polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: W nocy z wtorku na środę nad Polską przelatywało co najmniej 19 pocisków, co skłoniło Polskę i jej sojuszników z NATO do poderwania samolotów i zestrzelenia części dronów. Nic nikomu się nie stało. Drony były nieuzbrojone. Wladze polskie oskarżają Rosję o atak dronów na terytorium Polski. * * * AUSTRALIA: W Melbourne, Sydney i innych miastach odbyły się duże demonstracje, w których rywalizujące ze sobą grupy podnosiły argumenty dotyczące m.in. suwerenności rdzennej ludności czy sprzeciwu wobec imigracji.Transparenty niesione przez protestujących odzwierciedlały skrajnie różne cele: “Rally against racism”, “Sovereignty never ceded”, “Save Australia” and “Australia unites against government corruption”. W Melbourne „Wiec przeciwko rasizmowi” został zablokowany przez policję konną, która utworzyła linię, uniemożliwiając protestującym kontakt z antyimigracyjną i antykorupcyjną demonstracją. * * * SWIAT: We wtorek Izrael zaatakował stolicę Kataru, Dohę, gdzie przebywają przywódcy Hamasu. W nalocie zginęło pięć osób, ale liderzy grupy nie ucierpieli. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani oskarżył Izrael o sabotowanie negocjacji o rozejmie w Strefie Gazy. * Po upadku rządu francuskiego Paryż, Marsylia, Tuluza, Lyon, Montpellier mierzą się z falą protestów, które przybierają coraz brutalniejszy charakter. Doszło do starć z siłami bezpieczeństwa.
POLONIA INFO:

środa, 11 maja 2022

W oczekiwaniu na wojnę: Wojkow i Andriejew

Piotr Wojkow posel ZSRR
w Polsce zabity w Warszawie 
7.czerwca 1927 r. Fot. Wikipedia
 Po oblaniu „sztuczną krwią” rosyjskiego ambasadora, Siergieja Anrdriejewa - połowa polskiego internetu zaniosła się od braw „A dobrze tak, kacapowi!”, druga zaś zatrzęsła się ze strachu „Co teraz będzie, to na pewno rosyjska prowokacja…”. Cóż, przerażenie miewa unikalny wymiar kształcący, przeważnie jednak mocno spóźniony. Tymczasem wystarczyłoby przecież wyciągać wnioski z historii.

 W oczekiwaniu na wojnę

7. czerwca 1927 r. o godzinie 8.55 na peron Dworca Głównego w Warszawie wjechał pociąg, którym wracał do Moskwy wydalony z Londynu sowiecki ambasador Arkadij Rozengolc. Podczas godzinnego oczekiwania na przesiadkę, zgodnie z protokołem towarzyszył mu poseł ZSSR w Polsce, Piotr Wojkow. Rozmowa dyplomatów dotyczyła coraz bardziej napiętej sytuacji międzynarodowej Wielka Brytania właśnie zerwała stosunki dyplomatyczne z Sowietami, nie uzyskawszy od nich oczekiwanych przywilejów handlowych. Oficjalnie sowiecką ambasadę oskarżono o prowadzenie działalności szpiegowskiej, zaś brytyjska prasa rozpoczęła zmasowaną, międzynarodową kampanię przeciw „agentom Moskwy”. Powszechnie oczekiwano, że w ślady Anglików pójdą Polacy, uważani wówczas (rok po zamachu majowym) za politycznie całkowicie powolnych polityce brytyjskiej. Nowa wojna polsko-bolszewicka wydawała się naturalnym początkiem kolejnej zachodniej interwencji na Wschodzie. Historia miała przyspieszyć – a zacząć się miało na warszawskim dworcu.


Samotny strzelec…

Młody człowiek, który podszedł niespodziewanie do Wołkowa i Rozengolca wyjął broń. Jak na złość nigdzie w pobliżu nie było polskich policjantów. Gdy rozległy się strzały Wołkow, stary rewolucjonista (zresztą mienszewik) sam odpowiedział ogniem, po krótkiej wymianie strzałów osuwając się ranny prosto w ręce nadbiegających ze znaczącym opóźnieniem funkcjonariuszy. Zmarł po godzinie w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności. Zatrzymany zamachowiec nie stawiał oporu, przedstawił się jako Borys Kowerda, nie miał jeszcze 20 lat. W śledztwie utrzymywał, że działał we współpracy jedynie z innymi białymi rosyjskimi imigrantami, którymi kierowała wyłącznie chęć walki z bolszewizmem. Proces zamachowców zamieniono więc w propagandowy pokaz antysowiecki, czemu sprzyjały rozpowszechnione plotki o rzekomym udziale Wojkowa w zamordowaniu carskiej rodziny (co wiele lat później ostatecznie sfalsyfikowali historycy). Kowerda budził powszechną sympatię, jednak mimo obrony czołowych polskich adwokatów został skazany na dożywocie, zamienione następnie na 15 lat więzienia (z których odsiedział 10). Młody Rosjanin skutecznie skupił na sobie uwagę polskiej i międzynarodowej opinii publicznej, tymczasem na poziomie realnie politycznym działy się rzeczy o wiele ważniejsze.


Jak sprowokować Rosjan

Do zamachu na Wojkowa doszło, gdy ku rozczarowaniu Londynu – marszałek Józef Piłsudski wcale nie okazał się tak chętny do kolejnego marszu na Kijów. „Nie po to zostałem zwycięzcą w jednej wojnie z bolszewikami, by ponieść klęskę w następnej” – mówił swoim zwyczajem brutalnie w jednym z wywiadów. I lawirował. Jak opisywał to jak najbardziej piłsudczykowski badacz, prof. Romuald Szeremietiew „(…) przewrót majowy utwierdził ich [Brytyjczyków] jeszcze w przekonaniu, że Polacy nie zmienią niechętnego stosunku do ZSSR. Zdając sobie z tego sprawę Piłsudski zalecał posłowi polskiemu w Moskwie, aby zwlekał z poprawą sytuacji ogólnej [tj. ze sprawą układu o nieagresji] i załatwiał jedynie drobne kwestie wcale dotkliwie obciążając wzajemne kontakty. Wydaje się, że Marszałek obawiał się normalizacji stosunków ze wschodnim sąsiadem również dlatego, że mogłoby to pozbawić Polskę angielskiego poparcia w polityce europejskiej. Jak dalece te rachuby realne, miał pokazać czas”. Londyn jednak nie chciał bynajmniej czasu tego Polsce użyczać – i miał własne rachuby. Skoro więc Polacy nie chcieli o dziwo ruszać na Moskwę – to może dałoby się Rosjan skłonić do ataku na Polskę?

 

PiS – Piłsudski i Stalin

 

Nic to, że w1927 r. mieliśmy wciąż nieuregulowane stosunkami z Niemcami, tylko czekającymi na odzyskanie Śląska, Gdańska i Pomorza. Nic, że walczylibyśmy najpewniej sami, bo dyplomatyczne napięcie między Anglosasami a Sowietami miało oczywiście zupełnie inne cele niż „wyzwolenie narodów Rosji od komunizmu”. Nie, ta wojna miała wybuchnąć, bo komuś na Zachodzie była potrzebna. I naprawdę mało brakowało, by Piotr Wojkow, a poniekąd i Borys Kowerda zostali tylko jej pierwszymi ofiarami. To, że stało się inaczej zawdzięczamy tylko mocnym nerwom, silnej woli i politycznej przenikliwości dwóch osób: Józefa Stalina i Józefa Piłsudskiego.

 

Ciało Wojkowa zostało uroczyście złożone pod Murem Kremlowskim, a jego nazwisko w żałobnej ramce do dziś można przeczytać na marmurowej tablicy, na której w gmachu MSZ Federacji Rosyjskiej honoruje się sowieckich i rosyjskich dyplomatów, którzy zginęli na posterunku. Strona polska przeprosiła Moskwę, a sam sprawca, jak wspomniano, otrzymał wyrok może nie najwyższy, ale surowy. Innych okoliczności sprawy, w tym możliwych powiązań międzynarodowych zamachowców i ich prawdopodobnych zleceniodawców nie badano, przynajmniej nie oficjalnie. Strona sowiecka przyjęła kondolencje i choć prasa na Wschodzie spekulowała o pochodzie Białopolaków – do dalszych prowokacji nie doszło.

 

Gdy uczyliśmy się na błędach…

Cóż, kazał pan – musiał sam. W grudniu 1929 r. Wielka Brytania i Sowiety wznowiły stosunki dyplomatyczne, czego następstwem był szereg obustronnie korzystnych porozumień gospodarczych. Może trochę mniej korzystnych niż Londyn oczekiwał dwa lata wcześniej, ale przecież nie wszystkie akcje dyplomatyczne muszą udać się w 100-procentach. Co ważne jednak, ze zdarzeń roku 1927 wnioski wyciągnięto też w Warszawie. Kilka kolejnych lat to okres sekretnej dyplomacji marszałka Piłsudskiego, dzięki którym nie tylko doszło do podpisania w końcu w 1932 r. polsko-sowieckiego paktu o nieagresji, ale też stworzono system nieformalnego komunikowania się przywódców obu państw. Oczywiście, co z tego zostało po śmierci Piłsudskiego w 1935 r. nie trzeba, niestety, Polakom przypominać…

 

Nie mamy dowodów kto włożył Kowerdzie broń do ręki. Czy jednak tak trudno jest zgadnąć komu i dzisiaj, po niespełna 95 latach znowu zależy na wywołaniu konfliktu najpierw dyplomatycznego, a najlepiej zbrojnego między Warszawą a Moskwą? Czy wystarczająco ewidentne nie są interesy stojące za prowokacjami takimi jak ta w Dzień Zwycięstwa?

 

Tylko, że tym razem nie mamy Piłsudskiego, a i na Stalina nie można już niestety liczyć. Skoro więc brakuje rozumu – niech chociaż broni nas strach.

 

Konrad Rękas

NEon24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy