polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: My tego nie odpuścimy. Nie będzie przyszłości relacji polsko-ukraińskich, jeżeli ta sprawa nie zostanie wyjaśniona – oświadczył minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz mówiac w radiu ZET o ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej. Tydzień wcześniej Premier Donald Tusk podpisał w Warszawie z Wlodimirem Zełenskim porozumienie o "gwarancjach bezpieczeństwia" dla Ukrainy nie wspominając ani słowem o zbrodniach UPA, organizacji czczonej dzisiaj przez władze w Kijowie. Wicemarszalek Sejmu Krzysztof Bosak zażądał trybunalu stanu dla Tuska. * * * AUSTRALIA: 25-letnia Australijka padła ofiarą gwałtu zbiorowego w Paryżu zaledwie kilka dni przed Igrzyskami Olimpijskimi. * * * SWIAT: Francuski operator kolejowy SNCF ogłosił w piątek, że padł ofiarą „masowego ataku mającego na celu sparaliżowanie sieci (pociągów dużych prędkości) TGV”. Do ataku doszło na kilkanaście godzin przed ceremonią otwarcia letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. * Były głównodowodzacy Sił Zbrojnych Ukrainy, a obecnie Ambasador Ukrainy w Wielkiej Brytanii Załużny zasugerował, aby Zachód wykorzystał jego kraj jako poligon doświadczalny dla nowej broni. Oświadczył to w swoim pierwszym przemówieniu jako dyplomata. Wezwał także kraje zachodnie do czasowej „rezygnacji z szeregu swobód w imię przetrwania” i mobilizacji społeczeństwa.
POLONIA INFO: "Lajkonik" - Celebrating 10 Years at Marayong, Sala JP2, Marayong, 4.08, godz. 14:00

środa, 16 listopada 2016

Czy Trump zostanie amerykańskim Gorbaczowem?

Fot. Marc Nozell and Neelix (Wikimedia Commons)
Zwycięstwo Donalda Trumpa na wyborach prezydenckich w USA nadal jest jednym z tematów numer jeden światowych mediów. W niedzielę, na portalu „myśl-polska.pl" pojawił się analityczny komentarz niezależnego publicysty Bohdana Piętki z Krakowa pod tytułem: "Trump, czyli ból głowy rusofobów".

Korespondentka Sputnik Polska Irina Czajko rozmawiała z autorem.

— Co według Pana miało wpływ na zwycięstwo Trumpa i jaka była reakcja elit politycznych i mediów w Polsce na wybór, jak Pan napisał „ oligarchy i playboya"?
 
— Tak nazwałem pana Donalda Trumpa, trochę tak ironicznie, może jednak nie należy tak go nazywać. Jest to polityk poważny, o czym świadczą jego pierwsze wypowiedzi po wyborze. A co wpłynęło na wybór? Chyba kompromitacja polityki amerykańskiej, z czego zdaje sobie sprawę duża część wyborców w Stanach Zjednoczonych. Kompromitacja tej polityki, którą prowadził George W. Bush, a którą faktycznie kontynuował Barack Obama, czyli polityki agresywnej. Właściwie należałoby powiedzieć "polityki imperialistycznej", która polegała na eksporcie demokracji do kolejnych krajów świata, a faktycznie eksporcie amerykańskich wpływów pod płaszczykiem eksportu demokracji i wywoływaniu w związku z tym kolejnych wojen. Donald Trump deklarował, że chce z tą polityką zerwać i chyba dlatego wygrał.
Natomiast, jeśli chodzi o reakcję polskich elit politycznych i mediów, to reakcja obozu liberalnego, czyli tego obozu, który jest obecnie w opozycji, jest, oczywiście, negatywna. Jest to odbicie reakcji elit liberalnych w Ameryce i Europie Zachodniej. Jeśli zaś chodzi o partię rządzącą, Prawo i Sprawiedliwość, to można powiedzieć, że ona robi dobrą minę do złej gry. Podczas kampanii wyborczej PiS faktycznie sympatyzował z Hillary Clinton, a obawiał się Donalda Trumpa z tego względu, że on deklarował normalizację stosunków z Rosją. Dla Prawa i Sprawiedliwości jest to straszna perspektywa.

- Rudolf Giuliani zapowiedział, że prezydent-elekt podejmie rozmowy z Rosją w sprawie współdziałania w niektórych sferach. Według Pana, w jakich kwestiach ta współpraca byłaby pożyteczna, przy czym nie tylko dla obu krajów, ale i dla całego świata?
 
 — Byłaby pożyteczna w deeskalacji obecnych stosunków amerykańsko-rosyjskich, które Barack Obama swoją polityką, przede wszystkim wobec Ukrainy czy Syrii, doprowadził do stanu bardzo niebezpiecznego. W Stanach Zjednoczonych nawet otwarcie powiedziano na początku października na konferencji zorganizowanej przez kręgi wojskowe o tym, że Rosja i Chiny to są wrogowie USA, i koła wojskowe nie wykluczają nawet wojny światowej z tym krajami, wojny ekstremalnie zabójczej. To pokazuje, do jakiego punktu Barack Obama doprowadził stosunki amerykańsko-rosyjskie.
W pierwszej wypowiedzi Donalda Trumpa, przede wszystkim z jego wywiadu dla dziennika „Wall Street Journal" wynika, że rzeczywiście zamierza on doprowadzić do deeskalacji relacji amerykańsko-rosyjskich. Zapowiedział, bowiem, że będzie walczył w Syrii z państwem islamskim, a nie z rządem prezydenta Assada. Jego zdaniem nie ma powodów, aby dążyć do obalenia prezydenta Assada. Należy także mieć nadzieję, że dojdzie do jakiegoś unormowania sytuacji na Ukrainie.

— W niektórych mediach światowych twierdzi się, że Trump zostanie amerykańskim Gorbaczowem i będzie realizować swoją wersję amerykańskiej pieriestrojki.
 
 — Ta część establishmentu amerykańskiego, która popiera Donalda Trumpa, jak przypuszczam, zdaje sobie z tego sprawę, że utrzymanie przez USA pozycji mocarstwa jednobiegunowego, mocarstwa globalnego jest już na dalszą metę niemożliwe. Realizm nakazuje zgodzić się na świat wielobiegunowy, czyli to, co w 19 wieku nazywano „koncertem mocarstw". Sytuację, w której bezpieczeństwo światowe jest zapewniane nie przez jedno mocarstwo, ale przez kilka. I jeżeli Trump wykaże odpowiednią wolę polityczną, to będzie możliwe, aby doprowadzić do deeskalacji obecnego konfliktu na linii Stany Zjednoczone — Rosja i do rzeczywistego przekształcenia świata jednobiegunowego w wielobiegunowy.
Moim zdaniem, amerykańska pieriestrojka jest możliwa. Oczywiście może się to nie udać, bo ten obóz, który popierał Hillary Clinton, który ja nazywam obozem wojny, na pewno broni tak łatwo nie złoży.

— Jeżeli Trump doprowadzi do deeskalacji USA z Rosją, czy wskutek tego będą pozytywne zmiany na kierunku Warszawa — Moskwa?
 
— One będą musiały nastąpić ze względu na to, że Polska funkcjonuje w obrębie świata euroatlantyckiego, czyli w strefie wpływów Stanów Zjednoczonych. Więc te zmiany będą musiały prędzej, czy później nastąpić. Szkoda, że nastąpią one dlatego, że to Waszyngton doprowadzi do deeskalacji, a nie Warszawa wyjdzie z taką inicjatywą. Jak na razie politycy sprawujący władzę w Polsce chyba tej sytuacji nie rozumieją do końca i nie są przygotowani na tę deeskalację. To prezydent Czech Milos Zeman wystąpił wczoraj z inicjatywą zorganizowania w Pradze szczytu Trump-Putin, a nie prezydent Duda. I to jest najbardziej smutne, że ten szczyt prawdopodobnie odbędzie się w Pradze, a nie w Warszawie.

Sputnik Polska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy