polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Polska nie musi wdrażać Zielonego Ładu. Trybunał Konstytucyjny zajął się kwestią wpływu Unii Europejskiej na polską politykę energetyczną. Wniosek w tej sprawie złożyła do TK grupa stu posłów. * * * AUSTRALIA: Partia Liberalna i Partia Narodowa rozstały się po tym, jak lider Partii Narodowej David Littleproud ogłosił, że partia po raz pierwszy od 38 lat odchodzi od umowy koalicyjnej. Lliderzy obu partii obwiniają się za niepowodzenie w zawarciu nowego porozumienia partnerskiego po niedawnej porażce koalicji w wyborach, w których Partia Pracy odniosła miażdżące zwycięstwo, a lider Partii Liberalnej Peter Dutton został usunięty ze swojego miejsca w parlamencie. Partia Narodowa będzie zasiadać w nowym parlamencie niezależnie. W najbliższych dniach liberałowie powołają nowe ministerstwo cieni Ostatni rozłam nastąpił w 1987 r., gdy premier Queensland National Party Joh Bjelke-Petersen prowadził kampanię na premiera. * * * SWIAT: Izrael przeprowadzadził w piątek rano atak na Iran. Do ataku doszło na kilka dni przed szóstą rundą negocjacji nuklearnych między Teheranem a Waszyngtonem. Iran zapowiada odwet.
POLONIA INFO:

wtorek, 30 lipca 2024

Marianna Łacek: Wędrujący duszpasterz

Ks. Henryk Zasiura TChr w Ashfield. Fot. E.Talar
 "Wędrujący duszpasterz". Na taki przydomek bezwzględnie zasługuje ks. Henryk Zasiura, znany, ceniony i lubiany polski kapłan – chrystusowiec.

W ostatnią niedzielę lipca ks. Henryk zakończył swoją miesięczną posługę duszpasterską w sydnejskich Ośrodkach, Ashfield, Marroubra i Kirribili. Zastępował przebywającego w Polsce ks. Tadeusza Przybylaka, poprzedniego wieloletniego Prowincjała, który teraz obejmuje Ashfield. Wcześniej, ks. Henryk był w Melbourne, potem w Adelajdzie i obecnie znowu leci chyba do Geelong, w pobliżu Melbourne.

Dokładnie w połowie posługi kapłańskiej w Ashfield, przypadły imieniny ks. Henryka (15 lipca). Nie zapomniała o tym Rada Duszpasterska Ośrodka, organizując życzenia i zaproszenie na obiad.  Każdego zresztą tygodnia po niedzielnej Mszy św w Ashfield ks. Henryk zapraszany był do polskich rodzin. – O, ks. Henryk jest tutaj, to musimy koniecznie się spotkać – słychać było co raz powtarzane komentarze. Niestety, tych niedzielnych popołudni zostawało tylko parę.

Zaraz pierwszą niedzielą zawładnęła młoda polska rodzina. Przed kilku laty poznali ks. Henryka w Marayong. Kiedy organizowali swój ślub w Polsce, dowiedzieli się, że w Kraju przebywa także ks. Henryk. Odszukali ‘swojego’ australijskiego księdza. Odległość spod Krakowa na Dolny Śląsk okazała się możliwa do pokonania i ks. Henryk udzielił młodym australijskim Polakom sakramentu ślubu. Teraz z radością gościli Księdza u siebie, prezentując także dwójkę uroczych dzieci.

A ks. Henryk, spotykając na swojej duszpasterskiej drodze tak wiele polskich rodzin, zdumiewa niesamowitą pamięcią. Wspomina poszczególnych ludzi i zdarzenia sprzed lat, jakby to było wczoraj. O każdej osobie znajdzie jakiś pozytywny komentarz. Nigdy nie słyszeliśmy żadnej krytycznej, czy nawet negatywnej uwagi. Ten Kapłan emanuje dobrocią.

Być może, to wyniesione z domu rodzinnego wychowanie, być może położony na wzgórzu parafialny kościół, gdzie przez wiele lat był ministrantem… Stamtąd, wspomina ks. Henryk, w pogodne dni można było nawet dostrzec rysujące się na horyzoncie szczyty Tatr. To działało na wyobraźnię, wyzwalało w sercu dobro i potęgowało wielkość Boga.

Ks. Henryk, jak sam twierdzi, nie przywiązuje się do miejsca. Być może, to prawda. Ale wszędzie, gdziekolwiek przebywa, zostawia niezwykle pozytywny ślad swojej obecności. Przyroda, a w szczególności kwiaty i krzewy oraz książki – to dziedziny, którym poświęca swoje wolne chwile. Oczywiście, z niektórych upodobań musi teraz rezygnować – przecież nie będę ze sobą woził doniczek z roślinami, skomentował żartobliwie.

Któż nie pamięta lasu słoneczników w Marayong! Obracały za słońcem swoje promienne oblicza, przynosząc radość rezydentom. A rosły tak wysoko, że nawet słusznego wzrostu ks. Henryka nie było spoza nich widać… Przebywając w Canberze, założył w Ośrodku św. Jana Pawła II niezwykłą bibliotekę. Wystawione do publicznego wglądu regały zawierały książki przyniesione przez parafian. Każdy mógł sobie zabrać do czytania którąś z tych książek. Każdy mógł przynieść i zostawić swoje książki już przeczytane czy te niepotrzebne w domu… biblioteka rosła.

Kiedy 15 lat temu zwiedzając Canberrę zatrzymaliśmy się na kilka nocy w Ośrodku Chrystusowców, ks Henryk ten Ośrodek prowadził. Nasza ponad trzyletnia wówczas wnuczka towarzyszyła nieraz Księdzu krzątającemu się w ogrodzie. Byliśmy tam w ciągu tygodnia więc mała Iza nie widziała księdza przy ołtarzu. Po powrocie do Polski, pytano ją w przedszkolu o Australię. Czy poznała tam jakieś koleżanki lub kolegów … o, tak odpowiedziała Iza. Tam jest taki Henryk. On jest duży, ale tak z tobą rozmawia jak z równym, nie jak z malutkim. Ja go bardzo lubię.

Dzieci są doskonałymi obserwatorami. Przemawia przez nie szczerość. Taki, jak określiła mała Izabelka, jest właśnie Ksiądz Henryk. On z każdym potrafi rozmawiać jak z równym. Ceni każdego człowieka. Nie stwarza dystansu. Po zakończeniu swojej kadencji wszędzie żegnany jest jak ktoś swój, bliski. Teraz jako "Wędrujący Duszpasterz" wszędzie witany jest z taką samą serdecznością wszędzie żegnany z żalem.

Niech Anioł Stróż czuwa nad każdym Twoim krokiem Drogi Księże Henryku.

Marianna Łacek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy