Chiny - Szanghaj – są zdumiewające – nigdzie na świecie, nie ma zjawiska tak szybkich zmian... Przyszłość świata jest coraz bardziej uzależniona od przyszłości Chin.
AMEN - Autobiografia Naukowa Ryszarda Opary. Odcinek
66
Moje podróże po świecie - współczesności
Jak już wspomniałem, moje życie tak się poukładało, że odwiedziłem w nim większość krajów świata - mieszkałem dłużej w kilku – wszystko zaprojektowane w określonym celu.
Myślę, że jestem już na mecie - gotowy do kolejnego etapu: realizacji Misji Mojego Życia, ale poniżej dla ścisłości i porządku - przedstawiam kilka relacji z podróży po światach przeszłości ale w teraźniejszości (nie zawsze może po kolei) – a raczej tak – jakże to... jak myśli pamięci mnie wiodą...
Chiny:
Byłem w tym wielkim, ciekawym kraju wiele razy. Oczywiście nie będę opisywał wszystkich pobytów. Najbardziej utkwiła w mej pamięci jedna z pierwszych wizyt. Był to rok 1988.
Byłem wtedy Prezesem zarządu Alpha Healthcare Limited. W jednym z naszych szpitali: Mount Wilga Rehabilitation Center, pracował bioinżynier, Szwajcar o nazwisku Robert Bossard, który skonstruował znakomity; pierwszy na świecie: składany, plastikowy, wózek inwalidzki. Oprócz tego, że był on bardzo lekki i po złożeniu, mieścił się do średniej walizki - jego główną zaletą był fakt, że nie było w nim żadnych części metalowych (nawet łożyska kółek były plastikowe). Wózek mógł być stosowany do kąpieli pod wodą, prysznicem, w basenie; do różnych form hydroterapii. Wszystko składało się z niemetalowych, plastikowych różnych elementów i dwóch kół. Konstrukcyjnie pojazd był znakomitym rozwiązaniem. Dr. Robert Bossard miał też całą dokumentację i zatwierdzony patent.
W Australii, rynek był jednak stosunkowo mały aby ruszyć ze światową produkcją tego wózka, a wiec Robert przekonał mnie abyśmy pojechali do Chin i spróbowali tam... z produkcją i marketingiem. Ze względów czysto rynkowych no i finansowych.
Znałem wtedy ówczesnego Konsula Generalnego Chin w Australii; dość szybko załatwiłem sobie wizę, na wyjazd do Szanghaju, gdzie znajdowała się największa fabryka sprzętu do rehabilitacji. Na pierwszą wizytę pojechałem jednak sam; bo Robert z jakichś tam powodów - nie dostał wizy.
Nie znałem wtedy chińskiego, (teraz też nie), więc załatwiono mi tłumacza, samochód z kierowcą – tak abym nie błądził - po tak olbrzymim mieście jakim był (i jest nadal) - Szanghaj.
Leciałem przez Hong Kong, nie było wtedy bezpośrednich połączeń z Sydney do Chin.
W Szanghaju na lotnisku przywitała mnie bardzo ładna, młoda dziewczyna, która okazała się być tłumaczką. Niestety, mówiła po angielsku słabo, w dodatku też cicho. Tak jakby się wstydziła mówić. W ogóle prawie też nie znała terminologii medycznej. Zaprowadziła mnie do samochodu, którym okazała się w rzeczywistości „polska limuzyna” czyli...po prostuFiat 126p. Rozbawiło mnie to niesłychanie i „do łez” - przypomniały mi się lata mojej młodości samochodowej. „Durnej i chmurnej”. Wszystko przeszło szybko bez echa zapomnienia – na drodze do rzeczywistości.
Problemem był prosty fakt tego dnia: miałem ze sobą 2 duże walizki; w jednej rzeczy osobiste; w drugiej wózek. Oczywiście to wszystko nie zmieściło się do bagażnika, którego Fiat-126 w sumie nie miał; ani nawet na tylne siedzenie. Tam siedzieli: tłumaczka; no i ochroniarz; nie wiem po co i dlaczego, ale...? A był jeszcze kierowca...
Pamiętałem z dawnych lat pojemność „malucha” ale wtedy nie było to przydatne. Nie mogłem sam jechać wózkiem inwalidzkim do hotelu – bo nie znałem drogi! Zresztą, pewnie by mnie nie puścili... Musiałem więc walizkę z wózkiem, przymocować własnym paskiem od spodni do bagażnika dachu a podczas jazdy miałem okno otwarte i jedną ręką trzymałem uchwyt bagażu. Drugą walizkę trzymałem na własnych kolanach; co znacznie ograniczało moją widoczność i swobodę ruchu.
Jechaliśmy z tego powodu, choć nie tylko... bardzo wolno. Charakterystyczną rzeczą na drogach Szanghaju wtedy był niesamowity ruch...Codzień jeździło...tam setki tysięcy ludzi, ale na rowerach. Czułem się więc tak... jakbym był w peletonie kolarskim - słynnego Wyścigu Pokoju. Niewiele się własciwie pod tym względem zmieniło. Tylko obecnie zamiast rowerów są samochody. I to wszędzie.
Ale... wbrew tym przeciwnościom losów „chińsko-polskich” - udało nam się jakoś - i to szczęśliwie, po kilku godzinach, bez żadnej zguby bagażu - dotrzeć do Hotelu Hilton w centrum miasta.
Przyjechałem tam w piątek rano. Spotkanie z dyrektorem firmy miałem dopiero w poniedziałek. Było więc 2 dni, wiele czasu do zwiedzania miasta, które było parterowe, zaniedbane, brudne i wszędzie, absolutnie wszędzie rowery. Wszyscy jednakowo byli ubrani - na niebiesko-szaro. Miasto wyglądało trochę: jak spacerowy plac ponurego więzienia. Przynajmniej takie było moje pierwsze wrażenie. Zupełnie inny świat. Widziałem trochę Szanghaju przedtem - w reportażach telewizyjnych, ale tak naprawdę, żeby poznać prawdę/rzeczywistość, trzeba jej wpierw dotknąć. Tylko niebo nad nami... było jakieś nadzwyczaj błękitne a chmury najbielszego odcienia białości.
Nawiasem mówiąc - 20 lat potem, w roku 2008, to samo miasto Szanghaj, było absolutnie inne, całkowicie odmienione. W Centrum błyskały kolory i szał różności. Jeden, olbrzymi plac budowy. Nigdzie żadnych parterowych budynków, żadnych rowerów. Wieżowce, lśniące stalą i szkłem; jeden wyższy od drugiego. Rozmaite rozwiązania architektoniczne, kształty i formy pełne wizji. Korki samochodowe; najlepsze marki: Mercedesy i RR-oyce. Wszystkie błyszczące nowością.
Wtedy zupełnie nie mogłem rozpoznać miasta. Nie mogłem uwierzyć w wszystkie zmiany, które wydarzyły się w tak krótkim okresie czasu. Miasto było przepełnione energią i nowoczesnością. Szanghaj 2008 roku, przypominał mi nieco Nowy York i Manhattan, (ktore znałem dość dobrze) - ale znacznie czystszy, dużo bardziej, lepiej zorganizowany. Co na przykład widać było w Metrze – dojeżdżającym wszędzie. Tylko niebo było wtedy jakieś takie szaro-niebieskie a chmury, koloru brudu zlewały się z ziemią i horyzontem.
Wieczorami, było trochę już lepiej i weselej bo feeria neonów zasłaniała i rozświetlała niebo.
Ostatni raz byłem w Szanghaju w 2018 - 10 lat potem – na konferencji TeleMedycyny Chińskiej. Miasto przechodziło kolejną rewolucję urbanistyczną i komunikacyjną. To wprost nie do wiary - jak to miasto się szybko zmienia - pod każdym względem i co dzień. Pokazuje to niesłychany oraz wprost nieprawdopodobny potencjał, drzemiący ciągle w ludziach. Dawniej pociąg z Szanghaju do Pekinu jechał parę dni. Dziś 4-5 godzin. A przecież to dystans 1,300 km. W sumie ta podróż trwa krócej niż samolotem – jeżeli się przyjmie czas bordingu, kontroli, oczekiwania.
Chiny w Szanghaju – są zdumiewające – nigdzie na świecie, nie ma zjawiska tak szybkich zmian... Rozwój gospodarczy; rozwój nowoczesnych technologii i techniki postępuje własnie tam w Chinach w niemal geometrycznym tempie i niewyobrażalnym ilorazie. Z drugiej strony Chińczycy są nadal bardzo tradycyjnym i wspaniałym narodem, a obecnie chyba najlepszym przykładem współdziałania ludzi z nowoczesnością, jak i własną tradycją - historią. Chińska medycyna to również niesamowity, nie do końca może zrozumiały element kultury tego kraju, który prędzej czy później wprowadzi zasadnicze zmiany do medycyny konwencjonalnej.
Studiuję od lat Medycynę Wschodu i Chin i takie jest moje zdanie. Przyszłość ludzkości może być tylko fuzją doświadczeń przeszłości oraz najnowszych osiągnięć komputerowych – w ramach medycyny Kwantowej – Cybernetycznej. (O czym będę dalej pisał). Oczywiście są również wielkie koszty oraz rozmaite negatywne efekty dla rozwoju cywilizacji) –
będące rezultatem ostatnich 20-30 lat rozwoju Chin – jako światowej potęgi.
W historii naszego świata wielowiekowe procesy rozwoju cywilizacji i kultury Chin są zjawiskiem niewątpliwie wyjątkowym. Nie można tego ignorować – a raczej dobrze się nad tym zastanowić.
Przed wiekami Sybilla; potem Nostradamus w XVI wieku; wielu innych filozofów przepowiadało: „Żółta rasa zaleje świat”. Co będzie dalej – pokaże nam przyszłość. Niewątpliwym jest jedno: Dzisiejszy świat jest coraz bardziej uzależniony od potęgi umysłowej i przyszłości Chin.
Ryszard Opara
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trump, Zełenski i "liderzy Europy" w Białym Domu - Polska zdegradowana
SIE-19 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Świat po Alasce: Co teraz zrobi Żełensky? Komentuje Prof. A. Zapałowski
SIE-18 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Trump-Putin na Alasce: W stronę nowej architektury bezpieczeństwa
SIE-16 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Szczyt Trump - Putin na Alasce
Komentarz Krystiana Kamińskiego dla Myśli Polskiej: Bez względu jaki będzie wynik dzisiejszego szczytu na Alasce przejdzie on do historii. Tak jak przechodziły do historii, utrwalając się w datach zapamiętanych z podręczników szkolnych, te wszystkie zjazdy i konferencje cesarzy, królów i książąt przeszłych wieków.Przejdą do historii, bo bez względu na to jakie decyzje zapadną (lub nie zapadną) historia wraca w swoje utarte tory. Alaskańskie spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina pokazuje, manifestuje powrót klasycznych form stosunków międzynarodowych i sposobów uprawiania polityki zagranicznej.Po pierwsze – unilateralizm. Donalda Trumpa nie interesuje ONZ, NATO, Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Nie...
SIE-16 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Święto Wojska Polskiego. Wielka defilada w Warszawie
W całym kraju odbywają się obchody Święta Wojska Polskiego. W samo południe rozpoczęła się uroczysta defilada wojskowa na warszawskiej Wisłostradzie. W tym roku uroczystości po raz pierwszy uświetnia element morski — w równoległej paradzie na wodach Bałtyku w pobliżu Helu udział biorą okręty Marynarki Wojennej. Defiladę przyjmuje nowy prezydent RP i zwierzchnik sił zbrojnych Karol Nawrocki." "
SIE-15 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Spotkanie Putina z Trumpem: Triumf iluzji nad rzeczywistością
O sytuacji geopolitycznej tuż przed historycznym spotkaniem prezydentow USA i Rosji Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem na Alasce w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie pisze Paul Craig Roberts.Paul Craig Roberts jest amerykańskim ekonomistą i pisarzem. Wcześniej piastował urząd podgabinetowy w rządzie federalnym Stanów Zjednoczonych oraz wykładał na kilku amerykańskich uniwersytetach. Jest propagatorem ekonomii podaży i przeciwnikiem niedawnej polityki zagranicznej USA.Paul Craig Roberts jest jednym z najbardziej szanowanych felietonistów w alternatywnych mediach. Jego artykuły można znaleźć na wielu wiodących alternatywnych portalach informacyjnych, w tym na Lew Rockwell, Infowars, Counterpunch, InformationClearingHouse i...
SIE-14 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->Przemysław Piasta: Afera KPO to wierzchołek góry lodowej
Przemysław Piasta, wydawca i publicysta Myśli Polskiej komentuje tzw. aferę KPO, o której w ostatnim tygodniu szeroko mówi się w polskich mediach. Przed komentarzem krótki wstęp redakcyjny wyjaśniający czym jest KPO. KPO to skrót od Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Jest to dokument, który określa cele i działania zmierzające do odbudowy gospodarki Polski po pandemii COVID-19 oraz zwiększenia jej odporności na przyszłe kryzysy. KPO jest finansowany ze środków Unii Europejskiej. KPO założeniu ma pomóc Polsce w efektywnym wykorzystaniu funduszy unijnych na przyspieszenie rozwoju gospodarczego, poprawę konkurencyjności i zwiększenie dobrobytu obywateli. Afera wybuchła po tym jak...
SIE-12 - 2025 | Komentarze (0) | Wiecej ->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy