polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Rosja zamyka polski konsulat w Irkucku na Syberii. To retorsja po zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku decyzją Radoslawa Sikorskiego. Placówka w Irkucku była ostatnią – poza Moskwą – czynną polską placówką dyplomatyczną w Federacji Rosyjskiej. * * * AUSTRALIA: Liderka partii One Nation, Pauline Hanson wystąpiła w Senacie demonstracyjnie w burce usiłujac zakazać muzułmankom zakrywania twarzy ze względów bezpieczeństwa narodowego. Została za to w poniedziałek wyrzucona z Senatu, co wymusiło zawieszenie obrad izby. * * * SWIAT: UE odrzuciła propozycję pokojową dla Ukrainy przygotowaną przez Biały Dom, proponując własny zestaw warunków potencjalnego porozumienia. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył we wtorek, że wyciek amerykańskiej propozycji zakończenia konfliktu na Ukrainie miał na celu pokrzyżowanie wysiłków pokojowych prezydenta Donalda Trumpa. Ławrow zauważył, że Moskwa jest gotowa omówić „konkretne sformułowania” ewentualnego porozumienia pokojowego, ale nie pójdzie na kompromis w kwestii żadnego z kluczowych celów, które prezydent Władimir Putin przedstawił osobiście Trumpowi podczas spotkania na Alasce. * Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP) przeprowadziły w piątek przeszukanie w mieszkaniu Andrija Jermaka, szefa biura prezydenta Ukrainy. Jermak potwierdził akcję służb i zadeklarował pełną współpracę. Wkrótce potem prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że Jermak podał się do dymisji. Dotychczas to właśnie on przewodził ukraińskiemu zespołowi negocjacyjnemu w sprawie porozumienia pokojowego z Rosją.
POLONIA INFO: "Ludzie, dokąd wyście przyjechali?" - monodram Alka Silbera w wykonaniu Krzysztofa Kaczmarka - Klub Polski w Bankstown, 22.11, godz 18:30; Klub Polski w Ashfield, 23.11, godz. 15:30

środa, 31 lipca 2013

W tym roku w Godzinę W na cmentarz nie przyjdę

 Na cmentarz chodzę od wczesnego dzieciństwa. Najpierw zabierała mnie tam babcia. Wtedy, w latach 70. XX w., pod pomnik Gloria Victis chodzono z potrzeby serca. Z szacunku dla tych, którzy zginęli w powstaniu i polegli. Z szacunku dla przyjaciół i członków rodzin tych, którzy zginęli. Godzina W na Powązkach wojskowych była świętem warszawiaków. Pewnie smutnym, choć mnie akurat myśl o bohaterstwie powstańców, którzy porwali się walczyć z okupantem, napawała dumą.

Ale w tym roku 1 sierpnia w Godzinę W na cmentarz nie przyjdę. Przyjdę wieczorem, gdy nie będzie tam już krzykaczy, polityków celebrytów, którzy przychodzą tylko po to, by zebrać oklaski. Przyjdę, gdy pozostaną już tylko powstańcy i warszawiacy odwiedzający cmentarz z wewnętrznej potrzeby.
Nie stanę o 17 pod pomnikiem Gloria Victis, bo nie chcę po raz kolejny być świadkiem żenujących buczeń zwolenników PiS, słuchaczy Radia Maryja, narodowców, wrogów obecnie rządzących – jednym słowem tych wszystkich, którzy mylą uroczystości z wiecem partyjnym, a rocznicę powstania odkryli dla siebie kilka lat temu.
Nie zamierzam też znowu słuchać aplauzu dla Antoniego Macierewicza, który notorycznie spóźnia się na obchody i wchodzi dokładnie w chwili, gdy o 17 wyją syreny.
Przychodzę tam dla powstańców, którzy polegli, walcząc ze złem absolutnym, jakim była okupacja niemiecka i faszyzm.
Od kilku lat atmosfera na uroczystościach pod pomnikiem Gloria Victis napawa mnie obrzydzeniem i przerażeniem zarazem. Już samo to, że organizacje kombatanckie i coraz bardziej sędziwi powstańcy łamiącym się głosem apelują o godne zachowanie na cmentarzu, jest straszne. Tak źle nie było nawet w PRL!
Przecież ci, którzy idą pod pomnik, by wszczynać awantury, mają w nosie pamięć o powstaniu. O poległych żołnierzach i niewyobrażalnej wręcz liczbie ofiar cywilnych. Chodzi im tylko o rozróbę, rozładowanie własnych kompleksów. O manifestację własnych poglądów politycznych, które i tak za rok czy pięć lat mogą ulec zmianie. Widząc buczących zwykle starszych ludzi – nie tak starych jednak, by czynnie uczestniczyć w powstaniu czy w ogóle je pamiętać – zawsze się zastanawiam, czy potem nie nachodzi ich poczucie zażenowania.
Czy w ogóle są zdolni do refleksji? Czy ulegają jedynie instynktowi tłumu, temu samemu, który w dawnych czasach gnał normalnych na co dzień ludzi do linczów i pogromów. Patrzę na twarze ściśnięte nienawiścią. Patrzę na starsze kobiety plujące na nielubianych polityków i rykoszetem opluwające kombatantów, którzy stają się jedynie nieistotnymi statystami – i już wiem, że nie chcę tego więcej oglądać!
Jednak to nie prostackie buczenia ostatecznie zniechęciły mnie do chodzenia o Godzinie W pod pomnik Gloria Victis, lecz coś znacznie gorszego. Kibole. Krótko ostrzyżeni. Gdy na cmentarzu wyją syreny – odpalają race jak podczas meczu na stadionie. Wyją syreny, zapada milczenie, a oni furkoczą ogniem, trzymając racę w uniesionej ręce. A we mnie budzi się jedno skojarzenie – z Zeppelinfeld, terenem zjazdów NSDAP w Norymberdze za czasów Hitlera.
Cóż za diabelski chichot historii! Lucyfer w piekle musi się śmiać od ucha do ucha. Przecież to w prostej linii spadkobiercy faszyzmu. Tego samego, z którym walczono w czasie Powstania Warszawskiego i który doprowadził do wymordowania setek tysięcy mieszkańców Warszawy. Gdy widzę uniesioną rękę, namalowaną przez idiotę swastykę na murze – mam w oczach tylko jedno: wojnę, cierpienie, trupy i zburzoną Warszawę, która do dziś nie zaleczyła wojennych ran.

Jerzy S. Majewski
Studio Opinii, Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy