Pożary lasów, awarie rowerów, kłopoty z dostępnością do wody pitnej i
australijski Outback. Choć nie bez kłopotów, Joachim Czerniak z podpoznańskiej
Mosiny kontynuuje swoją niezwykłą pogoń za zdrowiem. Ta wyprawa to dla niego
forma rehabilitacji po usunięciu guza mózgu i czasowym paraliżu nóg.
Ekipa (Joachimowi towarzyszą jego ojciec Robert, rehabilitantka Ewelina i
wolontariusz Bartek) przejechała już bezludne tereny na północy Australii i
teraz kieruje się wzdłuż wybrzeża na południe kontynentu. Dwa miesiące w drodze
obfitowały w wiele niespodzianek, ale największym utrudnieniem okazała się
pogoda.
- Upały były momentami nieznośne.
Praktycznie nie byliśmy w stanie jechać w godzinach południowych. Dlatego
zdarzało się, że wstawaliśmy o 4 rano, żeby pokonać zaplanowane kilometry zanim
jeszcze słońce zacznie grzać z pełną mocą- mówi Ewelina Niedźwiadek, która
czuwa nad kondycją uczestników wyprawy.
Dodaje też jednak, że z dnia na dzień wszyscy są w lepszej formie. Także
Joachim, który na początku miał trochę kłopotów z aklimatyzacją i narzekał na
drobne dolegliwości. Teraz czuje się dobrze i z radością pokonuje kolejne
kilometry po Australii.




