G'day – usłyszałam z głośnika nad moją głową. Kierowca, lekko łysiejący pan około pięćdziesiątki, ubrany w dokładnie wyprasowany mundur, powitał nas z mocnym australijskim zaśpiewem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edyta Bieniek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Edyta Bieniek. Pokaż wszystkie posty
środa, 14 maja 2014
Podróż do źródła: Szarady Ozich
Z Sydney wyjechaliśmy już następnego dnia, w stronę stolicy Australii – Canberry. Przyjaciel B. zafundował nam bilety na autobus i wdzięczna mu jestem z całego serca nie tylko za jego zaproszenie i cudowną rodzinną atmosferę i otwarty dla nas dom, i obiady, podczas których odkryłam niezwykle pociągające znaczenie słowa australijki stek i wiele, wiele innych, wspaniałych rzeczy, ale i za doświadczenie firmy przewozowej Murrays. Stała się ona dla mnie synonimem Australijskiej lekkości bycia.
środa, 7 maja 2014
Podróż do żródła: Granica. Sydney

Granica
Nie pamiętam wiele z podróży do Australii, ostatnie tygodnie w Indiach były cudownie chaotyczne. Potrzebowałam kilku dni w Malezji, żeby zmyć z siebie kilka zanadto widocznych warstw emocji i przywrócić się do wyglądu akcepowalnego przez straż graniczną.
Subskrybuj:
Posty (Atom)