Postinteligencka dobrotliwość i zupełnie już niemodna życzliwość wobec bliźnich (uwaga: język dziadersów posługuje się równie staroświeckimi pojęciami) nakazuje życzyć wszystkim możliwie najwięcej łask (czyli korzystnych zbiegów okoliczności), zdrowia oraz pogody ducha. Chcemy już aby ów „czterdziesty rok” (w jego numeracji oficjalnej są dwie dwudziestki, co po zsumowaniu daje czterdzieści) odszedł możliwie najszybciej, a wraz z nim chcemy zapomnieć o tyranii nakazów wynikających (jakoby) z potrzeby zwalczania zagrożenia epidemicznego. Nowy rok ma być inny: chcemy aby nie był powtórzeniem mijającej (złej) teraźniejszości, którą przecież charakteryzował również przedawkowany rozgardiasz i głupota. Czego więc trzeba życzyć na nowy rok?Zacznę od współziomków, czyli moich Rodaków: tu nie będę przesadnie oryginalny i życzę szybkiego zniesienia wszystkich „pandemicznych ograniczeń”. Cel ich przecież już (prawie) osiągnięto: kupiono szczepionkę, będziemy zmuszani do masowego zaszczepienia, kto trzeba na tym zarobił, więc już nie trzeba nas dłużej męczyć.