To pytanie zadałbym paniom z ukraińskiego Femenu i z rosyjskiego Pussy Riot, a zadaję moim kolegom popierającym ich wystąpienia. Zadaję po zobaczeniu kształtnych piersi i zgrabnych brzuchów dziewuch Femenu w katedrze Notre Dame w Paryżu. Z okazji zapowiedzi dymisji Benedykta XVI protestowały tam przeciw papiestwu.
Podobają mi się zgrabne damskie ciała, aczkolwiek znam lepsze od publicznych okoliczności w jakich je warto podziwiać. Gdy Femen protestował w Warszawie w sprawie Euro 2012 rozbawiło mnie to. Nie było jednak do śmiechu gdy femenki spiłowały w Kijowie krzyż poświęcony ofiarom zbrodni komunistycznych. Podobnie nie do śmiechu jest prowokacja w Notre Dame jak i prowokacja Pussy Riot w świątyni Zbawiciela w Moskwie.
Wydaje mi się, że obie te grupy to szczególnie jaskrawe przykłady znacznie szerszego zjawiska, które określiłbym jako publiczna zgrywa. Swoista odmiana karnawału w Wenecji, Rio de Janeiro czy gdziekolwiek indziej, ale taka której nie wystarczy zabawa dla zabawy i przyczepia się do niej wzniosłe cele. Bawimy się, owszem, ale to nie jest płocha rozrywka, bo bal, na przykład, jest balem charytatywnym. I dobrze.Burzę się jedynie w przypadku wspomnianych wyżej niektórych demonstracji Femenu i Buntu Cipki. Na charytatywnym Balu Prasy sam byłem parę razy. Show Jurka Owsiaka podoba mi się, choć sam się nie bawię i jak mi się trafi to kupuję serduszko. Inne zabawy, w których chodzi o coś – toleruję. A dla mnie tolerancja różni się od akceptacji. Często się myli te dwa pojęcia. Toleruję to co mi jest obojętne – Manify, a nawet to co mi się nie podoba – Parady Miłości.
Rozumiem motywy tej części osób homoseksualnych, które czują psychiczną potrzebę publicznego odreagowania lat pogardy, dyskryminacji i prześladowań. Ale argumentacja organizatorów jest inna. Parady mają zademonstrować, że osoby homo są wśród nas, są fajne i zasługują na akceptację. Dla osób hetero udział w paradzie ma świadczyć o ich postępowych zasadach, przywiązaniu do wolności.
Jeśli osoby LGTB chcą pokazać, że poza sferą erotyczną i rodzinną nie różnią się od ogół obywateli, to chyba te parady pokazują coś wręcz przeciwnego. Ale to ich zmartwienie.
Nie wiem czy czyimkolwiek zmartwieniem są walentynkowe tańce – ”Jest nas miliard” – przeciw gwałtom, w Polsce i na szerokim świecie. Masowa, spontaniczna reakcja na ten pomysł pokazuje, że istnieje wielki potencjał aktywności. Nie jest chyba przy tym klarowny podział na chęć do zabawy i na motywację, powiedzmy, społeczną. Premier Tusk to popiera bo mu się kalkuluje, dla mnie mieści się w ramach tolerancji. Taniec rzecz miła i zdrowa. Uderza mnie wszakże pewien dysonans między ponurym zjawiskiem jakim są gwałty a wesołą zabawą, happeningiem.
Czy pod wpływem tej akcji choć jedno bydlę powstrzyma się przed dokonaniem gwałtu? Organizatorki twierdzą, że obudzi się opinia publiczna. Opinia publiczna to opinia milionów ludzi, z których każdy ma swój stosunek do tematu. Przeważnie ugruntowany wychowaniem, doświadczeniami, informacją. Nie wiem czy ten ”miliard” będzie choć pierwszą kroplą drążącą świadomość faktycznych czy potencjalnych gwałcicieli. Decydenci od premiera do szeregowego policjanta znają problem i reagują jak reagują. Jeśli jednak demonstracja przekona ich, że jej cele mają szerokie poparcie społeczne to będzie dobrze. Poparcie może się przekładać na głosy.
Decydentom, którzy na wszystkich szczeblach powinni podejmować konkretne postanowienia i działania może nie pomagać brak precyzji ze strony organizatorek. Nie wiadomo czy tańczącym chodzi o gwałt seksualny wobec kobiet, czy o przemoc wszelkiego rodzaju wobec nich, czy w ogóle o przemoc w rodzinie. A już są spory między tymi co nie są, rzecz jasna, za przemocą, lecz przede wszystkim są za obroną rodziny – prawica ? – a tym co uważają, że walczyć trzeba o wolność i ochronę jednostki, którą ochrona rodziny tłamsi.
Lecz jak zacząłem od gołych piersi, to na nich skończę. Chodzi o feministki, które z jednej strony powinny popierać tego rodzaju damską aktywność, lecz z drugiej protestują przeciw instrumentalnemu – choćby w reklamie – traktowaniu kobiecego ciała i przeciw temu, że musi ono być atrakcyjne, co upośledza panie, mające je atrakcyjne inaczej. Które zatem powinny demonstrować? I gdzie? Ciekawa byłaby opinia policjantów, którzy muszą się z nimi szamotać.
Byle nie w miejscach, które inni uważają za święte.
Ernest Skalski
Studio Opinii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy