polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Platforma Obywatelska, Nowoczesna i Inicjatywa Polska stworzą nowe ugrupowanie o nazwie Koalicja Obywatelska. Zjazd zjednoczeniowy odbędzie się w sobotę. Na wydarzeniu pojawią się najważniejsi politycy PO z Donaldem Tuskiem na czele, będą również liderzy Nowoczesnej Adam Szłapka i Inicjatywy Polskiej Barbara Nowacka. * * * AUSTRALIA: Premier Anthony Albanese i Donald Trump spotkali się osobiście po raz pierwszy oficjalnie. Jednym z głównych tematów spotkania obu przywodcow to kluczowa umowa dotycząca wydobycia minerałów. Umowa przewidywałaby wyłączny dostęp Stanów Zjednoczonych do kluczowych surowców mineralnych Australii, w zamian za co Stany Zjednoczone miałyby inwestować w przetwarzanie australijskich surowców . Podczas spotkania Trump skrytykował ambasadora Canberry w USA, Kevina Rudda, który wczaśniej krytykował Trumpa mówiąc mu: „Ja też cię nie lubię”. * * * SWIAT: Bruksela ogłosiła 19. pakiet sankcji na Rosję. Najnowszy pakiet sankcji UE wprowadza między innymi zakaz importu gazu skroplonego. Krótkoterminowe kontrakty mają być zrywane od 2026 roku. Unia nakłada też sankcje na kolejnych 117 statków z tzw. floty cieni, które transportują ropę, łamiąc międzynarodowe restrykcje. Sankcjami objęto już łącznie niemal 560 jednostek. Nałożony został również zakaz transakcji na koncerny Rosnieft i Gazprom Nieft. Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin żartował z najnowszych unijnych sankcji. Powiedział: „Anulowanie zakupu naszych toalet będzie ich drogo kosztować. Myślę, że będą potrzebować naszych toalet, jeśli będą się tak dalej zachowywać".
POLONIA INFO: Festiwal Polski - Klub Sportowy "Polonia", 26.10, godz. 11:30

wtorek, 20 kwietnia 2021

Zmarł Stefan Bratkowski. Wzór dziennikarstwa ostatnich dekad

Stefan Bratkowski (1934 - 2021)
 W Warszawie w wieku 86 lat  zmarł Stefan Bratkowski. Był jedną z najważniejszych postaci polskiego dziennikarstwa ostatnich kilku dekad. Informacje o jego śmierci podał portal studioopinii.pl, którego był założycielem.


Wspomnienie o Stefanie Bratkowskim napisał Bogdan Miś - wydawca i współzałożyciel Studia Opinii.

Naprawdę, gdyby Bratkowskiego nie było na świecie – obowiązkowo trzeba by go było wymyśleć.

Nasz Przyjaciel, Szef i Nauczyciel żył 86 lat. I od dziesiątków lat wywierał magnetyczny wpływ na swoje otoczenie, odgrywając przy tym ogromną rolę w życiu społecznym i polityce.

Ale on to miał we krwi. Urodził się we Wrocławiu (wtedy noszącym nazwę Breslau…) 22-11-1934 roku jako syn Stefana Janusza Bratkowskiego, pełniącego wówczas funkcję konsula RP w tym mieście – a w rzeczywistości oficera polskiego wywiadu. Nie ulega wątpliwości, że to dziedzictwo wywarło – mimo że ojciec odumarł Go dość wcześnie – ogromny wpływ na naszego Przyjaciela, który zawsze pracę dla państwa stawiał na pierwszym miejscu. Wielu ludzi określa się szczytnym mianem „państwowiec”; z pełnym przekonaniem mówimy, że Stefan był państwowcem wręcz modelowym. Duży wpływ miały też na młodego Stefana lata spędzone po Powstaniu Warszawskim w Domu Młodzieży w Krzeszowicach – lata surowej biedy, ale i wspaniałej szkoły współżycia w kolektywie.

Był przy tym człowiekiem zaangażowanym politycznie po same uszy od wczesnej młodości. Od 1949 roku był członkiem ZMP; w roku 1956 rozwiązał tę organizację na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie skończył prawo i na krótki czas podjął pracę naukowo-dydaktyczną. Był jedną z legend polskiego Października: w tym pamiętnym 1956 roku organizował w Warszawie pierwszy zjazd – efemerycznej, jak się okazało, bo bardzo niepokornej – organizacji: Rewolucyjnego Związku Młodzieży.

RZM był na owe czasy pomysłem dość szalonym i w stosunku do panującego wówczas modelu ustrojowego absolutnie „nie po linii”. Ale Stefan nigdy nie był „po linii”. Już w 1954 – w roku, w którym wstąpił do PZPR i skończył 20 lat – organizował z podobnymi sobie wariatami Klub Płonącego Pomidora, którego akronim – KPP – z pewnością się ówczesnej władzy nie podobał…

Dzisiejsi przeciwnicy Stefana – których miał niemało – wytykali mu tę przynależność do PZPR. Wytykali mu również, że był członkiem władz partyjnych: wybrano go mianowicie do Egzekutywy Podstawowej Organizacji Partyjnej Związku Literatów Polskich. Nie chcieli pamiętać, że z partii tej został za hardość i niepokorność usunięty dyscyplinarnie w roku 1981, zaś owa egzekutywa była właściwie stale solą w oku władzy jako siedlisko rewizjonizmu i wszelkich możliwych odchyleń od „jedynie słusznej linii”. A Stefan wybrał drogę do zmian nie przez opór i nienawiść, ale przez uczestnictwo i nieustającą pracę od podstaw.

Owa praca od podstaw – czyli klasyczna postawa polskiego pozytywisty, XIX-wiecznego inteligenta – to, obok nieustającego i wręcz trudnego do uwierzenia optymizmu połączonego z niebywałym uporem i konsekwencją w działaniu, niezmienna cecha charakteru Przyjaciela. Był w tym podejściu do życia konsekwentny do bólu, najczęściej zresztą własnego. Prawie każda jego praca kończyła się awanturą i osobistą katastrofą. Jak rzadko który polski dziennikarz tej klasy ma w życiorysie nadzwyczaj długie okresy bezrobocia. Nie miał Stefan jednak – do końca życia – zwyczaju kłaniania się komukolwiek, a już z pewnością nie w sprawach osobistych.

Na marginesie: nie uzbierał w życiu dostatecznej liczby lat pracy na etacie, by zapewnić sobie godziwą emeryturę. Gdyby nie pomoc przyjaciół – nie mógłby egzystować inaczej niż w kompletnej nędzy. Owszem: kilkakrotnie wsparł go ZAiKS., którego był członkiem. O emeryturze dla zasłużonych żadna władza „odnowionej” Polski nie pomyślała. A ostatnio wydawane książki od dawna przynosiły mu wyłącznie sławę.

Dziennikarstwo dość szybko okazało się powołaniem młodego prawnika. Od 1956 roku pracował w kultowym dla naszego pokolenia inteligencji tygodniku „Po prostu”, po skasowaniu zaś tego pisma przez władze (co, przypomnijmy sobie, zakończyło się pierwszym w Warszawie po wojnie potężnym „pałowaniem” młodzieży, które mają doskonale zapisane na plecach niektórzy z dzisiejszych przyjaciół Jubilata…) wędrował po różnych redakcjach – między innymi pisywał w również legendarnym tygodniku „Kulisy” – wszędzie witany z radością z racji swojego temperamentu i znakomitego warsztatu i… niejednokrotnie z tych samych powodów z ulgą żegnany przez naczelnych, którzy w dbałości o swoją karierę woleli się „nie wychylać”…

Mimo wszystkich kłopotów sława Stefana rosła. Jego teksty budziły szeroki odzew – czasem entuzjazm, czasem sprzeciw, ale nikogo nie zostawiały obojętnym. Pisał też książki, które robiły furorę. Takimi były Księga Wróżb Prawdziwych (1969), podsumowująca dyskusje słynnego „Stołu”, nieformalnej kompanii biesiadujących wspólnie, gadających i tryskającej diabelskimi pomysłami dziennikarzy i uczonych, oraz słynna Gra o Jutro, napisana wspólnie z bratem Andrzejem i wydana w roku 1970. Pewno te książki miały wpływ na to, że w roku 1970 reprezentująca ówczesnych progresistów grupa działaczy partyjnych powierzyła Stefanowi kierowanie historycznym dodatkiem popularnonaukowym i ekonomicznym do najlepszej ówczesnej wielkonakładowej gazety codziennej, „Życia Warszawy” (tak modelowo zamordowanej przez prawicowych amatorów, w których ręce dostała się po transformacji 1989 roku…). Tak narodziło się słynne „Życie i Nowoczesność”; wielu z nas, dzisiejszych przyjaciół i współpracowników Stefana, robiło wraz z nim to właśnie pismo. Przetrwało trzy lata. Okazało się nieprawomyślne, harde i nieposłuszne, wielu potężnym ludziom nadepnęło na odcisk, więc podzieliło los „Po prostu”…

Mało kto wie, że Stefan był związany polskim przemysłem informatycznym. W latach 1971-74 był kierownikiem Pracowni Prognoz Rozwoju ówczesnego Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Informatyki. Jest też autorem… pierwszego po polsku wydanego popularnego podręcznika programowania w języku „Basic”; i to jest cały Stefan: jak go coś zafascynowało, z miejsca zdobywał w tym wiedzę ekspercką i pisał kolejną książkę.

Był nieprawdopodobnym erudytą. Miał przy tym komputerową pamięć, nigdy nie zapominał niczego z tysięcy przeczytanych książek. Gdy ktoś z nim dyskutował – sięgał do półek z książkami, zawalającymi całe jego maleńkie mieszkanie i bezbłędnie odnajdywał potrzebne akapity. Nigdy się nie mylił w takim działaniu; co nie znaczy, że zawsze miał rację: kolejną jego groźną i… sympatyczną cechą był ogrom zaufania do ludzi, którym zdarzało mu się zawierzyć czasami zanadto.

Tu anegdota. W latach sześćdziesiątych prowadziłem na Uniwersytecie Warszawskim zajęcia z przedmiotu, będącego zmorą studentów matematyki, a noszącego niewinną nazwę Wstępu do matematyki. Otóż Stefan – w końcu, z wykształcenia prawnik a z pasji historyk – założył się ze mną, że w ciągu przepisowych trzech miesięcy opanuje materiał przepisany programem i zda u mnie kolokwium. Nie było żadnej taryfy ulgowej: stałem się uboższy o godziwą flaszkę a Stefan od tamtej pory z uśmiechem rozmawia o alefach pozaskończonych i hipotezie kontinuum. I nadal mówi do sensu!

Jednym z bardziej znanych przedsięwzięć Stefana jest słynne Konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”. Ta nieformalna, nie mająca żadnego statutu ani władz grupa ekspertów swój pierwszy raport O stanie Rzeczypospolitej i drogach wiodących do jej naprawy opublikowała w roku 1979. Raporty DiP publikowała potem „Nova” i Radio „Wolna Europa”.

Jesienią 1980 roku ku ogromnemu zaskoczeniu wielu – nadzwyczajny zjazd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich powołał Stefana na swego prezesa. Pozostawał na tym stanowisku przez cały okres stanu wojennego, zapewniając tym samym z grupą przyjaciół ciągłość istnienia zawieszonej przez władze organizacji. Po transformacji – w roku 1989 – zrezygnował i zadowolił się mianem „Honorowego Prezesa SDP”. Od dawna nie miał z nowym obliczem tej organizacji nic wspólnego. Ciągle (ten optymizm…) miał nadzieję, że dawni koledzy zmądrzeją.

W wielką politykę Stefan był zaangażowany w okresie transformacji. Był członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, brał też udział w obradach Okrągłego Stołu jako członek obrad plenarnych oraz podzespołu do spraw stowarzyszeń.

W roku 2008 wpadł na pomysł wydawania internetowej gazety dla inteligencji, którą właśnie państwo teraz czytają (Studio Opinii - przyp. red.). Grupa skrzykniętych w tym celu „ojców założycieli” (nazwiska znajda Państwo w naszej „stopce”) wybrała go Redaktorem Naczelnym. Prowadził też – dopóki zdrowie pozwalało – stałą audycję w radiu TOK FM „Z boku”.

Był cichym, ale niebywale stanowczym człowiekiem, z ogromnym poczuciem humoru i dysponującym piorunująca ripostą. Przekonał się o tym jeden z działaczy, który – delikatnie mówiąc – związał się w czasach niepokoju z opcją niezbyt Stefanowi przychylną. Kiedy okazało się, że jednak Stefan jest ważną postacią publiczną, ów pan przy jakiejś okazji doskoczył do Stefana z wielką wylewnością.

– Pan chyba pomylił siebie z kimś innym – wycedził przez zęby Przyjaciel, kończąc tym samym znajomość.

Modelowa postawa klasycznego socjaldemokraty reprezentowana przez Stefana jest nam wszystkim bliska. Są wśród nas patrzący na świat bardziej z lewej strony od niego, są i patrzący bardziej z prawej. Wszyscy jednak Go kochaliśmy i uważamy za jedno z Jego większych osiągnięć to, że przy wszystkich między nami różnicach pozostajemy nie tylko „bandą Bratkowskiego”, ale gronem wiernych niezawodnych kumpli, mogących liczyć w każdej sytuacji jeden na drugiego.

Tego nas nauczyłeś.

Bogdan Miś i cały zespół „Studia Opinii”

* * * 

Stefan Bratkowski - Co możesz zrobić dla kraju (Centrum Edukacji Spolecznej - You Tube):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy