumieniach z nimi zwiazanymi:  kontrowersji wokól dotacji z Funduszu ze spadku po Januszu  Frankiewiczu, który w końcu miał być zgodnie z wolą zmarłego częścią Funduszu Wieczystego Polonii Australijskiej  oraz o różnicy zdań między RN a organizatorami PolArt 2012 w Perth w podziale zysków.  Mówil też o beznadziejnej  sprawie jaką  jest spór miedzy organizacjami kombatanckimi w Canberze dotyczący Funduszu SPK.

 Kończacy swą dwuletnią kadencję prezes podziękował nastepnie wszystkim, którzy społecznie pracowali w ramach Rady Naczelnej nie tylko w ostatnicch dwóch latach jego prezesury, ale całych ośmiu lat jego działalności w ramach RN.  Podziękował też konsulowi Danielowi Gromannowi za życzliwą pomoc i doradztwo.
kb/BumerangMedia/materiały prasowe RN
 
Prezes Rady Naczelnej Janusz Rygielski przedstawia sprawozdanie ze swej kadencji. Fot.RNPA

Pełny tekst sprawozdania prezesa Janusza Rygielskiego:
 
 
45. ZJAZD DELEGATóW RADY NACZELNEJ POLONII AUSTRALIJSKIEJ
SPRAWOZDANIE PREZESA
Szanowni Goście, Szanowni Delegaci, Szanowni Państwo
Przedstawiam sprawozdanie z działalności w minionej kadencji, która miała na celu przygotowanie zespołu znacznie młodszych działaczy polonijnych do przejęcia kierownictwa Rady Naczelnej. Taki zamiar zaproponowałem podczas zjazdu wyborczego dwa lata temu i potwierdziłem na zjeździe w roku ubiegłym. Mam więc powody, aby uważać, że jest to kierunek zaakceptowany dwukrotnie przez delegatów.
Kluczem do podjęcia tego zadania było wielokrotnie sygnalizowane przeze mnie przekonanie, że Rady Naczelnej nie można odmłodzić personalnie bez odmłodzenia jej programu. Konsekwentnie, odmłodzenie programu nie może polegać na tym, że paru starszych panów wymyśla coś dla młodzieży. Przyjęliśmy, że to sama młodzież powinna definiować swe potrzeby i następnie je zaspokajać.
Główne zadanie w tej materii zostało powierzone Tomaszowi Prokopowi, który w 2006 r. był organizatorem PolArt-u w Hobart. Festiwalu odmiennego od wszystkich wcześniejszych, ponieważ skorzystał z rady prezydium Rady Naczelnej i uzyskał patronat burmistrza stolicy stanu. Zaowocowało to dotacją władz australijskich oraz niezwykłą pomocą miasta, które sfinansowało i rozprowadziło ulotkę reklamującą PolArt do wszystkich gospodarstw domowych w mieście – 50 tysięcy. Ponadto, jako przewodniczący komitetu organizacyjnego PolArt-u, Prokop został powołany do zespołu zajmującego się tworzeniem warunków do rozwoju różnych dziedzin kultury w Tasmanii, którym kierował gubernator stanu. Rzadki to przykład, kiedy Polak organizujący polską imprezę, staje się z tego tytułu doradcą australijskim na najwyższym szczeblu.
Na początku kadencji przedyskutowaliśmy ideę utworzenia stałego Komitetu PolArt-u, którego zadaniem byłoby wypełnienie luki organizacyjnej, tworzącej się pomiędzy kolejnymi  festiwalami.  Nowy komitet powstawać będzie w mieście, w którym teoretycznie poprzednia impreza PolArt odbyła się do dwudziestu jeden lat wcześniej. W efekcie, każdy nowy komitet organizacyjny będzie się prawdopodobnie składał z osób, które z organizacją tak dużej i ważnej imprezy polonijnej, jednej z największych na świecie tego typu, nie miały niczego wspólnego. Będą startować od zera. Grupa doświadczonych osób, wywodząca się ze środowiska młodzieży tańczącej, doświadczona PolArt-owo i stanowiąca zbiór przedstawicieli  wszystkich stolic stanowych, będzie mogła znacznie pomóc w początkach działalności nowego komitetu, przyśpieszyć prace organizacyjne i zachęcić do większej troski o element programowy.
W tym rozwiązaniu organizacyjnym kryje się wielka perspektywa i szansa PolArt-u gdyż imprezy polonijne w Australii mogą stać się wyzwaniem podejmującym, poprzez sztukę, ważne problemy społeczne lub cywilizacyjne. W takiej sytuacji znaczenie PolArt-u wykraczałoby poza środowisko lokalne. Stałby się on ważnym wydarzeniem kulturowym w Australii, a uczestniczący w niej twórcy mieliby dużą szansę na karierę zawodową.
Delegaci podczas 45. Zjazdu Rady Naczelnej Polonii Australijskiej w Brisbane. Fot.RNPA
Kiedy ponad rok temu otrzymałem zaproszenie do udziału w naradzie poświęconej przygotowaniu 3. Zjazdu Polonii w Pułtusku, to przede wszystkim wysłałem do organizatorów pytanie, jaki będzie główny temat Zjazdu. Po otrzymaniu odpowiedzi, że zostaną podjęte sprawy młodzieży i edukacji, członkowie prezydium RN zgodzili się, że powinniśmy wydelegować Tomasza Prokopa, który mógłby zaprezentować na zjeździe jeden z głównych referatów poświęconych młodzieży, w oparciu o doświadczenia związane z PolArt-em. Zadaniem T. Prokopa było uzyskanie akceptacji tego referatu przez prezydium Rady Polonii Swiata i zaproponowanie Ity Szymańskiej jako prowadzącej jedną z głównych sesji zjazdu. Ita miała tego rodzaju doświadczenie, ponieważ z sukcesem prowadziła już taką sesję podczas 2. Zjazdu Polonii w roku 2007. Tomasz wywiązał się z powierzonego mu zadania, a ponadto uzyskał zwiększenie przydziału mandatów dla Australii z planowanych dwóch – do czterech i - przy okazji – po sąsiedzku - pozyskał dwa mandaty dla Nowej Zelandii, której w planach nie było.
Muszę podkreślić, że pozycję Polonii australijskiej budują nie tylko dokonania tutaj na miejscu, ale także nasza rola w rozległej wspólnocie Polonii całego świata. W roku 2001, Polonia australijska, licząca wówczas około 160 tys. osób, obejmująca urodzonych w Polsce oraz drugie ich pokolenie, znalazła się w ścisłej światowej czołówce polonijnej, skupiającej Polonię obu Ameryk i Europejską Unię Wspólnot Polonijnych, liczącą kilka milionów polskich imigrantów, a także miliony Polaków, którzy pozostali na Ziemiach Wschodnich. Nasza pozycja bierze się z wkładu intelektualnego – poziomu prezentowanych referatów, sensownych wniosków podczas dyskusji, udziału w redagowaniu dokumentów zjazdowych, a przede wszystkim końcowych postulatów zjazdu. Liczą się też spotkania z politykami i umiejętność współpracy z mediami.
Podczas zjazdu Polonii światowej dyskutowane są po obradach różne idee i formowane sojusze do ich realizacji. Od 2001 r. bliskie sobie stały się polonie Unii Europejskiej, Kanady, Australii i, ostatnio, Nowej Zelandii. Stwierdzenie to nie jest wyrazem krytyki innych organizacji polonijnych. Po prostu, programy, struktury organizacyjne, wyłącznie społeczny charakter pracy i łatwość dochodzenia do porozumienia - tworzą krąg naturalnej współpracy.
Referat, którego głównym autorem był Tomasz Prokop, powstał w wyniku pracy całego prezydium, które na okres kilku miesięcy przemieniło się  w kolegium redakcyjne. Nie mamy powodu, aby się wstydzić tego, co w imieniu Polonii australijskiej, zostało przedstawione Polonii światowej. Proces szybkiego odmładzania się Polonii występuje praktycznie wszędzie. Na forum międzynarodowym podnieśliśmy go pierwsi. Referat Polonii australijskiej, wygłoszony podczas 3. Zjazdu Polonii, znajduje się na naszej witrynie i jestem przekonany, że wszyscy uczestnicy dzisiejszego zjazdu mieli okazję się z nim zapoznać.
W wydarzeniach związanych z pobytem w Warszawie, w związku ze zjazdem, w tym w wizytach oficjalnych, m. in. w Senacie RP i Ministerstwie Spraw Zagranicznych, obok delegacji australijskiej brali udział Marian Cerega, sekretarz Rady Naczelnej Polonii Nowozelandzkiej, i Dorota Szymańska, prezeska Stowarzyszenia Polaków w Christchurch, obecni na dzisiejszym zjeździe. W przeciwieństwie do poprzedniej próby, kiedy to  zarekomendowano nam jedną organizację jako przedstawiciela całej Polonii nowozelandzkiej , poczyniliśmy praktyczne kroki, aby oddolnie, poprzez kontakty z naszymi sąsiadami, różnymi organizacjami nowozelandzkimi, doprowadzić do owocnej, nieformalnej współpracy w sprawach, które interesują obie strony.
W kończącej się dzisiaj kadencji odeszliśmy od  zwyczaju, że z  zaproszeń korzysta zwykle prezes organizacji. Trzymając się konsekwentnie idei, że te dwa lata miały nauczyć młodszych występowania w imieniu Rady Naczelnej, w imprezach organizacji członkowskich oraz rządowych instytucji reprezentowało nas liczne grono. Trzymaliśmy się zasady, że każda oficjalna reprezentacja powinna wiązać się z wygłoszeniem przemówienia. Wspólnie pracowaliśmy, aby przemówienia te nie przynosiły Radzie wstydu, czasem nawet korzystaliśmy z pomocy lokalnych organizacji. Staraliśmy się poznać  problemy i potrzeby polonijnych środowisk i odnieść się do nich w tych wystąpieniach. Poza częścią oficjalną, zadaniem delegowanych osób było odbycie rozmów z wieloma przedstawicielami miejscowej Polonii, aby lepiej poznać i zrozumieć ich punkt widzenia. Chodziło także o wyłowienie tematów, które mogłyby stać się elementem programu Rady Naczelnej. W niektórych przypadkach rodziły się ciekawe propozycje.
Podczas pobytu w Australii Południowej, z okazji 150. lecia polskiego kościoła w Polish Hill River, wiceprezes Leszek Wikarjusz dyskutował wydanie specjalnego biuletynu Rady Naczelnej, poświęconego Polish Hill River. Oferowaliśmy redakcję tekstów, grafikę oraz sfinansowanie tego wydawnictwa. Natomiast oryginalne teksty do opracowania redakcyjnego miały powstać w Adelajdzie.  Początkowo planowaliśmy wykonanie tego projektu jeszcze w pierwszym roku kadencji. Niestety, stan zdrowia głównej siły, motoru tej akcji, kustosza Muzeum w Polish Hill River, pani Krystyny Łużnej, pogorszył się znacznie i nie była ona w stanie uczestniczyć w dalszych pracach. Długo trwały ustalenia, kto byłby w stanie wykonać jej pracę. W końcu znaleźli się ochotnicy i w tym roku przekazali nam tekst, który został napisany z perspektywy Adelajdy, i z którego przebija intencja uhonorowania wszystkich zasłużonych w zachowaniu tej, niewątpliwie cennej, polskiej pamiątki. Nam od początku chodziło o zaprezentowanie całej Polonii australijskiej obiektu wartego odwiedzenia, ze względu na jego historyczne wartości. Natrafiliśmy na trudności w przekonaniu autorów z Adelajdy, że temat przedstawiony w Biuletynie Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, w języku angielskim, musi spełniać kryteria podobne do wydanych wcześniej opracowań poświęconych Mt Kosciuszko i Solidarności. Tematu do końca nie doprowadziliśmy. Z pewnością jednak sobie z nim poradzi przyszłe prezydium.
Przedstawiciele prezydium brali znaczący udział w polonijnych wydarzeniach na Mt Kosciuszko (członek prezydium Włodzimierz Wnuk) i w Jindabyne (wiceprezes Leszek Wikarjusz), kilkakrotnie w Melbourne, podczas tradycyjnych dużych imprez – festiwalu na Federaton Square i obchodach rocznicy Konstytucji 3-Maja reprezentowali nas honorowy przewodniczący Krzysztof Łańcucki i Włodzimierz Wnuk, w Adelajdzie, Newcastle (członek Komisji Arbitrażowej Stefan Wiśniowski), czterokrotnie w Sydney (Wikarjusz, Wiśniowski i Rygielski), trzykrotnie w Perth (członek prezydium Halina Szunejko i Tomasz Prokop) i Kanberze (skarbnik RN Gosia Adamkiewicz i przewodniczący Komisji Arbitrażowej Marian Pawlik). Jedynymi pominiętymi stolicami stanów były Hobart i ...Brisbane. Staliśmy jednak na stanowisku, że naszym obowiązkiem jest wsłuchiwać się w potrzeby przede wszystkim w tych ośrodkach, które są daleko od naszej siedziby.
Pragnę dodać, że nasze prezydium składało się niemal w całości z osób aktywnych zawodowo i te podróże w wielu przypadkach były dużym poświęceniem.
Kiedy Polakom lub Polonii przypisuje się publicznie złe czyny, których nie popełniła, wówczas naszym obowiązkiem jest publiczne reagowanie. Występowaliśmy do instytucji odpowiadających za jakość reklamy w sprawie filmiku poświęconego Polish Vodka, a także wówczas, gdy dziennikarka magazynu TimeOff, wydawanego w Brisbane, opublikowała obrzydliwy felieton zniekształcający sytuację w okupowanej przez Niemców Polsce. Stosunkowo niedawno w The Canberra Times zamieszczono artykuł, w którym korzystano ze, zdawałoby się, skompromitowanej złośliwej formy określającej niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce. Zanim zdążyliśmy zareagować, wyręczyła nas w tym prezeska Rady Organizacji Polskich w ACT, której sprostowanie redakcja opublikowała. Dziękujemy i gratulujemy.
Usłyszycie Państwo za chwilę sprawozdanie skarbniczki, które zostanie odczytane przez zastępcę. W teczkach delegatów znajdziecie państwo odpowiednie dokumenty, co w sumie daje wystarczający, formalny obraz. Ja natomiast poruszę dwa tematy, które sprawiły nam pewne trudności.
Pierwszy z nich dotyczy spadku po Januszu Frackiewiczu. Jak już sygnalizowaliśmy na poprzednim zjeździe, od początku naszej kadencji otrzymywaliśmy czeki z biura Public Trustee w Nowej Południowej Walii, które kilkakrotnie zapewniło nas, że są to pieniądze do wykorzystania przez nas, według własnego uznania. Dlatego poprzedniemu zjazdowi zaproponowaliśmy wniosek, aby ten spadek przeznaczyć na Fundację Franckiewicza. Uzyskiwany procent od kapitału powinien natomiast być przeznaczany na publikacje Rady Naczelnej. Wniosek ten został przez delegatów zaakceptowany.
Na zjeździe uchwalono przyznanie dotacji z Funduszu Wieczystego dla Rady Naczelnej. Przypomnieliśmy o tej decyzji prezesce Funduszu, na co otrzymaliśmy odpowiedź od prezesa Federacji NSW, że mamy przekazać spadek po Franckiewiczu. Skontaktowaliśmy się z Public Trustee ponownie i ponownie nas zapewniono, że to są nasze pieniądze. Poprosiliśmy o to stwierdzenie na piśmie i je otrzymaliśmy.
Poprosiliśmy Public Trustee o przekazanie nam kopii testamentu. Macie ją państwo w teczkach. Prezes Federacji NSW wiedział o tym już przed 43. Zjazdem, ale nie powiedział nam o tym. Kiedy otrzymaliśmy  list żądający przekazania tych pieniędzy do Funduszu Wieczystego, trudno nam było zrozumieć, dlaczego. Musieliśmy uruchomić długą i pracochłonną procedurę.
Kilka miesięcy temu upewniliśmy się, że pieniądze, zgodnie z wolą zmarłego Janusza Franckiewicza, powinny zostać przekazane Funduszowi Wieczystemu. Mieliśmy także decyzję 44. zjazdu, który zdecydował inaczej. Dodatkowo w tej kadencji napotkalismy na duże opory w egzekwowaniu statutowych uprawnień RN wyznaczania administratorów Funduszu Wieczystego, co wywołało ostrożność w przekazaniu tych pieniędzy w miejsce, gdzie odmawia się nam wglądu.
Tę sprawę należy uregulować na 45. Zjeździe.  Ustępujące Prezydium przedstawi odpowiedni wniosek.  
Drugie zagadnienie  finansowe wiąże się z PolArt-em. Zaproszenie na otwarcie festiwalu, zamiast do Brisbane, zostało wysłane do Kanbery. Zanim poprawionio tę pomyłkę, zrobiło się bardzo późno i bilet powrotny z Hobart do Perth kosztował 1600 dol. Jest  to duża suma, ale jednocześnie reforma PolArt-u była naszym największym, najważniejszym zadaniem realizowanym w minionej kadencji. Nie chodziło jedynie o obecność przedstawiciela Rady Naczelnej. To była najlepsza, zdarzająca się tylko raz na trzy lata, okazja do spotkania ze wszystkimi zainteresowanymi przyszłością  PolArt-u i odbycia ważnych dla tej reformy rozmów.
Prace nad stworzeniem niezależnej organizacji czuwającej nad działalnością przyszłych festiwali ,,PolArt ‘’ nie zostały zakończone przed odbywającym się obecnie Zjazdem. Warunkiem zakończenia prac był udział wszystkich zespołów artystycznych w pracach przygotowawczych i konsultacjach.
Z powodu braku  aktywnego udziału niektórych zespolów, prace zostały wstrzymane i zakończenie konsultacji zostało przeniesione na późniejszy termin.
Ze względu na fakt, że głównym powodem wysokiej ceny biletu do Perth była pomyłka Komitetu Organizacyjnego, a obecność T. Prokopa w Perth wykraczała znacznie poza reprezentację Rady Naczelnej i wiązała się z pracą dla przyszłości PolArt-u, zwróciliśmy się do Komitetu PolArt-u z propozycją pokrycia części tego wydatku z budżetu PolArt-u. Komitet odpowiedział nam, że wygospodarował zysk w wysokości 6 tys. dol. od udzielonej przez RN pożyczki, i chętnie nam tę kwotę przekaże, jeżeli wyrazimy zgodę na to, by cały zysk z PolArtu został przekazany uczestnikom festiwalu, zamiast regulaminowej połowy, która zawsze była wpłacana na konto Funduszu PolArt. Nie mogliśmy na to przystać.
W ostatnim roku, po raz pierwszy od wielu, wielu lat, zaistniały konflikty w organizacjach członkowskich. W ACT dwa różne środowiska twierdziły, że reprezentują Radę Organizacji Polskich w Australijskim Terytorium Stołecznym, natomiast Fundacja Polska w Nowej Południowej Walii przedstawiła zarzuty wobec Federacji NSW. Prezydium przekazało obie sprawy do Komisji Arbitrażowej, której przewodniczący udał się do Kanbery i Sydney, gdzie miał spotkać się ze zwaśnionymi stronami, a na poprzednim zjeździe przedstawił sprawozdanie, w którym nie przesądzał, która strona miała rację. W rezultacie dyskusji, że względu na fakt, iż w Kanberze jedna strona odwołała się do urzędu państwowego, zjazd zdecydował, że decyzja tego urzędu będzie wiążąca. Spór w Sydney pozostał otwarty.
Krótko po zjeździe otrzymaliśmy informację, że urząd stanowy w ACT nie uwzględnił odwołania byłego prezesa.
Przewodniczący Komisji Arbitrażowej zaproponował, że uda się  do Sydney, aby kontynuować rozmowy rozjemcze, w związku planowanym walnym zebraniem Fundacji Polskiej w Nowej Południowej Walii, co zostało przez Prezydium zaaprobowane. Zadzwoniłem do Fundacji, aby poprosić jej kierownictwo o godne przyjęcie przewodniczącego Komisji Arbitrażowej. Powiedziano mi wówczas, że ingerowanie Federacji NSW  w sprawy Fundacji ustało, w związku z czym konflikt zostal zażegnany. Powiedziano mi również, że podczas poprzedniego pobytu w Sydney, przewodniczący Komisji  nie spotkał się w ogóle z przedstawicielami Fundacji. Zastanawiamy się teraz, jak więc mógł spełnić określoną w statucie funkcję rozjemczą i obiektywnie przedstawić zaistniały konflikt podczas poprzedniego zjazdu.
W protokóle z obrad poprzedniego zjazdu dużo miejsca zajmują wypowiedzi dotyczące Funduszu Wieczystego. Tomasz Prokop złożył propozycję, aby powołać specjalny podkomitet, który zająłby się sprawami Funduszu. Krzysztof Łańcucki zaproponował, aby rozszerzyć skład Komisji Rewizyjnej. W osobnej wypowiedzi apelował, aby prezydium egzekwowało respektowanie uchwał zjazdu przez Komitet Administracyjny Funduszu.
Z powyższych powodów prezydium spędziło sporo czasu rozważając różne aspekty funkcjonowania Funduszu i zastanawiało się, jakie zastosować bodźce, aby działalność Komitetu była bardziej przejrzysta, aby funkcjonował on bardziej demokratycznie i dla całej Polonii australijskiej. W efekcie zaproponowaliśmy przewodniczącemu Komisji Rewizyjnej rozszerzenie składu Komisji o trzy osoby mieszkające w Sydney, których zadaniem byłaby społeczna ocena funkcjonowania Funduszu. Wydaje nam się, że było to zgodne z przebiegiem dyskusji podczas poprzedniego zjazdu. Do składu Komisji Rewizyjnej tymczasowo, do końca kadencji,  zostali dokooptowani: Małgorzata Kwiatkowska – koordynująca pracę tego zespołu i kontaktująca się bezpośrednio z Komitetem Administracyjnym Funduszu oraz Hania Geras i Bronisław Łacek. Zespół opracował raport, który dzisiaj będzie stanowił drugą część sprawozdania Komisji Rewizyjnej.
Podczas poprzedniego zjazdu mocno została postawiona sprawa Fundacji SPK, której zasoby  topnieją w błyskawicznym tempie. W ciągu ostatniego roku odbyło się kilka posiedzeń sądowych, które niewiele wniosły. Sędziowie zwołują strony i - z różnych powodów - odraczają  podjęcie decyzji. Rozmawiałem dwukrotnie na ten temat z prezesem SPK i dwukrotnie z prezesem Koła nr 5 w Kanberze. Obie strony znalazły się w sytuacji niemal bez wyjścia, zwłaszcza, odnoszę wrażenie, Koło nr 5, ponieważ jego prawnicy pracują na zasadzie: no-win, no-pay. Koło nie może więc odstąpić od sprawy. Tylko tyle udało mi się ustalić. Sprawa jest na tyle poważna, że chyba tylko apel zjazdu do obu stron lub publiczna mediacja podczas następnego zjazdu, poprzedzona indywidualnymi rozmowami, mogłaby spowodować jakiś postęp, o ile obie strony zechciałyby wziąć w niej udział.
Kończąc kadencjędziękuję opiekunom i współpracownikom. Na mojej liście dziękczynnej znajduje się pięć doświadczonych osób, z którymi byłem związany przez dziesięć lat, i od których wiele się nauczyłem. Za tę naukę, dobre rady i wsparcie dziękuję przewodniczącej Rady Polonii w Zachodniej Australii Halinie Szunejko, ks. Wiesławowi Słowikowi, byłemu wieloletniemu prezesowi Rady Naczelnej Krzysztofowi Łańcuckiemu, śp. Zbigniewowi Sudułłowi i najsłynniejszemu druhowi w Brisbane - Janowi Suchowieckiemu.
Dziękuję najbliższym współpracownikom w okresie ośmiu lat: Icie Szymańskiej i Włodzimierzowi Wnukowi, członkom nieformalnego kolegium redakcyjnego Rady Naczelnej.
Dziękuję nowym członkom prezydium w obecnej kadencji: sekretarzowi Grażynie Kornel, która borykała się z tragediami rodzinnymi  a mimo to, po nieprzespanych nocach, stawiała się do odpowiedzialnej pracy społecznej i wykonywała ją znakomicie, za co doczekała się kpiarskiego komentarza w zbiorowej korespondencji e-mailowej. Wydaje mi się, autor tego komentarza powinien ją publicznie przeprosić.
Dziękuję wiceprezesowi Leszkowi Wikarjuszowi, który codziennie jeździł do skrytki pocztowej i dodatkowo oblatywał cały kontynent w moim imieniu. Cały czas sprawował pieczę nad pracą sekretariatu. Tylko dzięki niemu było możliwe zdalne kierowanie Radą Naczelną.
Dziękuję znakomitej, profesjonalnej skarbniczce Gosi Adamkiewicz, która w dniu swojego ślubu, będącego jednocześnie dniem zebrania stacjonarnego prezydium, kończyła swe sprawozdanie dla obradujących.
Dziękuję osobom pracującym po raz pierwszy w sekretariacie Rady Naczelnej – Basi Andrusiewicz i Jurkowi Kornackiemu, administratorowi naszej witryny Andrzejowi Strzemieńczykowi-Gołkowskiemu oraz dwóm wspaniałym doradcom i kolegom z Hobart i Adelajdy – Tomaszowi Prokopowi i Ryszardowi Chaustowskiemu.
Wielkie dzięki dla Stowarzyszenia Polaków w Queensland, które z wyrozumiałością , bezinteresownie udzielało Radzie Naczelnej i zjazdom delegatów gościny oraz spełniało nasze różne techniczne zachcianki a nie miało z naszej obecności wielkiego pożytku. Dziękuję prezesowi Stowarzyszenia Józefowi Magoniowi i kierowniczce Domu Polskiego Jadwidze Bajon.
Chciałbym też podkreślić, że mamy przyjaciela w osobie konsula generalnego Rzeczypospolitej Polskiej Daniela Gromanna, na którego życzliwą pomoc i doradztwo mogliśmy zawsze liczyć.
Na końcu, po wielu latach, po raz pierwszy pragnę publicznie podziękować swojej żonie Ewie, która z anielską cierpliwością wspierała mnie, przejmując na swe barki moje obowiązki, w tym - rolnicze.
Dziękuję za uwagę.
Janusz Rygielski

 
 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy