polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Jarosław Kaczyński został w środę przesłuchany w warszawskiej prokuraturze okręgowej w charakterze świadka w śledztwie w sprawie dotyczącej wyborów korespondencyjnych z 2020 roku. W ramach prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie postępowania, w lutym tego roku zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków usłyszał były premier, poseł PiS Mateusz Morawiecki. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i Donald Trump spotkali się osobiście po raz pierwszy oficjalnie. Jednym z głównych tematów spotkania obu przywodcow to kluczowa umowa dotycząca wydobycia minerałów. Umowa przewidywałaby wyłączny dostęp Stanów Zjednoczonych do kluczowych surowców mineralnych Australii, w zamian za co Stany Zjednoczone miałyby inwestować w przetwarzanie australijskich surowców . Podczas spotkania Trump skrytykował ambasadora Canberry w USA, Kevina Rudda, który wczaśniej krytykował Trumpa mówiąc mu: „Ja też cię nie lubię”. * * * SWIAT: Prezydent USA Donald Trump nie ma planów spotkania z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w najbliższej przyszłości – powiedział we wtorek mediom przedstawiciel Białego Domu. Oficjel poinformował też, że nie jest planowane spotkanie szefów dyplomacji USA i Rosji, bo nie ma takiej potrzeby po ich produktywnej rozmowie w poniedziałek. Jednocześnie strona amerykańska nie wyklucza takiego spotkania w odpowiednim czasie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził: „Ani prezydent Donald Trump, ani prezydent Władimir Putin nie podali dokładnych dat. Potrzebujemy przygotowań, poważnych przygotowań."
POLONIA INFO: Festiwal Polski - Klub Sportowy "Polonia", 26.10, godz. 11:30

poniedziałek, 14 września 2020

Globalne przemiany i polski amok

Splot zdarzeń wokół kryzysu białoruskiego wskazuje wyraźnie, że – poza drugoplanowymi czynnikami innej natury – kluczowym podłożem niepokojów na ulicach Mińska jest tocząca się rozgrywka geopolityczna. Ich sekwencja wygląda dość jednoznacznie.

Przed białoruskimi wyborami prezydenckimi dochodzi do prowokacji z zatrzymaniem pod Mińskiem mających w większości rosyjskie obywatelstwo najemników. Po tygodniach rozważań i dywagacji nad tym, kto stał za tym wydarzeniem, pojawia się wreszcie odpowiedź, że była to Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Celem tej kontrolowanej przez amerykańskie służby specjalne struktury było doprowadzenie do konfliktu rosyjsko-białoruskiego. Po co? Dziś to oczywiste: po to, by Moskwa nie przyszła z pomocą sąsiadowi w przypadku kolorowej rewolucji lub nawet ingerencji zewnętrznej. Prowokacja w początkowej fazie przyniosła pożądane efekty, jednak na dłuższą metę nie zadziałała: Aleksandr Łukaszenko i Władimir Putin nie dali się zamknąć w potrzasku i w decydującym momencie zażegnali kryzys zaufania. 

Stało się wkrótce jasne to, że Białoruś – po kilkunastoletniej dyplomatycznej grze na kilku fortepianach – zadecydowała o wyborcze kierunku strategicznego swej polityki zagranicznej i jest to kierunek wschodni. Z dużą dozą prawdopodobieństwa uznać możemy, że to rosyjska administracja zapobiegła scenariuszowi ukraińskiemu u swoich białoruskich sąsiadów. Uczyniła to dopiero wówczas, gdy stało się czymś oczywistym, iż protesty i zamieszki w Mińsku i kilku innych miastach mogą wymknąć się spod kontroli.

Wykorzystano do tego niestety i straszak polski: nieistniejące roszczenia terytorialne Warszawy do Grodzieńszczyzny. Udzielając wywiadów mediom rosyjskim, daremnie przekonywałem tamtejszych dziennikarzy i ekspertów, że Polska nie ma ani woli, ani potencjału do przeprowadzania jakiejkolwiek rewizji swoich granic wschodnich. Realnie istniejący resentyment wobec „polskich panów” zadziałał jednak skutecznie i z tego punktu widzenia powinniśmy wybaczyć autorom tej narracji ewidentne nadużycia i nadmierne posługiwanie się hiperbolą.


Gdy wybór geopolityczny Białorusi zaczął być kategoryczny, pojawił się zadziwiający przypadek domniemanego otrucia Aleksieja Nawalnego. Choć operacja rozwinięta wokół tego wydarzenia zdaje się bazować na przekonaniu, że państwem rosyjskim zarządzają idioci, pewna część zachodnich społeczeństw, w tym Polaków, uwierzyła w fantazje o rosyjskich służbach likwidujących rzekomo niewygodnego opozycjonistę. Tymczasem Nawalny był jak najbardziej wygodny dla systemu, bo jego potencjał wyborczy nigdy nie przekroczył nawet 2%, a on sam wynajmowany był jako narzędzie w rywalizacji różnych klanów w rosyjskich elitach władzy. Jeśli ktoś stwierdził, że warto z niego zrobić ofiarę zakładzinową opozycji, to na pewno nie był to Kreml.


Dzieją się, jak widać, rzeczy ważne i wymagające od naszych krajowych polityków, analityków i publicystów głębokiego namysłu. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki niczym nastolatek w stanie nietrzeźwym dokonuje wpisów na Twitterze, w których władze rosyjskie określa mianem „wrogiego reżimu”, z którym nie wolno rozmawiać o żadnym „dialogu, partnerstwie i kompromisie”. Szef rządu, lub autorzy publikujący na jego koncie wpadają w istny amok, w zasadzie bez żadnego casus belli uznając największego z naszych sąsiadów za państwo wrogie. Ktoś powie, że może w ten sposób Morawiecki chciał w kontekście wewnętrznych konfliktów w obozie władzy podlizać się złowrogiemu prezesowi na Nowogrodzkiej. Jeśli istotnie takie były jego motywy, jest się czym martwić: następnym razem, by przypodobać się szefowi PiS może wypowiedzieć komuś na Twitterze wojnę.


Tymczasem i w szeregach opozycji są tacy, którzy o wojence tylko marzą. W rozmowie z zionącym nienawiścią do „wschodu” Tomaszem Lisem, żona Radosława Sikorskiego Anne Applebaum puszcza wodze wyobraźni w najbardziej odległe rejony: „Nie sądzę, żeby ta niespodziewana fala antysemicka, antyukraińska, antyeuropejska i antyniemiecka była tak czysto polska. Myślę, że to było częścią rosyjskiego planu” („Newsweek”, 31.08-06.09.2020). Nadając na tych konspirologicznych rejestrach potwierdza, że antyrosyjska paranoja to schorzenie dotykające na tzw. opozycji nie tylko Tomasza Piątka. Do wojny przygotowują się również dzieci Applebaum i Sikorskiego – jeden z synów miał oświadczyć Lisowi, że „w przyszłości chciałby uczestniczyć w cybe
rwojnie, jaką Ameryka toczy z Rosją”. 

Na świecie dzieją się rzeczy niezmiernie istotne. Polskie elity nadal jednak wybierają przebywanie w stanie amoku powodującego całkowitą niezdolność do realistycznego rozumowania i zanik ostrości widzenia faktów, nawet z najbliższego otoczenia. Właśnie takie grupy nadają się idealnie do instrumentalnego wykorzystywania przez siły zewnętrzne. Brak jakiegokolwiek politycznego myślenia polskich władz jest na rękę ich kuratorom z ambasady Stanów Zjednoczonych na ulicy Pięknej w Warszawie. Personel Georgette Mosbacher może być pewien, że ma swoich gotowych na wszystko ochotników po obu stronach POPiSowej kłótni w postsolidarnościowej rodzinie.

Mateusz Piskorski
Myśl Polska
 Rubryka; Myśl pod prąd
Myśl Polska, nr 37-38 (13-20.09.2020)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy