polish internet magazine in australia

Sponsors

NEWS: POLSKA: Podczas czwartkowej konferencji w ramach 9. szczytu Inicjatywy Trójmorza, który odbył się w Wilnie, prezydent Andrzej Duda zasugerował, że polski rząd podpisze z Ukrainą umowę, która obligowałaby nasz kraj do przekazywania określonego odsetka PKB na wsparcie wojskowe dla Kijowa. Tymczasem przebywający w Polsce Ukraińcy spieszą się z wyrobieniem dokumentów przed wejściem w życie nowej ustawy mobilizacyjnej, która przewiduje m. in. ograniczenie usług konsularnych za granicą dla osób, uchylających się od poboru do wojska. * * * AUSTRALIA: Setki ludzi starły się z policją w dzielnicy Fairfield w południowo-zachodnim Sydney w poniedziałek wieczorem po tym, jak prominentny asyryjski duchowny został dźgnięty nożem przy ołtarzu. Biskup Mar Mari Emmanuel odprawiał mszę w asyryjskim kościele Chrystusa Dobrego Pasterza w Wakeley tuż po godzinie 19:00, kiedy podszedł do niego mężczyzna i wielokrotnie dźgnął go nożem w głowę. Policja wezwała ludzi do unikania tego obszaru, podczas gdy premier NSW Chris Minns wezwał społeczność do zachowania spokoju. * * * SWIAT: Głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych Syrskyy powiedział, że sytuacja na wschodniej linii frontu znacznie się pogorszyła z powodu zintensyfikowanych ofensyw rosyjskich sił zbrojnych, które "osiągają sukces taktyczny". Kijów stracił ponad 900 wojskowych, jeden czołg i zachodnią artylerię w ciągu 24 godzin; Zestrzelono 222 ukraińskie drony, 8 pocisków HIMARS i Vampire, jedną bombę kierowaną JDAM, dodali przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Obrony.
POLONIA INFO: Kabaret Vis-à-Vis: „Wariacje na trzy babeczki z rodzynkiem” - Klub Polski w Bankstown, 21.04, godz. 15:00

niedziela, 28 lutego 2016

Skarby Polski: Dwór Artusa

Hol Dworu Artusa w Gdańsku. Fot. E.Walkiewicz
Skarby Polski, to nowy cykl artykułów  w Bumerangu Polskim. Ewa Michałowska - Walkiewicz  będzie opisywać tu najpiękniejsze zakątki polskiej ziemi, ich historię i rodzimą kulturę. Oto pierwszy z proponowanych we wspomnianym dziale artykułów: Dwór Artusa. 
Dwór Artusa, to wspaniały gmach usytuowany w samym centrum starego Gdańska. Budynek ten, był nie tylko miejscem spotkań kupców gdańskich, ale przede wszystkim ośrodkiem życia towarzyskiego i atrakcją dla licznych przybyszów z zagranicy.
 
 Skąd taka nazwa
Nazwa dworu Artusa, została zaczerpnięta z bardzo popularnej w średniowieczu legendy o królu Arturze, symbolu rycerskości i odwagi. Najpierw w starej Anglii, a potem również w innych krajach starego kontynentu, nazywano jego imieniem domy spotkań rycerstwa i patrycjatu. W Polsce, dwory Artusa zakładane i odwiedzane były przez przedstawicieli warstwy bogatych mieszczan. Na terenach Rzeczypospolitej powstało kilka takich dworów, lecz gdański był z nich zdecydowanie najsławniejszy. Był on siedzibą kilku bractw, których nazwy wywodziły się od tak zwanych ław. Najznamienitsze z nich to ława świętego Rajnolda, św. Jerzego, Trzech Króli oraz ława Malborska.

sobota, 27 lutego 2016

Andrzej Siedlecki: Wieści z Macquarie - moje ostatnie

"Moje ostatnie", bowiem zdecydowałem już iść na emeryturę i przenieść się w inne rejony działalności. A dawnym zwyczajem, chciałbym Drogich Czytelników, tych zainteresowanych Studiami, o tym powiadomić.
 
Oczywiście, napływają wspomnienia. Zaangażowano mnie w 1998 roku bym prowadził Polskie Studia na Macquarie University w Sydney. Miałem już Diploma in Education z University of Sydney w kieszeni i praktykę w nauczaniu. Zatrudniono mnie na chwilę... tymczasowo, oferując 3 godziny w tygodniu, co oczywiście skazywało Polskie Studia, z trzyletnim programem akademickim na niebyt, gdyż utrzymanie ich, pracując tylko 3 godziny, nie było możliwe. Także finansowo, bo Fundacja Polskich Studiów dysponowała zaledwie 180-cioma tysiącami dolarów. To była najmniejsza suma, porównując ją z fundacjami: grecką, chorwacką, czy ukraińską, które imponowały milionami dolarów i mogły w większości pokrywać, i wynagrodzenie wykładowcy, i niedobory finansowe z braku pożądanej liczby studentów, i nawet realizować specjalne projekty akademickie. Spodziewane więc było wkrótce zamknięcie Polskich Studiów, ale na szczęście dla chcących studiować, udało mi się tę chwilę istnienia przedłużyć. Trwała ona... 17 lat!

Marsz "My, Naród!". „My, Naród”? Tak! My, Naród!

Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha,
naród rośnie, 
gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza
i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć
(Jan Paweł II)

27 lutego 2016 r. Komitet Obrony Demokracji organizuje kolejną manifestację opatrzoną dumnie brzmiącym hasłem:„My, Naród!”.

Bez względu na wszystkie inne możliwe skojarzenia, hasło manifestacji KOD ma bardzo ścisły związek z historycznymi słowami wypowiedzianymi przez Lecha Wałęsę w amerykańskim Kongresie.

IV RP: Cyrk moralnego niepokoju

...Trwający w Polsce festiwal „moralnego niepokoju"
 porównać można do cyrku....Kadr z "Klauna"
Seltona Mello. Fot. Filmaster (cc)
Picie wódy opozycji PRL z ówczesnymi władzami kraju, ma - zdaniem ideologów PiS - udowadniać, że 25 lat najnowszej historii Polski to okres stracony. Tak, jakby życie dwóch pokoleń Polaków (1945 - 1989) było nieporozumieniem, a trzeciego (1989- 2015) okresem przejściowym.To już bezpardonowa indoktrynacja społeczeństwa z wykorzystaniem mediów publicznych i aparatu służb nacisku.

Był to najzabawniejszy tydzień w historii IV RP. Przed dwoma tygodniami ktoś przypomniał w sieci stary, bo już pięcioletni wywiad gwiazdy „Wiadomości" TVP 1 — Krzysztofa Ziemca, z pierwszym polskim kosmonautą, gen. Mirosławem Hermaszewskim („Prawdę Mówiąc", 19.12. 2011 r.). Dziennikarz ten przed laty określił ścieżkę swojej zawodowej kariery - katolicyzm. W zasadzie w każdej rozmowie jaką prowadzi, obojętnie na jakiej antenie i z kim, potencjalnie można się spodziewać pytania: „A co na to Bóg?". Przypomnienie tego wywiadu wiązało się z szokującą decyzją ministra obrony, Antoniego Macierewicza o zaprzestaniu współpracy z apolityczną organizacją społeczną - Związkiem Żolnierzy Wojska Polskiego. 

piątek, 26 lutego 2016

Niebezpieczne selfie

Niebezpieczne selfie. Fot.Jean-François Gornet/Flickr (cc)
Kiedyś wszystko było prostsze. Aby mieć pamiątkowe zdjęcie sprzed wyjątkowego zabytku potrzebna nam była interakcja z innym człowiekiem. „Proszę Pana mógłby Pan zrobić nam tutaj zdjęcie? Wystarczy wcisnąć ten przycisk”. Fotografie zwyczajnie się szanowało, gdyż nie mieliśmy prawie nieograniczonego miejsca na karcie pamięci, z której w każdej chwili te nieudane zdjęcia można usunąć. Od uzyskania pomocy od nieznajomej osoby na ulicy nie odstraszały nawet pojedyncze przypadki kradzieży aparatów. No i poza utrzymywaniem dodatkowych sporadycznych kontaktów społecznych, nikt nie ryzykował utraty zdrowia lub życia podczas fotografowania siebie samego.

Wydaje mi się, że czasem osobę robiącą selfie można porównać nawet do pijanego kierowcy, który chwiejącym krokiem traci kontakt z rzeczywistością. Ważniejsze jest to co zobaczy na ekranie, jak uwieczni swoją osobę, czy jak zegnie długi kijek z samowyzwalaczem. Nie liczy się natomiast to w jakim miejscu się znajduje i czy przypadkiem za chwilę nie wpadnie do pobliskiego rowu czy wodospadu.