Minął pierwszy miesiąc niezwykłej wyprawy rowerowej Joachima Czerniaka w pogoni za zdrowiem, jego ojca Roberta oraz Eweliny i Bartka. Na ich licznikach już prawie 1800 przejechanych kilometrów. Aby uniknąć największych upałów wstawali nawet o 3:30 nad ranem. Poważnym problemem były pękające co chwilę dętki. W końcu dotarli do pierwszego miasta - nieoficjalnej stolicy Outbacku - Mount Isa. Zobaczcie jak minął im ten czas (VIDEO):
Bumerang Polski jest patronem medialnym wyprawy. Zobacz poprzednie wiadomości: Joachim Trip .
Oficjalna strona wyprawy: joachim.allforplanet.pl
piątek, 2 listopada 2012
Zjazd Okręgu ZHP Australia na Bielanach
Na podsydnejskich Bielanach nad rzeką Colo odbył się w miniony weekend Zjazd Okręgu ZHP - Australia. Obecnych było około 35 instruktorek i instruktorów z całej Australii. Przeprowadzone zostały roczne wybory władz harcerskich.
- Dyskutowalismy nad sprawami harcerskimi jak polepszyć naszą pracę harcerską. Np. na obóz harcerski do Sydney, który odbędzie się w styczniu przyszłego roku, Hufiec z Sydney zaprosił młodzież harcerską z Melbourne i z Brisbane - informuje nas harcmistrzyni Marysia Nowak.
kb/BumerangMedia
czwartek, 1 listopada 2012
Rytuały pomagają oswoić śmierć
Wszystkich Świętych. Cmentarz w Boronowie. Fot.Wikipedia |
PAP: Wyjaśnijmy nieścisłość, w listopadzie obchodzimy dzień Wszystkich Świętych czy święto zmarłych?
A.D.: Mamy dwa święta. Wszystkich Świętych obchodzone 1 listopada i obchodzone 2 listopada wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, czyli Dzień Zaduszny. Powszechnie tych nazw używa się zamiennie, ale są to różne święta. Wynika to z podstawowego rozróżnienia - istnienia trzech kościołów: walczącego, czyli nas, żyjących na ziemi; tryumfującego, czyli tych, którzy w chwale przebywają w niebie i cierpiącego, czyli dusz zmarłych w czyśćcu.
Obecnie są to dwa dni, jednak dawniej cykl świąt zmarłych zaczynał się pod koniec października i trwał przez cały grudzień aż do obecnej daty Bożego Narodzenia. Gdy przyjrzymy się liturgii katolickiej, jesień jest czasem poświęconym sprawom eschatologicznym, ostatecznym - wszystko to powinno wprawiać duszę chrześcijańską w drżenie, by dążyła do poprawy.
Cele i prawdy czyli trotylowa bomba polityczna
Dziś (31.10), dzień po publikacji materiału redaktora Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” o odnalezieniu na pokładzie wraku Tu 154M, który dalej stroi na smoleńskim lotnisku, stawiane jest kilka pytań. Nie dotyczą one wątłych przesłanek i dowodów, że odnaleziono na nim ślady – ponoć obszerne – trotylu i nitrogliceryny, lecz tego, jakie były jego prawdziwe motywy. Bo że jakieś były, tak sądzi wielu komentatorów, poza, co oczywiste, autorem tego materiału, który ponoć opierał się o wiarygodne ekspertyzy – ale tylko do wczesnych godzin popołudniowych.
Jedno tłumaczenie jest takie, że chodziło o „rozhuśtanie” polskiej sceny politycznej. To się udało znakomicie. Jeden krótki tekst, bez konkretów, za to z gorącymi deklaracjami autora, spowodował szeroki rezonans mediów i polityków. Pojawiają się komentarze i ich dementi, konferencje prasowe polityków – ta ze strony Prawa i Sprawiedliwości nie tylko przygotowana doskonale, ale także brzmiąca jako zapowiedź dalszych działań i otwartych oskarżeń zbrodni. Wszystko w „chmurze” sensacji i zapowiedzi eskalacji. Do czasu, kiedy naczelny „Rzeczpospolitej”, Tomasz Wróblewski, trzeźwieje i zaczyna rozumieć, że bomba odpalona w jego gazecie ma krótką spłonkę, jeszcze mniej trotylu, za to śmierdzącą klasę dziennikarską i polityczną.
Jedno tłumaczenie jest takie, że chodziło o „rozhuśtanie” polskiej sceny politycznej. To się udało znakomicie. Jeden krótki tekst, bez konkretów, za to z gorącymi deklaracjami autora, spowodował szeroki rezonans mediów i polityków. Pojawiają się komentarze i ich dementi, konferencje prasowe polityków – ta ze strony Prawa i Sprawiedliwości nie tylko przygotowana doskonale, ale także brzmiąca jako zapowiedź dalszych działań i otwartych oskarżeń zbrodni. Wszystko w „chmurze” sensacji i zapowiedzi eskalacji. Do czasu, kiedy naczelny „Rzeczpospolitej”, Tomasz Wróblewski, trzeźwieje i zaczyna rozumieć, że bomba odpalona w jego gazecie ma krótką spłonkę, jeszcze mniej trotylu, za to śmierdzącą klasę dziennikarską i polityczną.
Dożynki w Adelajdzie
Polish Harvest Festival – Dożynki, czyli największe polskie plenerowe wydarzenie w stolicy Południowej Australii, Adelajdzie zgromadziło prawie 4000 uczestników zarówno Polaków jak i Australijczyków. Polskie Dożynki to jedna z rzadkich okazji zaprezentowania polskich wiejskich tradycji rodowitym Australijczykom.
Impreza odbyła się w minioną niedzielę w Polonia Croydon Kings Soccer Club. Jak informuje jej organizatorka – Marysia Hock w imprezie wzieli udzial przedstawiciele władz stanowych: zastępca gubernatora SA Hieu Van Le, lider opozycji stanowej Isobel Redmont , minister wielokulturowości Jennifer Rankie a także konsul RP w Sydney Daniel Gromann i prezes Polskich Organizacji w Australii Południowej Richard Chaustowski.
Na placu zainstalownae zostało kilkanaście stoisk z polskim jedzeniem, piwem i pamiątkami , świetnie zorganizowane stoliki z parasolami oraz scena, na której odbywały się występy artystyczne i konkursy. Gwiazdą imprezy była Beata Wald, mieszkająca w Sydney piosenkarka, która przed laty wygrała w Warszawie telewizyjny konkurs piosenkarski „Szansa na sukces”. Poza tym były występy folklorystycznego zespołu Tatry a także muzyków: Andrzeja Strzeleckiego i Piotra Barteckiego. Jak przystało na Dożynki – unikatowej tradycji polskiej wsi była prezentacja dożynkowego wieńca, którego opieką zajmuje się od lat Bogdan Krzywoń. Na imprezie nie zabrakło konkursów m.in . rzucanie snopami zboża czy konkurs jedzenia pierogów. Imprezę zakończył pokaz filmu „ The Officer’s Wife” zorganizowany przez fundację Kresy – Syberia.
kb/BumerangMedia
kb/BumerangMedia
Oto fotoreportaż Wojtka Koczwary :
Subskrybuj:
Posty (Atom)