polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Premier Donald Tusk podczas rozmowy z 10-letnią dziewczynką w Sejmie przyznał, że na Ukrainie są żołnierze NATO. W sobotę podczas pobytu przy granicy z Białorusią oświadczył, że chce budować fortyfikację na całej długości wschodniej granicy. * * * AUSTRALIA: Australijskie kobiety uzyskają lepszy dostęp do pomocy w leczeniu wyniszczających skutków endometriozy po ogłoszeniu przez rząd federalny gruntownej reformy systemu opieki zdrowotnej. W piątek rząd Albanese ogłosi inwestycję 49,1 mln dolarów na walkę z chorobą, która dotyka ponad milion osób w całym kraju. Od 1 lipca 2025 r. kobiety cierpiące na tę wyniszczającą chorobę będą mogły skorzystać z dłuższych konsultacji specjalistycznych, trwających co najmniej 45 minut, w ramach Medicare. * * * SWIAT: Ponad 10 tysięcy osób protestowało na ulicach szwedzkiego Malmo przeciwko udziałowi Izraela w konkursie piosenki Eurowizji. Według organizatorów na ulice wyszło nawet 30 tys. demonstrantów. Nie obyło się bez incydentów. Część protestujących próbowała dostać się do wioski fanów, ale policja ich powstrzymała.Sama reprezentantka Izraela, 20-letnia Eden Golan, znajduje się pod stałą ochroną izraelskich służb specjalnych. Na występ była eskortowana przez kolumnę samochodów, motocykli oraz helikopter. Tymczasem satanistyczny show irlandzki przeszedl do finalu Eurowizji. Polska reprezentantka Luna odpadła.
POLONIA INFO: Kabaret Vis-à-Vis: „Wariacje na trzy babeczki z rodzynkiem” - Klub Polski w Ashfied, 26.05, godz. 15:00
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Siedlecki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andrzej Siedlecki. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 sierpnia 2017

Występ Andrzeja Siedleckiego w polskim ośrodku opieki w Marayong

Holy Family Aged Care Centre, Marayong. Fot. A Siedlecki
 W lipcu, w naszych dziennikach telewizyjnych i programie "For corners" pojawiły się bardzo nieprzyjemne wiadomości na temat niektórych "Retirement Villages". Odkryto przerażające fakty nadużyć, brak właściwej opieki na rezydentami i cyniczne podejście do ludzi potrzebujących opieki i współczucia. Jaskrawym przypadkiem okazał się zagraniczny właściciel z Singapuru, posiadający całą sieć domów w Australii, powiedzmy,  "spokojnej starości".

Przykro było oglądać bezradnych, zastraszonych starszych ludzi, którzy już nie mieli siły dochodzić swoich niezaprzeczalnych racji. I nagle słyszę wywiad w radio SBS z siostrami z domu w Marayong. Jakże kontrastowy obraz w porównaniu z rzeczywistością przedstawioną w telewizji. Z eteru płynie sama słodycz, zrozumienie dla rezydentów i ich potrzeb, a także troska aby czuli się jak najlepiej w polskiej, przyjaznej atmosferze, którą właśnie miałem odczuć.

piątek, 9 czerwca 2017

Po premierze filmu pt. „Piłsudski. Dla Polski żyć”.

Józef Pilsudski - płaskorzeźba. Fot. A.Siedlecki
W piątek 12 maja br. w gościnnej sali konsulatu generalnego w Sydney odbyła siȩ premiera filmu w reżyserii Andrzeja Siedleckiego i Riho-Okagami Siedleckiej pod tytułem „Piłsudski. Dla Polski żyć”.

Wstȩpem do wieczoru były dwa z trzech krótkometrażowych filmów, za które pp. Siedleccy otrzymali nagrodȩ specjalną w 2016 roku na XI Festiwalu Polonijnym „Losy Polaków 2016” . Nagroda została ufundowana przez prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego i obejmowała filmy „Przestrogi dla Polski”,  „Z ziemi włoskiej do Polski” i „Spacerkiem po Krakowie”. 

Jako pierwszy obejrzeliśmy filmik pt. „Z ziemi włoskiej do Polski”, w którym Japonka, żona Andrzeja, stara siȩ zrozumieć treść słów hymnu polskiego. Co oznacza zwrot „marsz, marsz Dąbrowski z ziemi włoskiej do Polski” ? W tym celu pojechali oboje do Włoch do Reggio Emilia, aby pochodzić po polskich śladach, poznać genezȩ powstania naszego hymnu i zobaczyć na własne oczy miejsce, gdzie Józef Wybicki, przyjaciel  generała Jana Henryka Dąbrowskiego, skomponował pieśń legionów polskich, znaną jako Mazurek Dąbrowskiego, a która w 1927 roku stała siȩ hymnem Rzeczypospolitej. Riho chciała wiȩcej dowiedzieć siȩ - kim był ten Dąbrowski, który stworzył legiony polskich żołnierzy, które wraz z wojskiem Napoleona Bonaparte miały wyzwolić ziemiȩ polską. Na pytania żony, Andrzej starał siȩ wyczerpująco odpowiadać ilustrując to obrazem i faktami historycznymi.   Pod koniec filmu Riho stwierdza, że teraz rozumie dlaczego polski hymn jest taki dynamiczny i wojowniczy, i może wytłumaczyć japońskim czytelnikom tȩ czȩść historii Polski.

sobota, 6 sierpnia 2016

Kartka z podróży: Reggio Emilia. Z ziemi włoskiej do Polski...

Katedra w Reggio Emlia. Fot. R. Okagami-Siedlecka
 Moja żona Riho odrywa się od pisania książki o Polsce i nagle: „Chciałabym pojechać do Włoch…Możemy?” Jestem nieco zaskoczony, ale przecież niedawno rozmawialiśmy, że jeśli będzie potrzeba pojechać w miejsca, w które „moja pisarka” potrzebuje, to pojedziemy. Obiecałem, więc lecimy z Sydney do Włoch. To fantastyczne!

Była pierwsza książka o Polsce dla japońskiego wydawcy, teraz żona pisze drugą. Cieszę się, że podjęła tak trudne wyzwanie. Pojechaliśmy do miasta, Reggio Emilia. Dlaczego właśnie tam?  Bo tam urodziła się pieśń legionowa, która później w 1926 roku stała się hymnem. Nie dziwię się, że żona chce tam pojechać, bo wizja lokalna często pomaga w pisaniu. Pewną wiedzę, oczywiście można czerpać z książek, natomiast, atmosfery miasta nie. Riho chce wytłumaczyć swoim czytelnikom okoliczności powstania hymnu, dlaczego Polacy śpiewają „Z ziemi włoskiej do Polski”, dlaczego Napoleon ma pokazać Polakom, jak mają zwyciężać i dlaczego „jeszcze Polska nie zginęła” i że pod dowództwem Dąbrowskiego Polacy złączą się z narodem. I nie tylko to. „Bo to oryginalny i świetny tekst, który jest pretekstem do pokazania części historii Polski” – powiada żonka.

poniedziałek, 25 lipca 2016

Wawel bez flesza. Trzeba uzgodnić z proboszczem...

Wawel. Fot. A.Siedlecki
Żona pisze drugą książkę o Polsce dla japońskiego wydawcy, więc podróżujemy, odwiedzając miejsca znaczące dla polskiej kultury i historii. Jesteśmy teraz w Krakowie i chcemy jeszcze raz przypatrzeć się zabytkom Wawelu, znakom polskiej przeszłości. Także zrobić zdjęcia, by ewentualnie umieścić je w książce. Upewniamy się, czy można je robić. Bez flesza! Bo światło flesza, tak się utrzymuje, działa niszcząco na obrazy, papier i tkaniny. Dowiadujemy się, że w ogóle nie można! Nie w jakimś tam zaścianku, ale tu, w sercu cywilizowanej Europy! Trzeba mieć pozwolenie samego dyrektora, ale żeby do niego dotrzeć musimy załatwiać sprawę przez pośredników. Kiedyś można było zdjęcia robić, ale obecny dyrektor zakazał.

Jest piątek. Staramy skontaktować się z Panią, która ma pomóc w tej sprawie. Telefon około 12.30 już nie odpowiada, dzwonimy do Biura Promocji pod drugi numer, też nie odpowiada. Rezygnujemy i idziemy na Wawel. Nie dajemy jednak za wygraną i po zwiedzeniu piszemy do Biura „email”, prosząc o kilka zdjęć promocyjnych, może kilka główek wawelskich, a jak można, to główkę mieszczki z opaską na ustach (bo jest legenda), trofea Sobieskiego, a więc zdobyczny miecz i namiot Kara Mustafy i coś tam jeszcze. Już nie śmiemy i nie mamy czasu błagać o zdjęcia sarkofagów królów polskich z katedry, by je pokazać Japończykom. To, już osobna prośba i trzeba uzgodnić z proboszczem…
Rezygnujemy.

niedziela, 19 czerwca 2016

Kartka z podróży: Cyganie w Bolonii

 Przyjechaliśmy z Florencji do Bolonii troszkę wcześniej. W hotelu, który nazwę przyjął od nazwiska sławnego, renesansowego rzeźbiarza Donatello musimy chwilę poczekać, by wejść do pokoju. Biorę więc do ręki angielskie wydanie „Bologna Press”. Zawsze to ciekawe, czym żyje miasto. I już na pierwszej stronie widzę duże zdjęcie z tytułem „Groups of Romanian gypsis patrol Bologna Central Station for business”.  Tak, to prawda, wychodząc z dworca byliśmy natrętnie zaczepiani przez Romów, a gdy udało się przejść dalej, zjawiali się inni. I czujesz presję! Nawet czujesz się winny, że ty masz, a oni muszą żebrać.

Dziennikarzowi „Bologna Press” wydaje się, że Cyganie zaplanowali to miejsce na biznes. To co się dzieje, to jednak więcej, niż żebranie. Na stacji jest wiele sprzedających automatów różne produkty, a także bilety. Automaty te są metodycznie sprawdzane przez Romów w poszukiwaniu monet pozostawionych przez nieuważnych, spieszących się pasażerów. A jeśli Ty zbliżysz się do automatu i będziesz chciał kupić butelkę wody, będziesz nagabnięty o datek.