![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_MEUZGv381XpfoWmNC1OKNYpqqKNzM_E-sfHclvttldcQYy0C1ZcG2nqWUU3T4_lPWYEpl_cTJdSPHGp3wOnjUBM466WwcHOGXq6oVBi7Pw68AcmTfmgb7iKXOEbm-CocHhEKzvdGWLU/s320/3bfa9201dadb0b8e9a597abb74d8a470_XL.jpg) |
Małgorzata Ostrowska gościem OFF THE STAGE ONLINE
fot. Paweł Trześniowski |
Funkcjonuje
nieprzerwalnie (bo w świadomości słuchacza nie da się włączyć pauzy) od ponad
30 lat. Wielu określa ją mianem legendy, która przetrwała w walce o należne
sobie miejsce na scenie, wychodząc zwycięsko z wielu bojów, również tych
paraartystycznych. Raczej trudno sobie wobrazić Ją jako panią od biologii, ale
i taką drogę mogło Jej wytyczyć życie. Nie wywołuje skandali, nie szokuje, nie
pcha się na pierwsze strony gazet. Nie musi walczyć o uznanie, szacunek i
pamięć. A na to może sobie pozwolić stosunkowo niewielu artystów. Z Małgorzatą
Ostrowską rozmawia Filip Cuprych z portalu Polarity International.
Zapraszamy na OFF THE STAGE ONLINE
Filip Cuprych: Przedstawiam Cię jako legendę, bo za taką uważa Cię ogromna rzesza słuchaczy...
Małgorzata Ostrowska: ...nie wiem czy to udźwignę, no ale OK, postaram się (śmiech)...
FC: ...ciekawi mnie czy Ty sama czujesz się legendą, legendarną wokalistka...czy może nawet pójdźmy dalej - filarem polskiego rocka?
Potrzebowałabym jakiegoś czasowego dystansu, żeby się tej "legendzie" przyjrzeć. Na razie jestem na tyle czynna i aktywna zawodowo, że tego dystansu mi po prostu brakuje. Ale chciałabym się tak kiedyś poczuć.