|  | 
| Marianna Łacek i klub sydnejskich poetów. Fot. E. Elismore | 
W niedzielne popołudnie 19 maja postanowili uchylić rąbka swojej działalności poetyckiej. Dzięki temu, publiczność zgromadzona w Klubie Polskim w Bankstown miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę duchową. Zapowiadał to już nawet sam wystrój klubowej sali. Nastrojowe światła, kwiaty, aranżacje z kolorowych, jesiennych liści… Wygodne foteliki wokół nakrytych nieskazitelnymi obrusami stolików czekały na gości… Aż trudno uwierzyć, że tutaj, poprzedniego, wieczoru odbywała się zupełnie inna sobotnia impreza. Do bardzo późnych godzin bawiła się w tej sali grupa polskiej młodzieży, tańcząc do upadłego przy dźwiękach Kapeli Polskiej.
W
niedzielę, na uczestników poetyckiego popołudnia czekała przy barze lampka
białego lub czerwonego wina. Z głośników płynęła nastrojowa muzyka… Tak jak
było zapowiedziane, o godz. 16.00 na udekorowanej i artystycznie oświetlonej
scenie ukazali się artyści dzisiejszego popołudnia: Ela Chylewska, Eliza Anna
Falkiewicz, Jolanta Hildebrandt i Bogumił Drozdowski.
Trudno
wyobrazić sobie celniejsze, ciekawsze, po prostu lepsze rozpoczęcie Koncertu
Poetyckiego, niż uczyniła to Eliza, wierszem ‘Poeci’:
Między nocą a
dniem
Duszą i ciałem
Niebem i ziemią 
Piekłem i rajem 
Miedzy myślą a
słowem
Głową i sercem
Kłamstwem i prawdą
Życiem i śmiercią
Ukryci
Między wierszami
My
Poeci
Rzęsiste brawa
nagrodziły Elizę, mobilizując jednocześnie pozostałych Poetów, aby ukazali się
widowni spoza swoich strof. Rozpoczęła Ela: 
jestem wyspą
wypełnioną po
brzegi piaskiem
wasze kroki
zostawiają ślady
nie zatrze ich
żaden ocean
spokojny
niespokojny
* * *
jestem wyspą
w piaszczystej
halce
coraz częściej
czuję
jak życie
przesypuje mi się
przez palce
* * *
jestem wyspą
po wielu
odpływach
ciągle czekam
na przypływ
Kontynuując morską metaforę,
przedstawiła się Jola:
Jestem jak pusta
muszelka,
spienioną bryzą na
brzeg wyrzucona.
Piaskiem smagana,
wiatrem pędzona,
jestem w swym
smutku skupiona.
Za horyzontem
słońce się chowa,
czas pędzi gdzieś,
nieubłaganie.
Co ze mną będzie,
gdy smutna rozpocznę
słów modlitewne
rozpamiętywanie?
Bogumił poruszył
zasłuchaną publiczność mocną recytacją wiersza
Ile jeszcze? 
Czarne kruki,
wrony, gawrony
Rozpostarły złowieszczo
ogony
I wydały
wzbudzając dreszcze
Chrapliwe tony 
Gardłowych
trzeszczeń.
- Ile jeszcze
Panie, 
Ile jeszcze
Pełzał będę
tunelem do światła
Gdzie skrzy się
nadzieją, gdzie przestrzeń -
Który drogowskaz
życie mi zagmatwał?
Droga kręta,
grząska, niełatwa.
[…]
- Panie,
Ile jeszcze mi
ześlesz bad luck-ów?
Ciągle trzymasz
mnie wśród przedszkolaków
Nawet w kącie
postawisz na chwilę...
                                                           i
tyle? […]
    - Panie,
    Czy nie masz dla mnie programu prostszego?
    Nie żądam
    Proszę
    Przecież nic w tym złego
Choć droga kręta,
grząska, niełatwa
Uparcie pełzam
tunelem do światła
Gdzie skrzy się
nadzieją, gdzie przestrzeń
    - Ile jeszcze Panie, 
    Ile jeszcze?
Jeszcze echem
powracało skierowane do niebios pytanie Bogumiła, kiedy nastąpiła zmiana
nastroju… Kolejne
wiersze to o poezji, także śpiewanej.
Eozpoczęła Eliza:
Nawiedzona przez
poezję
Odkąd pamięć przypomina
Zawsze w słownej
gotowości
Aby się poezji
przydać
    Tak być musi - mam
to w sobie 
    Wiersze chodzą mi po
głowie
    Chciwie patrzą mi na
ręce
     Ustawiając się w
kolejce
[…]
Potem Ela:     
Chodzę po buszu,
codziennie chodzę
wsłuchana w
zasuszonych liści szelest.
Nagle
pomiędzy liście myśl mi spadła
nie podnoszę,
czekam, kiedy wiatr zawieje,
    poniesie ją daleko, wysoko, przewietrzy.
    Myśl, gdy z daleka wszystkiemu się
przypatrzy
    wróci do liści opadłych, niezdarnych,
    niepotrzebnych nikomu […]
Jola recytuje ‘Poetycką Nostalgię’ z podkładem cichutkiej muzyki…
Chciałabym wpisać w wiersze
rzeczy niewielkie
kamyk nogą kopnięty
wiatrem liść muśnięty
ziarnko piachu na moim palcu
i mrówkę na puszystym dmuchawcu
    Chciałabym zmieścić w mojej
piosence,
    malutkie serce w muszelce
    parę chwil z kolorem różanym
    parę mew srebrzystym wiatrem
owianych
    i tęsknotę za tobą 
    w ciszy tykającej cykady
rozgoszczona
Chciałabym zatrzymać czas
długo przed tym kiedy już nie będzie nas 
by pamiętać dziecięcy głos radosny
spleciony z zapachem pulsującej życiem wiosny
    I moja dłoń w twojej dłoni
    twój pocałunek na mojej skroni
    A zatem wpiszę nas w proste
wiersze 
    Słowa tej poezji będą wieczne.
Nieczęsto się
zdarza, aby poeci potrafili sami recytować swoje wiersze, a już na pewno do
rzadkości należy, żeby je śpiewali. Solowa prezentacja najnowszego wiersza
Elizy: ‘Narodziny piosenki’ sprawiła niepowtarzalną ucztę dla duszy i dla ucha.
Melodia do mnie wyciąga ręce
Klawisze pianina mrugają
W tomikach radośnie tasują się wiersze 
A nowe do głowy się pchają
    I znowu
natchnienie sen słodki przerywa
    Uparte jak
osłów tysiące 
    Więc zrywam się
z łóżka i chwytam za pióro
    Bo słowa
piekielnie kuszące 
Melodia śpiewając pod pióro się wkrada
I wersy do tańca zaprasza
Piosenka się rodzi z uśmiechem na ustach
O tytuł się będzie dopraszać
    I znowu natchnienie sen słodki przerywa 
    Uparte jak
osłów tysiące 
    Wiec lecę na oślep
w kierunku pianina 
    Bo dźwięki
piekielnie kuszące 
A ja… jak to ja w wianuszku z poezji 
Z nutami splecionym
figlarnie
Dziękuję swej Muzie za strofy i nuty
Bo życie poety jest fajne!
I znowu, leciutki
jak muśnięcie orzeźwiającej bryzy wierszyk Joli:
Któż ja jestem?
Liść na drzewie,
który zaraz spadnie,
Wplącze się w
wietrzne wirowanie,
Piruetem zakończy
wieczny taniec.
Wspomnieniem
zieloności pozostanie.
Wyciszony jak
muzyka
Już nie zagra na
wietrznych skrzypcach.
O! Za liściem
płoche światło umyka –
Drżące zgasło.
