polish internet magazine in australia

NEWS: POLSKA: Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski ujawnił, że zakłady Ursus zostały zniszczone celowo, aby firmy z Unii Europejskiej mogły łatwiej wejść na rynek w naszym regionie Europy. W rozmowie na antenie Radia Wnet Ardanowski stwierdził, że Ursus był „jedną z najlepszych fabryk traktorów” na kontynencie. * * * AUSTRALIA: Partia Pracy wygrala sobotnie wybory parlamentarne. Dotychczasowe wyniki wskazują na to, że Anthony Albanese będzie pierwszym premierem Australii, który wygrał drugą z rzędu trzyletnią kadencję w ciągu ostatnich 21 lat. Lider opozycji Peter Dutton przegrał wybory w swoim okręgu Dickson, w którym wygrywał nieprzerwanie od 24 lat. * * * SWIAT: Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji publicznej powiedział: „Nie było potrzeby użycia broni jądrowej… i mam nadzieję, że nie zaistnieje potrzeba jej użycia”. Dodał również, że: „Rosja ma siłę oraz środki, aby doprowadzić wojnę na Ukrainie do logicznego zakończenia”.
POLONIA INFO:

Tuesday, March 30, 2021

Czy Biden pomoże działaczom Związku Polaków na Białorusi?

Graf. BELTA
Władze Białoruskie obrały sobie ostatnio za cel działaczy nieuznawanego Związku Polaków na Białorusi. Doszło do kilku zatrzymań, aresztowań i oskarżeń o najróżniejsze czyny zabronione, od „organizacji nielegalnej imprezy”, za jaką uznano tradycyjny jarmark Grodzieńskie Kaziuki, aż po takie jak podżeganie do nienawiści i „rehabilitację nazizmu”.

Niewątpliwie ten atak Łukaszenki na polskich aktywistów został podjęty z dwóch powodów. Po pierwsze, Polska mocno się zaangażowała w popieranie wystąpień przeciwko jego władzy, które, jak oczekiwano, zakończą się szybkim pozbawieniem go prezydentury, co jednak się nie stało, a same protesty straciły początkowy impet i obecnie nie zdają się stanowić dla niego większego zagrożenia. Po drugie zaś, polskie władze na posiadają możliwości realnego wpływania na sytuację na Białorusi, są pozbawione odpowiednich,  a nade wszystko skutecznych, instrumentów nacisku. Polski rząd i prezydent  deklarują, że „nie zostawimy rodaków samych” jak i próbują wywrzeć jakiś wpływ na stronę białoruska używając gróźb w rodzaju straszenia „adekwatną odpowiedzią”. Wszystko to są działania, za którymi nie stoją realne możliwości.

Ale nawet jeśli nie ma możliwości wywarcia wpływu, to należy utrzymać kanały komunikacji i próbować uzyskać jakieś rozwiązanie. Samo składanie szumnych deklaracji w rodzaju, że Polska nie zgadza się na „branie Polaków na zakładników”, jest  bardziej na użytek polskiej opinii wewnętrznej i jest wątpliwe by to coś dało. Można by rzec, że strona polska zapomniała o podstawowej metodzie skutecznych działań w dyplomacji, którą sformułował ponad sto lat temu prezydent USA Theodore Roosevelt: „Mów łagodnie i miej przy sobie gruby kij, a zajdziesz daleko”. Postępowanie odwrotne, czyli używanie gróźb niczym nie popartych, naraża, posługującego się taką metodą, na śmieszność i tylko niepotrzebnie prowokuje przeciwnika.

Tak właśnie wygląda rozgrywka polskich władz z Łukaszenką. Wobec nieskuteczności własnych działań zwracają się one o interwencję do różnych instytucji międzynarodowych i patronów za oceanem. Szczególną aktywność przejawia tu prezydent Duda, którego urząd zwrócił się o interwencję do OBWE, a nawet do Rady Bezpieczeństwa ONZ. W tej sprawie głos zabrał głos rzecznik Departamentu Stanu  USA  i wezwał władze w Mińsku do zaprzestania represji i uwolnienia szefowej Związku Polaków na Białorusi, Andżeliki Borys. W podobnym tonie głos zabrała Komisja Europejska. Natomiast na Pałacu Prezydenckim w Warszawie wyświetlono iluminacją z logo Związku Polaków i portretami Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Wszystko to jednak zdaje się nie robić na Łukaszence większego wrażenia. Zwyczajnie brakuje tu dobrej dyplomacji, która by w ciszy gabinetów taką sprawę załatwiła.

W zupełnej już chyba desperacji, prezydent Duda postanowił napisać list do prezydenta Bidena z prośbą o interwencję. Chcąc pewnie bardziej przekonać Bidena do działania użył on jednak w swoim piśmie sformułowania, które dokładniej pokazuje o co w istocie chodzi. Prezydent Duda zaznaczył bowiem, że reżim w Mińsku atakuje polską mniejszość z powodów politycznych, jako członków białoruskiego społeczeństwa, powiązanych z transatlantyckimi instytucjami demokratycznymi. Zatem to „powiązanie z transatlantyckimi instytucjami demokratycznymi”, czyli, mówiąc wprost, z takimi które orientują się na USA i tam jest ich właściwe źródło, jest głównym powodem ataków na wymienione osoby. A skoro tak, to faktycznie USA jest właściwą stroną by podjąć interwencję w ich sprawie. Prezydent Duda dość niedwuznacznie sygnalizuje, że USA powinny zaangażować się w sprawy na Białorusi. Inną sprawą jest, czy służby USA rzeczywiście taką interwencję podejmą i czy będzie ona skuteczna. Tak czy inaczej, efekt tych działań będzie znaczącym wskazaniem dla wszystkich, którzy podejmują działania polityczne w interesie USA, a także z inspiracji USA, czy warto to czynić i czy można spodziewać się wsparcia ze strony USA w przypadku problemów.

Należy odnotować, że początek tych wystąpień aktywistów Związku Polaków przeciwko Łukaszence miał miejsce w roku 2005, kiedy to nastąpił rozłam w tym Związku, i władzę nad jedną frakcją przejęła Andżelika Borys. W tym samym roku miała miejsce wizyta w Wilnie amerykańskiej sekretarz stanu  Condoleezzy Rice, która bardzo mocno zaatakowała Łukaszenkę, nazywając Białoruś “ostatnią prawdziwą dyktaturą w środkowej Europie” i stwierdziła, że “nastał czas na zmiany na Białorusi”. To były czasy gdy tego rodzaju wskazanie przez USA jakiegoś kraju oznaczało zmianę władzy w tymże kraju. Tu jednak rachuby zawiodły, gdyż Łukaszenka obronił wtedy swoją władzę, a potem, w 2008 roku, rządy w USA przejęli Demokraci, którzy byli trochę mniej skłonni do organizowania podobnych akcji. Łukaszenka przetrwał i w międzyczasie nawet odbył wizytę w USA, gdzie zabrał też swego syna Mikołaja i zrobił tam sobie wspólne zdjęcie z prezydentem Obamą i jego żoną. Potem, podczas prezydentury Trumpa, Łukaszenka usiłował trzymać dystans wobec Rosji i stało się to przyczyną zbliżenia z Zachodem. Mińsk odwiedził w ubiegłym roku sekretarz stanu USA Mike Pompeo i rozmawiał z prezydentem Łukaszenką obiecując mu dostawy ropy naftowej. W grudniu 2018 roku odwiedził Łukaszenkę ówczesny polski marszałek Senatu Stanisław Karczewski i nazwał go, po rozmowach, „ciepłym człowiekiem”. Jeszcze wcześniej był tam szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski, który podobnie podsumował rozmowy: „ciepło, ale bez przełomu”.

Wszystko to wskazuje, że nie zawsze Łukaszenka był zły, a tym bardziej trudno jednoznacznie powiedzieć, że ma on jakiś antypolskie uprzedzenia, cierpi na jakąś polonofobię. Nawet podczas obecnej fali protestów, podczas jego wizyty w Grodnie, zwrócił się do Polaków, przypominając, że to oni byli tymi, którzy gremialnie go poparli w pierwszych wyborach w roku 1994. W jakiś sposób może o tym świadczyć także to, że osobie z polskim pochodzeniem powierzył on bezpieczeństwo w swoim kraju, w obecnych niepewnych czasach. Szefem KGB Białorusi został od września ubiegłego roku generał Iwan (Jan) Tertel, urodzony w polskiej rodzinie niedaleko Grodna. Widać, że Łukaszenka preferuje Polaków takich bardziej w typie Feliksa Dzierżyńskiego, zaś nie rozumie on chęci pielęgnowania języka polskiego, gdyż i sam języka białoruskiego nie używa. Niezmiennie zaś nie lubi on określonego rodzaju Polaków, tych którzy występują przeciw jego władzy i powiązanych z „transatlantyckimi instytucjami demokratycznymi”.

Stanisław Lewicki

konserwatyzm .pl

No comments:

Post a Comment

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy