Choinka bożonarodzeniowa Fot. Malene Thyssen (Creative Commons) |
Być może nie z obrzydzeniem,
ale z uczuciem lekkiego zażenowania oglądam to co z Bożego Narodzenia zrobiła
mieszanka kiczu i komercji. Przerośnięty krasnal z butelką rdzożrącego napoju
przysłonił nie tylko religijny wymiar świąt, który przecież nie każdy musi
celebrować, ale przede wszystkim ogrom tradycji o wymiarze uniwersalnym dla
całej Europy. Można wręcz powiedzieć, że gdyby Stary Kontynent próbował na
serio poszukać źródeł swojej tożsamości, to zwyczaje związane z celebracją
nadchodzących świąt byłby jednym z nich. Niewiele jest przecież w kalendarzu
świątecznych dni, które tak dobitnie wskazywałby, że istnienie kultury
europejskiej nie jest mitem, ale bytem realnym, choć coraz częściej
zapominanym. Boże Narodzenie łączy w sobie pogańską przeszłość kontynentu,
domieszkę rzymsko-greckiej cywilizacji, oraz judeo-chrześcijańskie znaczenie,
wszystko podlane sosem średniowiecznego uniwersalizmu. Tworzy to z grudniowych
świąt synkretyczny twór, który choć przez wieki ulegał modyfikacjom, to
zachowywał swój pradawny trzon.