I ja zgasnę.
Do widzenia moje
zmartwienia -
Mój gryzący koło
serca sensie istnienia.
Jutro,
Może,
Coś wymyślę dla
ciebie.
Bo dzisiaj nic nie
wiem,
Nic nie wiem.
Potem Ela i jej urzekający ‘Wschód słońca’
Gdy się wynurzasz z
ciemności
zacierasz granice
między oceanem a niebem,
bielą i czernią,
jawą i snem.
Poruszona wschodzę z tobą
i wszystko jasne.
Wydawać by się
mogło, że o miłości napisano już wszystko… ale strofy, jakie przedstawili
sydnejscy Poeci, były niezwykłe…
Rozpoczęła Eliza, aby
na końcu wypowiedzieć słowa, które jakże często cisną się na myśl każdemu: „…Jak dobrze byłoby móc zacząć świat od
nowa we dwoje Inaczej”
Potem Ela i miłość dojrzała: ‘Płomienne drzewo’
„…Kobieta co czeka
pod szkarłatnym drzewem,
w zachwycie
spłonęła dojrzałym rumieńcem
[…]
zapomniała na co
tu czeka.
To błogostan
chwili nie jakaś demencja.”
A dalej, Bogumił:
‘Jesteś ze mną’
Północ prawie, więc witaj poduszko
Miękka, pulchna,
puchowa, puszysta,
Godzin kilka
spędzimy znów razem,
[…]
Anioł skrzydłem
wnętrze wymościł
Kluczem z puchu
serduszko otwierał.
Jesteś ze mną, jest Ciebie tu dużo
Moja dusza jest w
Twoją wpleciona
Lustro dumnie maluje
Twą aurę
W sen odpływam... 
z Tobą w ramionach.
Ela z ‘Serenadą’, która potwierdza, że „… szept najlepiej
słychać nocą…”
I Eliza w niezwykle
ekspresyjnym wierszu – piosence: ‘Gra w miłość’
Już tyle lat
wiruje nasz świat z miłością za pan brat
Tańczące serca splecione
ręce rozstania gorzki smak
Po co to było, źle
się skończyło, przyniosło zazdrość gniew
Po to to było, by
dobrze było Zanim się skończył śmiech
    Refren: Z toba ze sobą, razem bez siebie 
    W piekle na ziemi, na ziemi w niebie
    W życie wkręceni, młodzi szaleni
    Z miłością gramy w grę
Z losem przy
stole, życie gra w kości My czekamy na dar
Za wszelką cenę
chcemy miłości Nawet gdy łzy nam da
Teraz i zawsze, na
wieki wieków Miłość odmierza czas
A ty się męcz z
Amorem człowieku Albo ze szczęściem tańcz
    Refren: 
Już tyle lat
wiruje nasz świat z miłością za pan brat
A my nie chcemy
albo nie wiemy Jak sobie miłość dać 
Czasem nam
przyjdzie pokochać siebie Żeby pokochać świat
Kochając siebie
wiemy jak dawać Wiemy jak miłość brać 
    Refren: 
I znowu Ela w
nastrojowym wierszu ‘Mgła’:
Mleczne poranki,
gdy przez szyby
nie widać nawet
kształtu drzew.
Białe papugi na
gałęziach,
słychać ich
blady, mętny śmiech.
    Oczy szukają choćby cienia,
    wpatrują się w mydlaną bańkę.
    Kawa paruje białym szeptem
    gdy mi podajesz filiżankę.
19 maja, to
niedziela pomiędzy dwoma świętami. Tydzień wcześniej 11. maja celebrowaliśmy w
Australii Dzień Matki, a za równy tydzień, 26 pamiętać będziemy, że to polskie
Święto Matki. I właśnie Matce poświęcona została kolejna porcja poezji. Rozpoczęła Eliza:
Nosiłaś mnie w
sobie
Nigdy nie oddałaś
Nawet gdy odeszłam
Po swój pierwszy
oddech
    Nosiłaś mnie w sobie
    Na zawsze zostałam
    Choć kroczę po ziemi
    Tkając własne szczęście
Nosiłaś mnie w
sobie 
Nigdy nie
przestaniesz
Jak gwiazdy w
kosmosie
Będę w tobie
wiecznie
    Bom w ciebie wpisana 
    Boskim atramentem
    Wibracją atomów
    Duszą mą i sercem
Jola recytowała
swój kolejny wiersz z podkładem muzycznym Sonaty Beethovena. Jakże przepięknie
prawdziwe są te strofy, które prozę życia potrafią zamienić w poezję, kiedy
każda, nawet najprostsza, codziennie powtarzana czynność nabiera innego wymiaru…
 
Jestem
matką
gdy
tulę małe główki, całuję rączki i wybaczam wszystko
owijam
plasterkiem skaleczone paluszki
jestem
matką i jestem artystką
    Jestem artystką 
    gdy maluję pastelowe obrazy
    piszę wiersze, śpiewam
    w wazonie po raz setny układam kwiaty        
Jestem
rodzinna z serwetkami na stole
a
z modłami za zmarłych
 a z modłami za zmarłych 
jestem
niewinna
    Jestem
    w szmerze poranka deszczowego
    sonata Beethovena zanim każdy wstanie
    ślady trosk naszych dotykam ręką 
    i rozwieszam bezsilność gdzieś pomiędzy
pranie   
Jestem
piorę,
sprzątam, gotuję 
czaruję
na jutro, choć jutro 
choć
jutro może będzie tak samo trudno           
    A jednak kocham być matką
    W świecie dużym nasz taki mały 
    wiec otulam maleńkie ciałka
    by spokojnie spały
Kolejny wiersz
Eli: ’Mama’ to tęsknota duszy wielu, których koleje życia powiodły daleko… i kazały
zostawić Matkę tam, w kraju dzieciństwa… 
kołyska z listka
lub rękawa
w niej wybujałych
uczuć lawa
pomiędzy dwoma
biegunami
Ty tam ja tu a
między nami
    ciche cmentarze, na pomniku 
    Twe imię zimne i odległe
    jesienne liście z klonu obok
    zimową tkają Ci kołderkę
jak mam odgarniać
je złociste
kiedy chłód ręce
me odgania
to nie są byle
jakie liście
drzewa ratują od
zarania
    kołyszą mnie tak jak Ty kiedyś
    czule szeleszcząc między nami
    wędrowne nieugięte ptaki
    pomiędzy dwoma biegunami
Tę melodię do słów
pięknego wiersza nuciliśmy wspólnie z Elizą - Poetką.
Mama ci wszystko wybaczy
Od rana do końca dnia 
Nawet gdy nie ma już siły 
Pogłaszcze i buzi da
    Choćbyś ją
znużył do bólu 
    Siłę odnajdzie
by znów
    Usmażyć Ci
naleśniczki
    I ukołysać do snu
    Będzie cię
kochać tak mocno jak chcesz
    Tak tkliwie
żarliwie tak 
    Do ostatka do
szału do łez
    Oddana ci
będzie jak pies
A kiedy duży urośniesz
Schronienie zawsze Ci da 
Obroni przed kolegami
Gdy narozrabiasz jak klaun 
    Choćbyś po
ścianach rysował 
    Królika za uszy
rwał 
    Mama ci
wszystko wybaczy
    Bo mama mój
skarbie to ja!
    Możesz jej
skakać po głowie 
    Latać po domu
jak ćma
    Mama ci
wszystko wybaczy
    Bo mama mój
skarbie to ja!
Kolejne wiersze oscylowały wokół egzystencji - to poezja
życia.
Oto kilka wersetów z wiersza ‘Celebrowanie urodzin’ w
wykonaniu Eli
Magnolia przed domem otworzyła pąki, […]
Przy ognisku mężczyźni zajęci rozmową […]
na ruszcie kiełbasa, pies się grzeje obok. […]
W domu kobiety nareszcie ze sobą 
rozprawiają naraz o wszystkim i niczym. […]
Goście żegnają się z zachodem słońca,
na trampolinie ciągle skaczą dzieci.
 I znowu wiersz Joli. Tym razem
pląsający, wirujący z falami
‘Taniec w oceanie’
 
Tańczę w oceanie, jak na scenie, tańczę koła
bo jak tu w wodnej głębi nie tańczyć, nie wirować
    Srebrzy się słońcem woda, fala
falę pogania
    muszę się w niej zaczarować,
entuzjazm mnie ogarnia
Łapię w dłonie krople wody
I znów złota fala mnie goni
    Z tysiącem maleńkich gwiazdeczek
    w trzeci wymiar mnie niesie
Ocean sinym chłodem
na brzeg zabrał moje niepokoje 
    Rozpienił,
roztrzaskał o kamienie
    czy mnie tam nie było?
Nic nie wiem 
    Wiruję z falą
    W taneczne niewiadome
    morze kusi szumem
    zostaw wszystko 
    wiruj do mnie
Boże pytam
za ten taniec                        
jaką dasz mi nagrodę
Po raz kolejny,
zaskakująca metafora Eli
‘pranie pamięci’   
domowe porządki
ścieranie kurzu z
półek na których
nazbierało się wspomnień
    przeglądanie starych listów
    notatek
    oglądanie zdjęć
    ze znajomym charakterem
    pisma na odwrocie
nowa perspektywa
    pranie pamięci wiruje zdarzeniami
    wyciska każdą chwilę
    z poszarpanej życiem historii
‘Zdjęcia sprzed lat’ to także odświeżanie pamięci w
wykonaniu Elizy: 
Oglądam zdjęcia
sprzed lat
Takie prawdziwe,
papierowe 
Które mogę rozłożyć
na dywanie 
I trzymać w dłoniach
Dotykać, głaskać, całować 
Zalewać łzami 
Albo odkładać na bok
do podarcia
    Uwielbiam tak
wspominać 
    wszystkimi zmysłami 
    Kontemplować w ciszy
i zadumie
    Celebrować bez
pośpiechu  
    Życie którego już
nie zmienię
    Uwielbiam oglądać
Swoje przeznaczenie
A niezastąpiony Bogumił,
znowu rozjaśnił i ubarwił codzienność wierszem ‘Tęcza’:        
Na tle chmur
ołowiowych
Fascynuje barwami
Gigant – wstęga –
kokarda
Tkana deszczu
kroplami
    Kap, kap krople 
    Kropelki
    Jak na morzu butelki
    Niosą prośby
    Życzenia
    Marzenia
[…]
Milion marzeń i
życzeń
Tuż przed pańskim
obliczem
Cherubiny 
Amory
Przetwarzają w
kolory
    Płyną farby do góry
    Bo fenomen natury
    Wielkim pędzlem maluje
    Sam Pan Bozia zza chmury
Nie żałuj farb
Panie
Nie żałuj
W kolorach tęczy
mnie maluj
    Pomóż mi Ciebie zrozumieć
    Pojąć co nie do pojęcia
    Spraw jeśli płakać mam kiedy
    To… tylko ze szczęścia
Nieuchronna
jesień życia w wierszu Eli: ‘Akacje’
żółkną akacje
mija czas na wróżby
wiatr wyrywa liście
przed trudnym rozstaniem
    pożegnały życie
    dwie złote
obrączki
    połączone
dawniej
    wiosennym
kwitnieniem
to palce jesieni
pokrzywione wiatrem
igrają z losem
niepewne pogody
    kocha lubi
szanuje…
    oderwane liście
    spadają na
ziemię
    w niezręcznym milczeniu
Piękno, spokój i
dojrzała radość w wierszu Elizy:
Jesieni nadeszłaś -
przyniosłaś zadumę
Szelestem liści
wabisz mnie do okien
Obnażasz swe wdzięki - zapraszasz na ucztę 
Szepczesz: lato
odeszło… a ja nie żałuję 
    Bo twoja czerwień nie ma sobie równych
    Eksploduje
girlandami - kusi swoim sokiem
    Jest jak usta
kochanków nabrzmiałe tęsknotą  
    Których dłonie
splątane jak twe liście płoną
Bogumił także
uraczył nas posmakiem jesieni. Najpierw wiersz: ‘List jesienny’
Dojrzał
Mimo tego bardzo
się zarumienił 
I wirując
Miękko siadł na
trawie
Jest piękny w
kształcie
I w barwach
Podniosłem 
Kroplami
wieczornej rosy napisałem
Kocham
W miejsce znaczka
złożyłem usta
Dopisałem 
“EKSPRES”
Uniosłem
Wiatr dobrze znał
adres
Romantyczne są te
klony
…a potem piosenka
– wiersz: ‘Refleksje
Jesienne’ 
Popatrz
jesień nas otula
z wolna już
w złoto, w
bursztyn
przyodziewa się
listowie
Opadają
w Twym wazonie
płatki róż
niosąc uśmiech
ten przejęty z
Twoich powiek
Każdy płatek
skrywa w sobie
nasz sekrecik
taką słodką
tajemniczkę naszą
tylko
Więc szybują i
wirują
aż dolecą
do kuferka mej
pamięci
gdzie nie milkną
Ref. La, la, la.
La, la, la. La, la, la, la.
Aksamitny róży
płatek
ma też duszę
tak jak my
co przeżywa - w
duszę wpisze
Tuli
szepty-wyznania do uszek
w romantycznej
symfonii kołysze […]
Delikatna,
nostalgiczna muzyka… i zwiewne, jak puszek strofy wiersza Joli:
‘Tylko raz’
Dwa razy nic się
nie zdarza
czy w środku
serca
w kłębku myśli
czy w duszy
ołtarza 
taki właśnie
uśmiech
i oddechu drżenie
tylko raz się
zdarza
    Usta na mych powiekach 
    wbrew prawom rozsądku 
    czas zawieszony w nicości 
    tam gdzie koniec wypiera się początku 
    jak jakaś zaraza
    tylko raz się zdarza
Zakończonego
wątku nostalgiczna nuta
pełna księżyców,
słońc, lasów, pól 
dla tego kto
marzy 
wiecznie trwająca
minuta
z wiarą
szeptaniem powtarza
że to wszystko 
tylko raz się
zdarza
‘Dwie
ojczyzny’, Elizy, to strofy wyjęte z każdej emigranckiej duszy… 
‘…
Z dwóch jedną stałyście się 
ojczystą
przystanią.’ – kończy Poetka
O podobnej tematyce recytuje Ela ‘(Nie)porozumienie’: 
Dogadujemy się mimo
dzielących
nas tysięcy kilometrów
i
różnicy czasu. Gdy ty zasypiasz,
ja
wschodzę ze słońcem.
    Dogadujemy się choć
    od lat śnię w innym języku
    i dlatego że obie nadal
    rozmawiamy w rodzimym.
Dogadujemy
się mimo tego
że ty
przytulasz brzozy,
a ja
próbuję objąć
srebrno-zielone
eukaliptusy.
    Nie dogadujemy się tylko wtedy
    gdy politycy kneblują nam usta,
    a my z miłości dławimy się,
    każda swoją słuszną prawdą.
Jola jest
mistrzynią w dostrzeganiu poezji wszędzie. Przykład? – wiersz ‘Kałuża’
Uwielbiam po
porannej burzy
przeglądać się w
morzu kałuży.
I co widzę? Może
siebie?
Nie! Widzę
rozwiane włosy na niebie.
Plączą się
rozwiewają, mieszają z kolorem złota.
Mkną po kałuży
chmury niebieskie,
Wołają, gdzie
jesteś?
Gdzie jestem? Nie
ma mnie tu.
Powędrowałam tam,
gdzie mieszka poetycka strofa.
Gdzie jestem?
Miałam z nimi
pędzić ponad lasy zielone,
zaraz po tym jak
pozbieram szkło w kawałki stłuczone.
W środku brunatnej
kałuży słońce się rozprószyło,
na tafli tańcząc
iskrami kusiło, kusiło.
Obejmę, pochłonę
calusieńką sobą świat w tej kałuży,
gdy już będzie z
tobą.
A gdy ciebie nie
będzie, a gdy ciebie nie będzie,
niech wiatr na
kałuży wiatrem przędzie.
Niechaj rozwieje
ją jak marzenie
i niech osuszy,
niech nie istnieje.
Zostanie tylko
szary dzień po burzy
i ślad po
marzeniami wypełnionej, ale już suchej kałuży.
Eliza swoim
wierszem – piosenką, przenosi nas w krainę wspomnień
‘Warszawskie
jesienne wieczory’
Uwielbiam
warszawskie jesienne wieczory
I chłody więzione
pod czerwienią liści 
Uwielbiam, kiedy
mrok zamyka drzwi światłu
I szal, w którym
chowam swoje senne myśli
    Uwielbiam ten
moment, gdy herbaty szklanka 
    Opuszcza me dłonie z
ciepła wysączona 
    Uwielbiam, gdy
mocniej tuli mnie kanapa 
    Szepcząc, że jest
latem potwornie zmęczona
Uwielbiam udawać, że nie ma mnie w domu 
Gdy telefon drażni
nagłym rozkrzyczeniem 
Wpatrzona w muśliny
złotej mgły za oknem 
Pozwalam się
pieścić przez jesienne cienie...
Każda strofa spod
pióra Eli ma swoją głębię. 
W wazonie więdnie
stary rok
czy podlewałeś go
codziennie?
Może za dużo
lałeś wody,
czarując tak
samego siebie.
[…]
W wazonie świeży
nowy rok,
młodziutki
jeszcze pachnie pudrem
Nie lej mu wody,
czułość daj,
żeby szczęśliwie
dożył grudnia.
Wzruszający, nostalgiczny ‘List’ Joli, 
Cały świat w dłoniach zmieszczę
włożę go pomiędzy wiersze
dam ci wszystko, jeśli tylko zechcesz
    Pamiętasz naszą porę dnia
    z pomarańczą nad falą Bałtyku
    gdy wyciszył się wiatr
    napuszył ptak
    by po chwili udawać maślany lot
motyli
Pamiętasz resztki dnia na piasku rozrzucone
i bladoróżowe blaski na niebie 
rozbiegane na brzegu mewy wodną tęczą skąpane 
i na muszelce, odciśnięte przed chwilą, paluszki dziecięce
    Czas popędzał to widowisko
    a za czasem było chłodno było
mglisto
    nas dwoje ciszą zmierzchu
otulonych
    dłoń w dłoni, nas dwoje
skupionych            
Pamiętasz?
    Cały ten świat w dłoni zmieszczę
    dam ci go raz jeszcze 
    jeśli tylko zechcesz
Bogumił zaśpiewał swoją żartobliwą piosenkę:
‘Na Antypodzie’ 
Siedzę ja sobie
na Antypodzie,
w czaszkę mnie
grzeje,
nóżki mam w
wodzie. […]
Ta piosenka, to
właściwie wstęp do ostatniego segmentu. Popołudnie z poezją zakończyła seria
wierszy humorystycznych
Rozpoczęła Ela wyliczeniem
tego co nas codziennie spotyka. To wiersz
‘(nie)omijanie’
natrętna mucha
pieg na cudzym
nosie
pszczoła
zakręcona
w kwiecistym
ogrodzie
komar co z daleka
grupę krwi
wyniucha
[…]
wszystkie one 
(nie)omijają
człowieka
Jola po prostu
przedstawia siebie w wierszu ‘Jestem’
Nie boję się
pracy i ścian odrapanych
siebie się boję
czasami
[…]
A gdy mnie nie
będzie?     
Truchleję bo nie
wiem
Tę piosenkę
Bogumiła warto przytoczyć w całości:
Falstart sztafety
    (niektórym
prezesom)
Fair play sportowiec, jak reguła każe,
Pałeczkę innym chętnie przekaże.
Na tym polega prawdziwa sztafeta
By biec w kierunku tym gdzie jest meta.
    Panie
prezesie
    Co pana niesie,
    Że pan jak orzeł nie fruwa?
    Jakaż to siła
    W fotelik wbiła
    I mimo burz …nie przesuwa?
Panie prezesie
Jajo pan zniesie
W fotelu siedząc bez ruchu.
W rączkach zdrętwienie
Dzierżąc siedzenie,
Tłuszczyk pączkuje na brzuchu.
[…]
Panie prezesie
Wiatr “nowe” niesie
Pan żagle zwinął na starcie.
Inni gdzie meta,
Szampan i feta,
A pan w fotelu na warcie.
[…]
Kto kogo tresuje -
Pani swojego Burka, czy Burek swoją Panią?
Ela przekazała w wierszu: ‘Moja Pani jest najlepsza’ 
Wiersz Bogumiła
dla tych dbających o linię:‘Profile’
I Eliza ‘Zagram wszystko’ w melorecytacji z muzyką
Zagram wszystko
zagram wszędzie
Nawet kiedy was nie
będzie 
I za sceną  i na scenie
Tak by spełnić swe
marzenie
Zagram diabła zagram
kota
Astronautę i pilota
Zagram ducha zagram
zwierza
Niewiniątko i
żołnierza 
Bo ja umiem chcę i muszę 
I za teatr oddam
duszę 
Bez biletów z
biletami
Zagram rolę nad
rolami!
Będę mówić, tańczyć, śpiewać
I w kostiumy się
odziewać 
Bez peruki i z
peruką  
Będę was olśniewać
sztuką !
Ja inaczej nie
potrafię
Życie inne mnie nie
łapie 
Tylko granie inne
panie
Tylko innych
udawanie
Aby tylko nie mieć
czasu...
Na spotkanie z samą
sobą...
Aby tylko nie
zwariować
Kręcąc własną pustą
głową
Tak więc…Panie i
Panowie, 
Madames et Messieus, Ladies and Gentlemen
Zagram węża zagram
grzyba
I wielkiego
wieloryba
Zagram książkę
dwutomową
I meduzę wielogłową
Zagram wszystko
zagram wszędzie
Nawet tam gdzie was
nie będzie
Zagram i pioruny w
niebie
Aby tylko nie grać siebie!
Kiedy przebrzmiały
ostatnie strofy, a główna organizatorka spotkania poetyckiego, Ela Chylewska
podziękowała za udział, publiczność brawami wywołała wszystkich czworo Poetów z powrotem na scenę. Z sali posypały się indywidualne
podziękowania. Były uściski i kwiaty, a potem wspólna kolacja.
Serdeczne
podziękowanie i słowa najwyższego uznania należą się tym czworgu artystom. Poświęcili swój czas, nie szczędząc wysiłku, aby podzielić się pięknem, które wypływa z ich umysłu, wrażliwości – z ich serca..
Kochani, poetyckie
strofy przez Was tworzone będą z nami przez kolejne dni, kiedy przyjdzie nam
się zmagać z prozą codzienności. Dziękujemy Wam za każde słowo.
Dziękujemy Klubowi
Polskiemu w Bankstown za popieranie tak cennych inicjatyw.
Marianna Łacek OAM
 

 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy